Niesłabnąca emisja gazów cieplarnianych w ciągu 30 lat doprowadzi do braku naturalnej pokrywy śnieżnej na obszarach poniżej 1800-2000 m n.p.m. Sezon narciarski w obecnej formie da się uratować jedynie dzięki sztucznemu naśnieżaniu. Do końca wieku sytuacja pogorszy się na tyle, że nawet armatki śnieżne nie zapewnią możliwości korzystanie ze stoków w okresie przerwy świątecznej.
Artykuł na ten temat ukazał się w czasopiśmie „International Journal of Biometeorology” (http://dx.doi.org/10.1007/s00484-022-02394-z).
Dla wielu osób „białe święta” są tak samo nieodzownym elementem końca roku, jak choinka i zabawa sylwestrowa. Jednak, o czym informują naukowcy z Uniwersytetu w Bazylei, w miarę postępu globalnego ocieplenia zaśnieżone zbocza górskie w czasie świąt będą coraz rzadszym zjawiskiem.
Eksperci od lat alarmują, że przyszłość sportów narciarskich w Szwajcarii nie rysuje się w różowych, a raczej białych, barwach. Aktualne modele klimatyczne przewidują, że w nadchodzących dziesięcioleciach zimą doświadczać będziemy coraz częstszych opadów, jednak będzie to deszcz zamiast śniegu.
W ramach swojego najnowszego badania zespół kierowany przez dr Erikę Hiltbrunner z Wydziału Nauk o Środowisku Uniwersytetu w Bazylei obliczył, w jakim stopniu i jakim kosztem jeden z największych ośrodków sportów zimowych w Szwajcarii - Andermatt-Sedrun-Disentis - zdoła pod koniec XXI wieku utrzymać 100-dniowy sezon narciarski, w tym niezwykle ważne z ekonomicznego punku widzenia śnieżne Święta Bożego Narodzenia. Rozpatrywano dwa scenariusze: z wykorzystaniem sztucznego naśnieżania oraz bez niego.
Naukowcy zebrali dane na temat położenia i budowy stoków okalających ten ośrodek, miejsca i czasu produkcji śniegu na tym terenie oraz ilości wody, jaka jest do tego potrzebna. Następnie zestawili je z najnowszymi scenariuszami zmian klimatycznych oraz oprogramowaniem symulacyjnym SkiSim 2.0 służącym do prognozowania warunków śniegowych.
Uzyskane wyniki pokazały, że sztuczne naśnieżanie stoków może zagwarantować 100-dniowy sezon narciarski - przynajmniej w wyższych partiach gór, czyli na wysokości co najmniej 1800 m n.p.m. Jednak taki stan utrzyma się tylko przez najbliższych kilka lat. Potem, w kolejnych dziesięcioleciach, w okresie Bożego Narodzenia będzie zbyt ciepło i, o ile emisja gazów cieplarnianych nie spadnie, region ten nie tylko nie będzie naturalnie pokryty śniegiem, ale także armatki snieżne nie zdołają całkowicie rozwiązać problemu braku białego puchu.
„Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że do naśnieżania potrzebne są określone warunki pogodowe - tłumaczy dr Hiltbrunner. - Nie może być zbyt ciepło ani zbyt wilgotno, gdyż w takich warunkach wyparowywana przez armatki woda nie zmienia się w sztuczny śnieg. Ciepłe powietrze pochłania więcej wilgoci, więc w miarę jak zimy stają się cieplejsze, wytwarzanie sztucznego śniegu staje się coraz trudniejsze lub wręcz niemożliwe. Innymi słowy: prawa fizyki wyznaczają wyraźne granice naśnieżania”.
Jazda na nartach będzie jednak możliwa jeszcze przez wiele lat. Naukowcy szacują, że nawet do końca stulecia dzięki sztucznemu naśnieżaniu da się utrzymać około 100-dniowy sezon w wyższych partiach gór. Ale ceną, jaką trzeba będzie za to zapłacić, będzie bardzo wysoka.
Z ich obliczeń wynika, że zużycie wody do naśnieżania znacznie wzrośnie i już wkrótce stanowić będzie aż 80 proc. całej wykorzystywanej w badanym ośrodku narciarskim wody. Pod koniec XXI wieku zimowe zużycie tego surowca wynosić ma 540 milionów litrów, w porównaniu z 300 milionami litrów dzisiaj.
Jednak wzrost zapotrzebowania na wodę w ośrodku Andermatt-Sedrun-Disentis i tak będzie dużo niższy niż w innych rejonach tego kraju, podkreślają naukowcy. Wcześniejsze badania wykazały, że kosz produkcji sztucznego śniegu w ośrodku narciarskim Scuol wzrośnie od 2,4 do 5 razy, ponieważ obszar pokrywany śniegiem będzie musiał zostać znacznie powiększony, aby zagwarantować niezawodność tras narciarskich.
Obecnie część wody wykorzystywanej do naśnieżania w rejonie Andermatt-Sedrun-Disentis pochodzi z jeziora Oberalpsee. Jednak jest to źródło ograniczone - można z niego pozyskać maksymalnie 200 milionów litrów rocznie. Jeśli zmiany klimatu nie ustąpią, taka ilość wystarczy jedynie do połowy stulecia. W kolejnych latach konieczne będzie poszukiwanie dodatkowych źródeł.
„Poza tym jezioro Oberalpsee jest wykorzystywane także do produkcji energii wodnej – mówi uczestnicząca w badaniach dr Maria Vorkauf. - Dlatego prawdopodobnie już wkrótce dojdzie do konfliktu między zapotrzebowaniem na wodę dla ośrodka narciarskiego a zapotrzebowaniem na energię”.
„Pewne jest, że zwiększona potrzeba naśnieżania spowoduje bardzo duży wzrost kosztów, a co za tym idzie, także ceny wyjazdów na narty. Prędzej czy później ludzi o średnich dochodach po prostu nie będzie stać na uprawianie tego sportu” - podsumowują autorzy publikacji. (PAP)
Katarzyna Czechowicz
kap/ zan/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.