Nauka dla Społeczeństwa

19.04.2024
PL EN
30.12.2022 aktualizacja 30.12.2022

Prof. Jośko-Ochojska: przewlekły stres jest jak tlące się zarzewie pożaru

Fot. Adobe Stock Fot. Adobe Stock

Przewlekły, niekontrolowany stres jest jak tlące się stale zarzewie pożaru. By mieć go pod kontrolą, trzeba zmieniać swoje przekonania z negatywnych na pozytywne. Terapia jest skuteczna, gdy uda się przeprowadzić pacjenta w stan stresu kontrolowanego – mówi prof. Jadwiga Jośko-Ochojska.

Profesor, której głównym tematem zainteresowań naukowych są medyczne aspekty stresu, przez 20 lat szefowała Katedrze i Zakładowi Medycyny i Epidemiologii Środowiskowej w Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach. Jest autorką książek o radzeniu sobie ze stresem, m.in. wydawniczego hitu "Więcej nadziei. O raku, stresie i nowych szansach".

Z medycznego punktu widzenia – tłumaczy prof. Jadwiga Jośko-Ochojska – stres jest stanem, który wywołuje przekroczenie wszystkich norm: fizjologicznych, biochemicznych, a nawet anatomicznych.

"Możemy śmiało powiedzieć, że skoro są przekroczone normy, to mamy do czynienia ze stanem patologicznym, który wymaga leczenia" – wyjaśnia.

Przewlekły stres powoduje wiele uszkodzeń w całym organizmie, wyzwalając różne choroby somatyczne, zaburzenia i choroby psychiczne i zaburzenia osobowości. Jednak najwięcej zmian lekarze obserwują w mózgu i w układzie immunologicznym.

Gdy stajemy się ofiarami przewlekłego stresu, dochodzi do zmiany aktywności, a nawet utraty neuronów. Zmiany mogą być na tyle poważne, że na zdjęciach neuroobrazowych lub na przekrojach sekcyjnych mózgu widoczne są czasem duże obszary utraty neuronów w postaci rzucających się w oczy ubytków.

"Ubytki występują głównie w korze przedczołowej, która odpowiada za wiele wyższych czynności nerwowych takich, jak myślenie, kreatywność, zapamiętywanie, planowanie przyszłości itd. Trudno wówczas radzić sobie nawet z najprostszymi sytuacjami w życiu" – mówi prof. Jadwiga Jośko-Ochojska.

Jeśli kora przedczołowa – dodaje – jest uszkodzona w znacznym stopniu, przestajemy rozpoznawać dobro i zło – nie mamy wyrzutów sumienia i popełniamy różne haniebne czyny. Zmienia się osobowość w kierunku osobowości dyssocjalnej, czyli antyspołecznej, a nawet psychopatycznej. Inną strukturą niszczoną w mózgu w przewlekłym stresie jest hipokamp. Dochodzi tam do znacznej utraty neuronów, z czym wiążą się zaburzenia emocji i snu. Im większy stres, tym krótszy i bardziej zaburzony sen.

"Przewlekły stres zaburza jeszcze wiele innych struktur w mózgu, np. jądra migdałowate, które odpowiadają jednocześnie za lęk i za agresję. W odróżnieniu od kory przedczołowej i hipokampu nie ulegają one zniszczeniu, ale przeciwnie – rozrastają się. W efekcie wzrasta w nas poziom lęku i agresji, co sprawia, że życie czasem staje się nie do zniesieni" – wyjaśniła profesor.

Podkreśliła, że jeżeli nie będziemy radzić sobie ze stresem – nasz lęk będzie narastał z dnia na dzień. Przekłada się to również na zachowania społeczne.

"Im więcej jest stresu w społeczeństwie, tym większy jest poziom lęku i tym większa jest agresja. Stres niszczy także neurony lustrzane w mózgu i inne neurony należące do tzw. obwodu empatii, które są odpowiedzialne za empatię, czyli zdolność współodczuwania tego, co czuje drugi człowiek" – powiedziała prof. Jośko-Ochojska.

Jedną z metod rozwijania empatii, stosowaną przez lekarzy jako terapia wspomagająca leczenie klasyczne, jest muzeoterapia. Profesor przytoczyła wyniki ubiegłorocznych badań, z których wynika, że np. w Kanadzie, Francji, Wielkiej Brytanii, Australii czy w Belgii zastosowano muzeoterapię do leczenia bardzo wielu przewlekłych, ciężkich chorób – łącznie z rakiem, chorobami układu sercowo-naczyniowego czy z chorobą Alzheimera.

"Efekty muzeoterapii okazały się tak korzystne, że rządy tych krajów postanowiły sfinansować tę terapię, wprowadzając muzea na receptę. Lekarz na recepcie wypisuje wizytę w muzeum. Pacjent nie płaci za bilet, a dodatkowo czeka tam na niego arteterapeuta prowadzący terapię poprzez sztukę. Zmniejsza się wówczas ból, lęk, cierpienie, bezsenność, objawy depresyjne, a u chorych z chorobą Alzheimera i Parkinsona poprawiają się funkcje poznawcze i pamięć" – relacjonowała ekspertka.

Prof. Jadwiga Jośko-Ochojska wskazuje, że aby zmniejszyć poziom stresu, trzeba zmieniać swoje przekonania z negatywnych na pozytywne. Przykładem mogą być doświadczenia związane z chorobą nowotworową.

"Jeśli dowiadujemy się, że mamy raka, to natychmiast jesteśmy w stanie stresu niekontrolowanego. Wtedy powtarzamy jak mantry: nie dam rady, umrę, to jest straszne. Wówczas organizm wydziela ogromne ilości hormonów stresu: adrenaliny i kortyzolu. Kortyzol zaczyna niszczyć układ immunologiczny, który w walce z chorobą nowotworową odgrywa jedną z kluczowych ról. Nasze myśli depresyjne potęgują katastroficzne myślenie i utrudniają podjęcie decyzji w najprostszych sprawach" – tłumaczy profesor.

By do tego nie doszło, trzeba ze stresu niekontrolowanego przejść w stan stresu kontrolowanego. "Zmieniamy wówczas przekonania i mówimy: dam radę, chcę dożyć jutra, zrobię wszystko, żeby sobie pomóc. Będę przyjmować leki i zgodzę się na każdą terapię zaproponowaną mi przez lekarza, ale do tego jeszcze dołożę wiele różnych sposobów radzenia sobie ze stresem, które spowodują, że stężenia kortyzolu i adrenaliny będą malały i w ten sposób zwiększę szanse na powrót do zdrowia. W stresie kontrolowanym, kiedy powtarzam: dam radę, stężenie kortyzolu zmniejsza się nawet dziesięciokrotnie" – dodała.

Oprócz klasycznego leczenia, wśród wielu różnych metod radzenia sobie ze stresem są terapie wspomagające, jak: muzeoterapia, koloroterapia, aromaterapia, arteterapia, lasoterapia, medytacja, modlitwa, joga, wizualizacja, śmiechoterapia i wiele innych.

"Od pacjenta zależy, jaką metodę wybierze dla siebie. Na przykład 20 minut słuchania muzyki relaksacyjnej – może to być muzyka Mozarta – zmniejsza stężenie kortyzolu, zwiększa wydzielanie dopaminy w mózgu i liczbę komórek NK w układzie immunologicznym, zmniejsza ból i lęk. 40-minutowy spacer po lesie zmniejsza stężenie kortyzolu, wdychanie zaś limonenu wydzielanego przez sosny działa przeciwrakowo, zwiększając liczbę komórek NK i limfocytów T. Kolor zielony wycisza, relaksuje, wzmacnia układ odpornościowy i układ krążenia" – wylicza ekspertka.

Prof. dr. hab. Jadwiga Jośko-Ochojska jest lekarzem chorób wewnętrznych, neurofizjologiem, specjalistą zdrowia publicznego.(PAP)

mab/ joz/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024