Badacze zbierający materiały w terenie mogą doświadczać dyskomfortu emocjonalnego, zwłaszcza gdy badania dotyczą trudnych tematów. Rozwiązaniem może być korzystanie z pomocy bardziej doświadczonych kolegów i koleżanek, np. na zasadzie superwizji, która znana jest przede wszystkim w psychoterapii.
Na takie rozwiązanie zdecydowali się autorzy projektu badawczo-dokumentacyjnego w ramach inicjatywy "24.02.2022, 5 rano: Świadectwa wojny". Jego celem było skupienie się na szeroko rozumianych doświadczeniach uchodźczych, ale autorzy badań nie zbierali stricte dokumentacji zbrodni wojennych. Tematem badań były przede wszystkim wyzwania związane z życiem "po" traumatycznym doświadczeniu wojny i wynikające z tego zmiany statusu społecznego i tożsamościowego.
Naukowcy z Ukrainy, Polski, Luksemburga, Wielkiej Brytanii i Niemiec zebrali ponad 200 relacji ukraińskich uchodźczyń i uchodźców w Polsce, 150 na Ukrainie i 50 w Luksemburgu. Artykuł podsumowujący pierwszą część badań opublikowano w czasopiśmie „Kultura i Społeczeństwo”.
W projekcie zadbano o wsparcie psychologiczne nie tylko dla rozmówczyń, ale również dla samych badaczek i badaczy. W ramach projektu odbywały się regularne spotkania zespołu — po to, by stworzyć bezpieczną przestrzeń do dzielenia się swoimi doświadczeniami z pracy terenowej.
„Od niedawna podnoszona jest kwestia tego, że również badaczka jest „osobą czującą”, mogącą doświadczać negatywnych emocji na skutek uczestnictwa w badaniu” - napisały Anna Wylęgała, kierowniczka projektu w Polsce z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN oraz Małgorzata Łukianow z Wydziału Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego w artykule „Czy, kiedy i jak? Badanie i dokumentowanie losów uchodźczyń wojennych z Ukrainy w Polsce” opublikowanym w kwartalniku „Kultura i społeczeństwo” Polskiej Akademii Nauk.
Ich zdaniem "nawet w najzwyklejszych badaniach jakościowych pojawić się może zmęczenie pracą w terenie, przewlekły stres związany z procesem rekrutacji rozmówców czy potrzeba rozmowy o swoich emocjach". Dlatego do projektu "24.02.2022, 5 rano: Świadectwa wojny" została zaproszona dr Małgorzata Maria Wosińska, etnolog i antropolog ludobójstwa, będąca także psychotraumatolożką, która zajmuje się m.in. problematyką prewencji zbrodni masowych oraz prowadzi badania jakościowe nad zjawiskiem traumy.
"Największym wyzwaniem tego projektu było stworzenie metodologii i etyki badań, która umożliwi rejestrację konfliktu w momencie, w którym on się dzieje" - powiedziała w rozmowie z Nauka w Polsce dr Wosińska. Jak dodała, "projekt wymagał pogłębionej etyki i stąd potrzeba superwizji".
Superwizja to forma wspierania pracy psychoterapeutycznej lub innej pracy z obszaru pomocowego pod kątem tego, co dzieje się z pacjentem i terapeutą/ osobą pomagającą, wspierającą. Dzięki wsparciu innych osób, zwłaszcza bardziej doświadczonych w danym zawodzie, można zyskać większy ogląd na daną sytuację, a jednocześnie "wgląd wewnętrzny" w siebie samego - jaka badacza, i jako osobę prywatną.
Superwizja rozumiana jako kameralne i przestrzegające zasad poufności, ale jednak - forum, na którym grupa ludzi poddaje analizie swoją pracę zawodową ma szczególne znaczenie wszędzie tam, gdzie pracuje się z ludźmi pomocowo i tam, gdzie praca z ludźmi może obciążać emocjonalnie.
W prowadzonych z uchodźczyniami wywiadach pojawiły się sytuacje mocno stresogenne i problematyczne — nie tylko metodologicznie, ale zwłaszcza w kontekście emocji badaczek i stosowanej etyki pracy. Podczas spotkań omawiano tematy dotyczące np. sytuacji, w której badaczka dowiedziała się od swojej rozmówczyni, że jej mąż zginął na froncie, pozostawiając ją w Polsce z czwórką dzieci; sytuacji, w której rozmówczyni próbowała przedłużać kontakt z badaczką, podczas gdy ta ostatnia tego nie chciała.
"Formuła superwizji stwarza przestrzeń, by o takich sprawach rozmawiać, a jej rola jest dwojaka: zapewnienie badaczkom komfortu i grupy wsparcia, co pozwala na dalszą efektywną pracę oraz rozwiązywanie problemów natury etycznej" - podkreśliły badaczki w artykule podsumowującym projekt.
Wśród omawianych problemów etycznych podczas spotkań superwizyjnych były relacje między badaczkami a osobami badanymi, np. dotyczące próśb o pomoc (pomoc dotyczącą tematów i potrzeb wykraczających poza uzgodnioną na wstępie relację badawczą, zazwyczaj głęboko związanych z życiem prywatnym) po zakończeniu wywiadów, z którymi uchodźczynie zwracały się do badaczek.
