“Cudowne rzeczy” w Warszawie

fot. Szymon Zdziebłowski
fot. Szymon Zdziebłowski

"Widzę cudowne rzeczy" - powiedział sto lat temu archeolog Howard Carter, zaglądając ze świecą do wnętrza grobowca Tutanchamona. Podobnego olśnienia doznałem w czasie oglądania wystawy na temat tego odkrycia, która zawitała do Warszawy.

Ekspozycję "Tutanchamon. Grobowiec i skarby" można oglądać w warszawskim Muzeum Nowa Praga. Dla mnie, archeologa Egiptu z wykształcenia i dziennikarza zajmującego się tematyką naukową, wizyta w tym miejscu była po prostu obowiązkowa. Nie wiązałem sobie jednak z wystawą większych nadziei. Dlaczego?

Po pierwsze widziałem już wiele z zabytków pochodzących z tego słynnego grobowca w Muzeum Egipskim w Kairze, odwiedziłem też Dolinę Królów. Czy coś mogło mnie jeszcze zaskoczyć? Poza tym wystawa w Warszawie nie prezentuje zabytków, tylko repliki. Byłem bardzo sceptyczny.

fot. Szymon Zdziebłowski
fot. Szymon Zdziebłowski

Mój niepokój wywołała strona internetowa wydarzenia (https://www.tut-warszawa.pl/). Widzimy tam złotą maskę Tutanchamona. Co chwilę faraon mruga do nas jednym okiem. Czyżby wystawa była przygotowana "z przymrużeniem oka"? Sceptycyzm wzmocniło miejsce ekspozycji - tuż obok rozrywkowego kompleksu dla najmłodszych, który w weekendy zapełnia się hordami dzieci. Samo "Muzeum Nowa Praga" wygląda trochę, jak centrum handlowe lub hala magazynowa, a otoczone jest szczelnie parkingiem dla setek samochodów.

Czego spodziewać się w takim miejscu? Pluszowej maski Tutanchamona? Tandetnych plastikowych rekonstrukcji? Opowieści o starożytnych kosmitach? Dmuchanego zamku do skakania dla dzieci z kształcie jednej z kaplic odkrytych w grobowcu?

W skrócie: ku mojemu wielkiemi zaskoczeniu - była to najlepsza wystawa archeologiczna prezentująca tylko kopie zabytków, jaką widziałem. Gdyby laikowi powiedziano, że są to oryginały, niejeden dałby się nabrać. Jakość rekonstrukcji jest świetna. Zabytków nie odtworzono "z przymrużeniem oka", ale z wielką pieczołowitością.

fot. Szymon Zdziebłowski
fot. Szymon Zdziebłowski

Nie chcę psuć przyjemności poznawania wystawy, opisując każdą z jej części. Dość napisać, że jest to opowieść o odkryciu jednego z najsłynniejszych grobowców świata. To typowa wystawa narracyjna. Gość prowadzony jest po historii odkrycia. Pozna kontekst znaleziska, dowie się, kim byli odkrywcy i sponsor badań. Jest to też spora dawka wiedzy o starożytnym Egipcie.

Na zwiedzanie warto przeznaczyć co najmniej półtorej godziny. Ale to i tak minimum. Najlepiej na wystawę wrócić po kilku dniach i skupić się na jej wybranym aspekcie. Nie ma tu typowych, znanych z muzeów gablot z zabytkami (no, może kilka). W większości kopie są na wyciągnięcie ręki. Poza tym możemy też oglądać znalezisko w identycznym sposób, jak widzieli je pierwsi odkrywcy. W zamyśle organizatorów widz ma poczuć się prawie tak, jak Howard Carter podczas swojego epokowego odkrycia. Nie chcę za dużo zdradzać, aby pozostawić niespodziankę.

fot. Szymon Zdziebłowski
fot. Szymon Zdziebłowski

Na wystawę składa się też wprowadzający w temat film, a także liczne schematy i tablice. Liczba informacji nie przytłacza, a część można pominąć bez uszczerbku na doświadczaniu ekspozycji.

Warto odnotować, że tłumaczenia wystawy są poprawne merytorycznie. To ważny aspekt, bo ekspozycja wędruje po całym świecie. A niepoprawne tłumaczenia wykonane przez amatorów mogłoby zepsuć cały efekt.

fot. Szymon Zdziebłowski
fot. Szymon Zdziebłowski

Wystawa cieszy się sporym zainteresowaniem. Odwiedziłem ją w listopadową sobotę, gdy polska reprezentacja grała na piłkarskich mistrzostwach świata. Mimo tego było całkiem sporo gości, ale - jak przekazała mi obsługa - tego dnia było ich wyjątkowo mało. Cieszy, że starożytny Egipt nadal elektryzuje i przyciąga.

Jak podają organizatorzy, wystawę w samej Europie obejrzało sześć i pół miliona zwiedzających. Zaczęto ją kompletować w 2005 r., a po świecie jeździ od 2008 r. W Warszawie będzie dostępna do końca kwietnia 2023.

Szymon Zdziebłowski

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • Adobe Stock

    Akcja: autoryzacja

  • Adobe Stock

    Wynalazki pomagają "widzieć"

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera