Małpia ospa nie atakuje tylko małp, występuje także wśród innych drobnych zwierząt afrykańskich. Poza tym prawie wszystkie zwierzęta, nawet foki, mają zakażenia pokswirusowe, czyli wywołujące ospę. A dwa rodzaje tych wirusów atakują tylko ludzi – powiedział PAP prof. Włodzimierz Gut.
PAP: Małpia ospa, która zwykle występowała w Afryce Środkowej i Zachodniej, od kilku tygodni rozprzestrzenia się po świecie. Zakażenie to wykryto już u ponad 100 osób na kilku kontynentach poza Afryką – w Europie, USA, Kanadzie i Australii. Co dnia zgłaszane są nowe przypadki tej infekcji i wygląda na to, że będzie ich więcej. Pewnie dotrze też do Polski, jeśli już tak się nie stało, tylko jeszcze o tym nie wiemy. Jakie jest zagrożenie małpią ospą?
Prof. Włodzimierz Gut: To zależy dla kogo, o kim mówimy, bo na razie zakażeniem tym dotknięta została jedna grupa osób.
PAP: Jaka?
Prof. W. G.: To mężczyźni utrzymujący kontakty seksualne z mężczyznami.
PAP: Ale wirus małpiej ospy może zacząć atakować także inne grupy osób. Podobnie było z wirusem HIV i AIDS, od wielu lat zarazek ten rozprzestrzenia się także wśród osób utrzymujących kontakty heteroseksualne.
Prof. W. G.: Wirus małpiej ospy szerzy się poprzez kontakt bezpośredni z zakażoną osobą. Poza tym nie jest to tak straszliwa choroba, jak się wydawało, ale nie jest też zbyt „sympatyczna” - pozostawia wyraźne ślady na ciele. Jest jednak pewne „ale”.
PAP: Jakie?
Prof. W. G.: Dotąd infekcja ta dotyczyła osób mających kontakty z Afryką i przenosiła się w bezpośrednim kontakcie z osobą chorą. Jak również poprzez kontakty z zakażonymi zwierzętami. Bo małpia ospa nie atakuje tylko małp, występuje także wśród innych drobnych zwierząt afrykańskich. Gdy w 2003 r. wykryto ją w Stanach Zjednoczonych, to okazało się, że przeniosły ją zwierzęta przetransportowane z Afryki (pieski preriowe sprowadzone z Afryki do Chicago - PAP). A teraz podobnego związku nie widać… Przynajmniej na razie.
PAP: Tymczasem małpia ospa jest już na kilku kontynentach.
Prof. W. G.: Ponad sto zakażeń to jeszcze nie tak dużo.
PAP: Na razie. Czym jeszcze „małpia” ospa nas zaskakuje?
Prof. W. G.: Ciekawe jest, że zmiany skórne pojawiające się na skutek tego zakażenie są jedynie w okolicach narządów płciowych, a większość zakażonych – przypomnę - miała kontakty seksualne z innymi mężczyznami.
PAP: Podobno można się zarazić również poprzez ślinę.
Prof. W. G.: Tak, ale od zwierząt.
PAP: Od ludzi już nie?
Prof. W. G.: Nie bardzo. Chyba, że będziemy całować krosty chorego. Coś podobnego już się kiedyś zdarzyło i to w naszym kraju, a było to we Wrocławiu, w 1963 r. Pamięta pan?
PAP: Tak, pamiętam. To była ostatnia w Polsce epidemia ospy prawdziwej i chyba jedna z ostatnich w Europie. Wybuchła latem, między 15 lipca i 19 września.
Prof. W. G.: Do naszego kraju zawlókł ją mężczyzna, który był w Indiach i się zakaził, choć był zaszczepiony. W Polsce nie od razu rozpoznano, że to ospa prawdziwa, w efekcie zaraziła się pielęgniarka, która zmarła. Na jej pogrzebie uległo zakażeniu ponad 70 osób.