Analizowano sytuacje, które wywoływały niekiedy u badaczek dyskomfort graniczący z poczuciem winy. Omawiane były także sytuacje z pozoru bardziej "techniczne", ale w konsekwencji równie istotnie wpływające na etyką prowadzenia wywiadu etnograficznego - jak np. kiedy świadek wojny zaczynał mówić dopiero pod sam koniec spotkania, już po wyłączeniu nagrywania. Wówczas rodziło to pytania, czy włączać taką swobodną wypowiedzieć do wywiadu; a może jednak nie powinno się korzystać z tak pozyskanego źródła (nadużywając spontaniczność informatora)? Badacze zastanawiali się także, co zrobić z informacjami, które świadek przekazuje, pozostając pod wpływem afektu, to znaczy z pełnym dostępem do swoich emocji, ale niekoniecznie z możliwością i świadomością ich kontroli, w praktyce oznaczało to dzielenie się tematami, które nie dotyczyły bezpośrednio wojny, a były bardzo intymne (np. przemoc domowa, czy choroby przewlekłe własne lub najbliższych).
Dr Wosińska podkreśliła w rozmowie z Nauka w Polsce że "Polska Akademia Nauk przetarła tym projektem szlaki, tak że superwizja była możliwa". Podkreśliła, że korzystanie z superwizji w projektach badawczych jest bardzo korzystne, ale raczej nie stanie się to normą na wydziałach społecznych, czy humanistycznych, chociaż – jak zauważyła - tak być powinno.
Dr Wosińska planuje habilitację dotyczącą etyki badań jakościowych w kontekście aktywnych konfliktów zbrojnych. Jej zdaniem warto byłoby usystematyzować różne problemy związane ze zbieraniem i analizą świadectw zbrodni i traum wojennych, dotyczące zbierania świadectw takich wydarzeń, w tym chociażby już tak podstawowe kwestie jak: długość trwania wywiadu, czy refleksja nad potrzebą zakończenia wywiadu w odpowiednim momencie, tak aby nie doprowadzić do psychologicznej dysocjacji świadka.
Jej zdaniem prawdziwa "etyka badań jakościowych zaczyna się jednak wtedy, kiedy można mówić poważnie i z szacunkiem o emocjach badacza". O szansach i zagrożeniach wynikających z ich obecności. O ich wpływie na formułowanie problemu badawczego. Zauważyła, że "długo trwało, zanim na uniwersytetach zaczęto mówić o emocjach badacza z perspektywy profesjonalnej, naukowej, czyli takiej, która podchodzi komplementarnie do doświadczenia i geografii wiedzy badacza, i nie rozdziela jego osoby od podmiotu badawczego. Te się bowiem wzajemnie przenikają i to dlatego właśnie etyka badań jakościowych okazuję się być tak fascynująca".
Do tej pory w Polsce zbieranie świadectw wojny czy zbrodni przez badaczy odbywało się - według obserwacji Wosińskiej - na dwa sposoby: albo w oddzieleniu swojego podmiotu od problemu badawczego (tzn. "na chłodno", ale niekoniecznie trafnie, gdyż w takiej pozycji, niejako "zamrożonej" / zdysocjowanej niemożliwe jest – jej zdaniem - tak naprawdę prowadzenie dyskursu krytycznego). Drugi sposób zbierania świdectw wojny to w wersji romantycznej, zbierając opowieści traumatyczne niejako na "na intuicję", korzystając z rezerwuary polskich doświadczeń narodowych oraz wrażliwości naszego krajobrazu pamięci martyrologicznej... Co choć brzmi interesująco, to okazuje się równie problematyczne, gdyż zachodzi wysokie ryzyko przeciwprzeniesienia - czyli połączenia historii osobistej badacza z doświadczeniem badanego podmiotu.
Zdaniem dr Małgorzaty Wosińskiej "profesjonalizacja narzędzi, metod i technik pracy z doświadczeniem wojennym jest możliwa tylko wtedy, kiedy dopuścimy do głosu swoje własne ograniczenia poznawcze, wynikające z nieuświadomionych afektów (w tym: nieprzepracowanych utrat własnych, lub innych traum indywidualnych, czy międzygeneracyjnych)".
„Takie podejście wiąże się jednak nie tylko z potrzebą większej otwartości uniwersytetów (np. wobec superwizji jako metody), ale także z dodatkową pracą własną badaczy (w tym pracą: krytyczną, autorefleksyjną, samorozwojową lub/i terapeutyczną) a przede wszystkim z dostrzeżeniem znaczenia podejścia interdyscyplinarnego w badaniach nad traumą, czyli łączącego nauki społeczne i humanistyczna z psychotraumatologią, lub/i podstawami neurobiologii" - zaznaczyła badaczka.
Jej zdaniem takim pierwszym momentem, w którym zaczęto mówić o kondycji psychicznej badaczy, była pandemia - a szczególnie sytuacja tych, którzy badali Covid. O wypaleniu i zdrowiu psychicznym badaczy i aktywistów zaczęto z kolei mówić w Polsce powszechniej (w tym: na uniwersytetach) w związku z kryzysem humanitarnym na granicy polsko białoruskiej. Kolejnym przełomowym momentem, w którym zaczęto zauważać potrzebę refleksji naukowej znaczeniom emocji, był właśnie wybuch wojny na Ukrainie.
Dr Wosińska zwraca jednak uwagę, że to nie kolejne kryzysy powinny być motorem zmian, ale potrzeba wewnętrzna, która dobrze rozpoznana i zagospodarowana może stać się cennym narzędziem pracy z tematami wrażliwymi zarówno w czasie wojny, jak i pokoju.
Nauka w Polsce, Anna Mikołajczyk-Kłębek
amk/ zan/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.