Obserwowane w ostatnich dekadach zmiany liczebności ptaków są napędzane zmianami klimatu. Zależnie od miejsca występowania, ptaki z jednego gatunku mogą lepiej lub gorzej znosić ich skutki. Potwierdziły to analizy wyników wieloletnich obserwacji prowadzonych w Europie i USA.
Na zmieniające się warunki ptaki reagują z reguły na poziomie całych populacji - zmianami liczebności czy przesunięciem granic występowania. Reakcja może też dotyczyć zachowania albo fizjologii poszczególnych osobników, które wcześniej zaczynają migrację albo coraz lepiej przystosowują się do życia w upale.
Do rzadkości należą jednak analizy danych na temat wielu ptasich populacji naraz, należących do licznych gatunków – podkreślają autorzy najnowszej publikacji w "Science", naukowcy i przyrodnicy z USA i 17 państw Europy. Polskimi współautorami pracy są dr hab. Przemysław Chylarecki z Muzeum i Instytutu Zoologii PAN w Warszawie oraz Tomasz Chodkiewicz z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków. Dane opracowano w Durham University w Wielkiej Brytanii.
W ramach nowej pracy naukowcy analizowali reakcję ptaków na zmiany klimatu na terenie Europy i Stanów Zjednoczonych. Przyglądali się jednak nie tyle gatunkom jako takim, co gatunkom w kontekście poszczególnych państw Europy i stanów USA. Opracowali specjalny indeks, który pozwala ocenić sytuację gatunku zależnie od miejsca jego życia, w kontekście zmian klimatu. "Takie podejście pozwala uchwycić subtelności związane z sytuacją gatunków w różnych państwach. Na przykład to, czy w obliczu zmian klimatu krajowa populacja danego gatunku rośnie, czy maleje" - tłumaczy dr Chylarecki.
W pracy wykorzystano ogromną liczbę danych, pochodzących z obserwacji prowadzonych przez niemal 30 lat (1980-2009). Obserwacje dotyczyły ptaków prowadzących lęgi na terenie Europy i USA, odpowiednio 145 i 380 gatunków.
Wyniki wskazują na to, że z punktu widzenia gatunku klimat może się zmieniać inaczej, zależnie od tego, gdzie mu się przyglądamy. "Temu samemu gatunkowi klimat może się zmieniać na lepsze w jednej części Europy, a w innej - na gorsze" – zauważa dr Chylarecki.
Badania udowodniły, że gatunki, którym w danym państwie klimat zmieniał się na lepsze, konsekwentnie zwiększały swą liczebność, podczas gdy gatunki, którym w danym miejscu warunki klimatyczne pogarszały się - zmniejszały swą liczebność.
Jeśli chodzi o Polskę, przykładami gatunków, którym w ostatnich dwóch dekadach klimat sprzyja, jest dudek, krętogłów, potrzeszcz, dzięcioł zielony, kląskawka czy trzciniak. Do drugiej grupy - której klimat nie sprzyja i która się kurczy, należy sikora czarnogłówka, świergotek łąkowy czy gil – wylicza naukowiec z MiIZ PAN.
Analizy potwierdziły też, że generalnie na całej półkuli północnej gatunki zmieniają zasięgi. Północne zasięgi występowania różnych grup ptaków przesuwają się coraz bardziej na północ. W miejsce gatunków o zasięgach najbardziej północnych wchodzą inne, żyjące dotychczas bardziej na południu.
"W efekcie dochodzi do przebudowy składu zgrupowania pospolitych ptaków. A to właśnie pospolite ptaki decydują o tym, co się dzieje w ekosystemie. I choć lubimy gatunki rzadkie i często się na nich koncentrujemy, to tak naprawdę cały przepływ energii i materii w ekosystemach jest zdominowany przez gatunki pospolite, których jest najwięcej" - mówi dr Chylarecki.
Wnioski z badania rzucają nowe światło na problem skutecznej ochrony ptaków. Dr Chylarecki podkreśla, że obserwowane na świecie zagrożenie bioróżnorodności od dawna przypisuje się dwóm wiodącym czynnikom. Po pierwsze temu, że niszczymy zwierzętom siedliska: zabieramy im specyficzne miejsca, niezbędne do przeżycia. Po drugie - bezpośrednio je tępimy, np. do nich strzelamy, jak np. do nosorożców czy słoni" - mówi.
"Ta praca pokazuje, że istnieje trzeci, szalenie ważny czynnik niekorzystnego oddziaływania ludzi na bioróżnorodność - klimat, który dotychczas traktowaliśmy po macoszemu" - dodaje naukowiec.
Jak zauważa dr Chylarecki, wyniki analiz wcale nie oznaczają, że trzeba zarzucić walkę o zachowanie cennych siedlisk, mokradeł czy starych lasów. "Ale okazuje się, że to nie wystarczy. Możemy zachować siedliska, ale ptaki i tak znikną, bo nie będzie im odpowiadał klimat. Dlatego planując ochronę siedlisk należy brać pod uwagę przyszłe zmiany klimatu i związane z tym zmiany siedlisk. Np. las, który 20 lat temu był dobrym siedliskiem lęgowym dla gila, po kolejnych 30 latach nie będzie taki sam, tylko - również z powodów klimatycznych - przebuduje swój skład gatunkowy i przestanie odpowiadać gilowi" - mówi dr Chylarecki.
Zaznacza, że z podobnym problemem mamy dziś do czynienia przy rozważaniach o przyszłości Puszczy Białowieskiej. "Trwają dyskusje, czy ma ona zostać taka sama, jak była, czy się ma przebudowywać w obliczu zmian klimatu. Leśnikom ciężko jednak przyjąć do wiadomości, że skoro zmienia się klimat, to będzie się zmieniał również skład gatunkowy drzewostanu. Tak samo jest z ptakami: będą się one zmieniać w ślad za zmianami drzewostanów i klimatu" - mówi.
Według naukowca osiągnięcie sukcesu w ochronie przyrody okazuje się być daleko trudniejsze, niż sądziliśmy: "Nie wystarczy chronić siedliska. Musimy coś zrobić ze zmianami klimatu; po prostu od tego nie uciekniemy".
PAP - Nauka w Polsce, Anna Ślązak
zan/ mrt/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.