PAP: Całowali się, składając kondolencje?
Prof. W. G.: Tak, gdy ją żegnano.
PAP: To łatwo się zakazić ospą czy też nie?
Prof. W. G.: No właśnie. To pokazuje, czym może być ospa, choć wcale nie jest łatwo się nią zakazić. Belgia wprowadziła izolację dla osób zakażonych na okres 21 dni, choć w tym kraju nie jest dużo zakażeń. Jak na razie najwięcej przypadków małpiej ospy zarejestrowano w Portugalii i Hiszpanii oraz Wielkiej Brytanii. To, co teraz się dzieje, trochę przypomina historię z zakażeniem WZW A (wirusowe zapalenie wątroby typu A), do którego doszło w Europie wśród mężczyzn utrzymujących kontakty seksualnego z mężczyznami. Z normalnej liczby 200 przypadków liczba zakażeń w krótkim okresie zwiększyła się wtedy do 3 tys.
PAP: Ale WZW A to przecież żółtaczka pokarmowa typu A, zwykle dochodzi do niej na skutek zakażenia oralno-fekalnego przez przewód pokarmowy.
Prof. W. G.: Tak, zgadza się. To pokazuje, jak czasami coś może się rozprzestrzeniać w dziwny sposób, również poprzez kontakty seksualne z chorymi.
PAP: Liczba zakażeń małpią ospą może zatem wciąż wzrastać.
Prof. W. G.: A ja znowu pytam - w jakich grupach osób? Bo to jest pytanie podstawowe.
PAP: Ta choroba przede wszystkim dotyczy mężczyzn utrzymujących kontakty seksualne z mężczyznami…
Prof. W. G.: Oraz biseksualistów.
PAP: No właśnie, czyli inne grupy osób też mogą być zagrożone? Szczególnie wtedy, gdy będą się całować z osobami zakażonymi.
Prof. W. G.: Zwykle zakaźność występuje wtedy, gdy zakażona osoba już ma objawy.
PAP: Występują wtedy też objawy skórne, takie jak wysypka?
Prof. W. G.: Tak. Dlatego podkreślam, że na ogół trudno się zakazić. Jednak ponieważ wiremia poprzedza zakaźność, czasami może dojść do zakażenia jeszcze przed wystąpieniem objawów.
PAP: Dlaczego – przynajmniej na razie - atakowana jest właśnie ta grupa osób?
Prof. W. G.: Tego właśnie wciąż nie wiemy. Nie ustalono pierwszego kontaktu z Afryką, gdy doszło do zakażenia i jego przeniesienia. Nie wiemy zatem, czy pacjent zerowy zakaził się na tym kontynencie.
PAP: A jak jest ze szczepieniami przeciwko ospie prawdziwej? Część osób w przeszłości została zaszczepiona przeciwko tej chorobie, ale jak ją wytępiono w 1980 r., to potem tych szczepień zaniechano. Nie wszyscy są zatem odporni na ospę prawdziwą, jak też pośrednio - na ospę małpią.
Prof. W. G.: Dawniej szczepionką podstawową była tzw. krowianka i zaszczepione nią osoby są uodpornione.
PAP: Na całe życie?
Prof. W. G.: To trudno określić.
PAP: Ale na pewno na długi okres.
Prof. W. G.: Tak, z pewnością. Szczepiono zawsze dzieci, bo dobrze tolerowały tę szczepionkę, tzw. krowiankę. Gorzej to wyglądało w przypadku szczepienia dorosłych, którzy nie byli szczepieni w dzieciństwie. Przekonaliśmy się o tym, gdy przeprowadzono akcję szczepień w czasie epidemii ospy prawdziwej we Wrocławiu. Wtedy mniej więcej tyle samo osób zmarło z powodu ospy, ile po zaszczepieniu.
PAP: Antyszczepionkowcy z pewnością się ucieszą.
