Eksperci: do kwitnienia toksycznych sinic przyczynia się również człowiek

Fot. Fotolia
Fot. Fotolia

Do powstawania masowych zakwitów sinic w pewnym stopniu przyczynia się człowiek. Sinicom (nie wszystkie z nich są toksyczne dla człowieka) sprzyjają m.in. nawozy z upraw rolniczych dostające się do wód, a także ocieplający się klimat - mówią eksperci.

We wtorek ze względu na zakwity sinic zamknięto na jakiś czas pięć kąpielisk położonych nad Zatoką Gdańską. Jednak jeszcze przed południem kąpieliska te plażowiczom ponownie udostępniono. Jakość kąpielisk można śledzić na bieżąco na stronie Głównego Inspektoratu Sanitarnego.

Sinice należą do królestwa bakterii. Ponieważ organizmy te są samożywne - zdolne do tlenowej fotosyntezy i zawierają chlorofil - dawniej uważano je za rośliny. Zamieszkują zarówno morza i oceany, jak i wody słodkie - jeziora, stawy, baseny. Występują też w glebach, na korze drzew czy na lodowcach.

Sinice mogą tworzyć w zbiornikach wodnych zakwity. W wyniku takich zakwitów na wodzie powstawać może charakterystyczna piana czy kożuch z tych mikroorganizmów. "Wyglądają wówczas jak rozlana farba, galaretka lub płatki pływające po powierzchni wody" - napisano na stronach Gdańskiego Sanepidu (PSSE w Gdańsku). Dodano tam, że "w optymalnych warunkach kwitnienie powstaje w około 2 dni i utrzymuje się przez około 5-7 dni".

Na stronie GIS wymieniono z kolei, że kożuchy z sinic bywają niebieskozielone, szarozielone, czy zielonkawobrązowe, a niekiedy czerwonobrązowe. Wiele gatunków może wydzielać zapachy zatęchłe, ziemiste, lub trawiaste.

GIS zaleca, by unikać kontaktu z kożuchem sinicowym i wodą o zmienionej barwie i nieprzyjemnym zapachu, nie poić nią zwierząt domowych i nie używać jej do podlewania warzyw.

"Z reguły nagłe załamanie pogody, silne wiatry, falowanie i mieszanie wód powodują rozbicie zakwitu, a w konsekwencji obumieranie komórek i opadanie ich na dno zbiornika" - informuje GIS.

Dr Agata Błaszczyk z Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w rozmowie z PAP mówiła, że sinice namnażają się gwałtownie w momencie, gdy woda osiąga wysoką temperaturę - ok. 18-20 st. C. i gdy w wodzie, w której żyją, jest dużo związków azotu i fosforu, które spływają z pól uprawnych do Bałtyku rzekami. "Zatem winę za ich masowy wykwit ponosi człowiek, który przyczynia się do zmian klimatycznych i zanieczyszczenia chemikaliami pochodzącymi z pól uprawnych" - tłumaczyła jakiś czas temu PAP badaczka.

Zwracała uwagę, że nie wszystkie gatunki sinic są toksyczne dla człowieka. "Latem na Bałtyku kwitną (...) trzy gatunki sinic, które występują jednocześnie: Nodularia spumigena, Aphanizomenon flosaquae i Dolichospermum spp. Ale tylko N. spumigena wytwarza toksyny" - mówiła w rozmowie z PAP dr Agata Błaszczyk.

Dr Błaszczyk ostrzegła, że sinice z gatunku Nodularia spumigena w czasie namnażania generują bardzo silnie toksyczną substancję - nodularynę. "Związek ten działa niszcząco na wątrobę - kontakt z nią może doprowadzić do zaburzeń gastrycznych - biegunki i wymiotów. Notowane były zgony zwierząt w przypadku wypicia wody objętej zakwitem sinic" - mówi Błaszczyk. W jej ocenie oprócz kąpieli niebezpieczne dla zdrowia w czasie zakwitu są też spacery po plaży - toksyna może dostać się do organizmu poprzez drogi oddechowe.

Do charakterystycznych objawów zatrucia sinicami należą wymioty, biegunka, gorączka i wysypka na skórze.

Zakwity sinic szkodliwe są jednak nie tylko dla osób wypoczywających nad wodą. Takie sinicowe "kożuchy" blokują możliwość rozwoju morskiej faunie i florze. Masowe zakwity glonów i sinic powodują bowiem zmętnienie wody i ograniczają jej przejrzystość. Gdy zakwit się skończy a sinice obumrą i opadną na dno zbiornika, rozkładane są przez bakterie tlenowe. W tym procesie intensywnie zużywany jest tlen, którego po pewnym czasie zaczyna brakować żyjącym tam organizmom. Gdy brakuje tlenu, rozkład kontynuowany jest przez bakterie beztlenowe, które uwalniają do środowiska szkodliwy dla organizmów siarkowodór. W ten sposób powstawać mogą w morzach martwe strefy – obszary o obniżonej ilości tlenu lub całkowite pustynie tlenowe, w których zamiera życie. Według danych WWF Polska powierzchnia martwych stref w Bałtyku wzrosła 10-krotnie w ciągu 115 lat i zajmuje około 14 proc. powierzchni dna morza.

Sinicom jednak - jako mieszkańcy Ziemi - bardzo wiele zawdzięczamy. Były to bowiem - z tego co wiemy - jedne z pierwszych mikroorganizmów, które zaczęły jako źródło energii wykorzystywać światło słoneczne, aby z wody pozyskiwać wodór. "Skutkiem ubocznym" ich działania był tlen. Miliardy lat później ów nagromadzony „produkt uboczny” umożliwił pojawienie się wyższych organizmów, które używały tlenu do oddychania.

Dzięki ścisłej współpracy (symbiozie) pomiędzy grzybami a sinicami, powstały radzące sobie w trudnych warunkach porosty, które jako pierwsze zasiedlają wulkaniczne wysepki, występują w tundrze, na pustyniach, w wysokich górach czy na skałach.

Poza tym naukowcy liczą, że izolowane z sinic substancje przydadzą się w leczeniu chorób cywilizacyjnych - w tym nowotworów. 

PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala

lt/ ekr/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • Fot. Adobe Stock

    Poznań/ Prof. Szulc: uprawa imbiru w polskich warunkach klimatycznych jest możliwa

  • Adobe Stock, Rawka w Bolimowskim Parku Krajobrazowym

    Łódź/ Nieznany gatunek owadów odkryli w rzece Rawce biolodzy z Uniwersytetu Łódzkiego

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera