Nagrodą Nobla w dziedzinie fizyki podzielą się Brytyjczyk Peter Higgs i Belg Francois Englert. Przyznano ją za „teoretyczne odkrycie mechanizmu, który przyczynia się do naszego zrozumienia pochodzenia masy cząstek subatomowych".

"To była nagroda w gruncie rzeczy oczekiwana, tyle że można było się zastanawiać, kto ją ostatecznie dostanie, dlatego, że w tym wypadku kandydatów - można powiedzieć - były tłumy. Ludzie, którzy ją dostali, są to w gruncie rzeczy ci, którzy wymyślili mechanizm Higgsa. Natomiast przez całe lata był to koncept teoretyczny" - podkreśliła w rozmowie z PAP dr hab. Agnieszka Pollo z Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Narodowego Centrum Badań Jądrowych.

Jak zaznaczyła, pozostałby konceptem teoretycznym, gdyby nie zeszłoroczne potwierdzenie istnienia bozonu Higgsa w ośrodku badawczym CERN pod Genewą. Dodała, że bez tego Nobla by nie było. Cząstka Higgsa pozostałaby wtedy "Święty Graalem fizyki" - oceniła astrofizyk.

"Z jednej strony to rzeczywiście bardzo zasłużone i oczekiwane. Wszystkim nam się wydawało, że to powinno przyjść" - powiedziała o nagrodzie badaczka, ale jej zdaniem tegoroczna nagroda potwierdza, że "można się zastanawiać, na ile aktualne" są zasady ustanowione niegdyś przez Nobla. "W tej chwili nad takimi odkryciami pracują całe zespoły" - przypomniała. "Z drugiej strony ci dwaj uczeni, którzy ją dostali, niewątpliwie sobie na tego Nobla zapracowali" - przyznała.

"Higgs to jest już starszy pan, więc tak sobie myślałam, że jeżeli chcą mu go dać, to wypadałoby się pospieszyć" - zakończyła rozmówczyni PAP, dodając, że "u obu panów nie należało dłużej czekać".

PAP - Nauka w Polsce

mrt/ ula/ jbr/