Prof. W. G.: Nie, nie, bo nikt nie zamierza wrócić do krowianki, poza tym zaszczepiono wtedy wiele milionów osób.
PAP: Dysponujemy innymi, bezpiecznymi szczepionkami przeciwko ospie prawdziwej, które mogą przynajmniej częściowo chronić też przed ospą małpią?
Prof. W. G.: Opracowano kilka takich szczepionek, bardzo zresztą interesujących, gdy powstała histeria wywołana obawą, że ospa prawdziwa może zostać wykorzystana jako broń biologiczna. I te szczepionki nie powinny mieć takiego działania, jak krowianka.
PAP: Mówimy o działaniach niepożądanych?
Prof. W. G.: Tak. Jedna z tych szczepionek składa się z czegoś, co zakaża komórkę i działa jak szczepionka żywa, a jednocześnie jest szczepionką zabitą.
PAP: Nie obawia się pan większego rozprzestrzenienia się małpiej ospy?
Prof. W. G.: Oczywiście ten wirus może się rozprzestrzenić w określonych środowiskach, tym bardziej, że jest pewne ryzyko z powodu biseksualistów.
PAP: Mogą oni przenieść zakażenie na inne grupy ludzi?
Prof. W. G.: Tak.
PAP: Niektóre kraje na wszelki wypadek gromadzą już szczepionki przeciwko ospie prawdziwej. Będą oferowane, gdy pojawi się jakieś ogniska epidemii?
Prof. W. G.: Na razie wystarczy izolować osoby zakażone wirusem, by nie zaraziły innych, tak jak to zrobiono w Belgii. Oczywiście pod warunkiem, że choroba zostanie w porę rozpoznana. Co wcale nie jest takie proste, bo ilu lekarzy widziało chorego z ospą prawdziwą?
PAP: A wysypki? To dość charakterystyczna i widoczna zmiana.
Prof. W. G.: We Wrocławiu przed prawie 60 laty ospy nie rozpoznano od razu.
PAP: Kiedy to się udało?
Prof. W. G.: Gdy po pogrzebie wspomnianej pielęgniarki jednak z lekarek stwierdziła - a może to ospa?
PAP: Czy jest już w Polsce małpia ospa, tylko nikt jeszcze jej nie wykrył?
Prof. W. G.: Nie. Zresztą my mamy inną ospę – od czasu do czasu zdarza się ospa kocia.
PAP: Zamieniam się w słuch.
Prof. W. G.: Prawie wszystkie zwierzęta - i nie mówię o tych tropikalnych - nawet foki, mają zakażenia pokswirusowe (Poxviridae). A dwa wirusy ospy występują wśród ludzi. Jeden to dość rzadko występuje tzw. mięczak zakaźny, a drugi to wirus jamy ustnej. Zakażenia te są jednak tak sporadyczne, że się tego nie rejestruje, choć wiadomo, że są.
PAP: Wszystkie są spokrewnione z wirusem ospy prawdziwej?
Prof. W. G.: Są od niego trochę dalej.
PAP: Jak daleko? Bliżej zwyklej ospy wietrznej?
Prof. W. G.: Nie, ospa wietrzna to zupełnie inny wirus, w ogóle nie lubię tej nazwy, tym bardziej, że nie każda wysypka jest ospą. To nie jest ospa, bardziej właściwa jej popularna nazwa to – wiatrówka.
PAP: A ospa kocia? Jak często się zdarza?
Prof. W. G.: Na ogół raz w roku, czasami dwa razy, albo w ogóle się nie zdarza. To są jedynie pojedyncze przypadki. Wywołujący ją wirus trudno odróżnić od krowianki (wirusa ospy krowiej). Podejrzewa się nawet, że to koty w przeszłości zaraziły się od nas krowianką.
PAP: Wśród kotów to częste zakażenie?
Prof. W. G.: Nie. Ale się zdarza. (PAP)
Rozmawiał Zbigniew Wojtasiński
zbw/ zan/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.