Nauka dla Społeczeństwa

28.03.2024
PL EN
18.06.2021 aktualizacja 18.06.2021

Prof. Rykowski: chronić przyrodę skutecznie - to chronić ją wraz z człowiekiem

2008-07-17. Puszcza Romincka, budową przypomina lasy syberyjskiej tajgi, dlatego też jest zwana "polską tajgą"    soa PAP/Jerzy Ochoński 2008-07-17. Puszcza Romincka, budową przypomina lasy syberyjskiej tajgi, dlatego też jest zwana "polską tajgą" soa PAP/Jerzy Ochoński

Chronić przyrodę skutecznie oznacza chronić ją wraz z człowiekiem, nie zaś bez niego lub wbrew człowiekowi. Nie da się chronić przyrody bez kontekstu społecznego - mówi prof. Kazimierz Rykowski, były Dyrektor Instytutu Badawczego Leśnictwa ds. naukowych, członek Szwedzkiej Akademii Rolnictwa i Leśnictwa.

Nauka w Polsce: Przyroda dzieli się na „nietykalną” i „eksploatowaną”?

Prof. Kazimierz Rykowski: Przyroda się nie dzieli; przyroda jest jedna. To my ją dzielimy na różne sposoby – na przykład antropolog powie, że istnieją przyrody alternatywne. Dla człowieka takie podejście jest słuszne, ale z punktu widzenia trwałości przyrody – nie. Dlatego mamy problem z definicją ochrony przyrody, bo nie ustaliliśmy, czy „użytkować” - znaczy „nie chronić”. Człowiek oprócz tego, że kocha las, jest też ekonomistą – liczy, co mu się opłaca.

Leśnikowi opłaca się drzewo jako surowiec–drzewostan, dlatego najchętniej by się pozbył zwierząt, które to drzewo zjadają. Są też inni konsumenci drzewa, na przykład grzyby i owady. Szkodnikiem jest wszystko, co przeszkadza osiągnąć cel. Leśnictwo nie powstało po to, żeby chronić przyrodę, tylko żeby wycinać drzewa, sadzić nowe i sprzedawać drewno. I dbać, żeby to się nigdy nie skończyło. Do XVII w. stosunek człowieka do lasów to: wchodzę i wycinam. Użytkowanie plądrownicze i niezorganizowane.

NwP: Jak na to patrzeć z perspektywy czasu? Jak oceniać?

KR: Nie można mylić błędów z niewiedzą. Leśnictwo nie powstało po to, żeby niszczyć przyrodę - jak niektórzy dzisiaj sądzą, ale żeby zaspokajać ówczesne potrzeby. Drewno pozwoliło nam zbudować cywilizację. Odegrało ogromną rolę w naszej historii – budowaliśmy z niego niemal wszystko – narzędzia, domy, transport. Bez drewna nie powstałyby kopalnie czy huty. Nie powinniśmy się tego wstydzić. Pięknym przykładem jest też papierowa książka – kim bylibyśmy dzisiaj, gdyby nie było książek? A przecież do procesu tworzenia książki trzeba ściąć drzewo.

05.11.2019. Zbiory buczyny w Puszczy Bukowej w Kołowie, (soa) PAP/Marcin Bielecki
05.11.2019. Zbiory buczyny w Puszczy Bukowej w Kołowie, (soa) PAP/Marcin Bielecki

NwP: Czy człowiek wciąż jest częścią przyrody?

KR: Jest. Łączy nas z przyrodą pępowina, której nigdy nie odetniemy. Wyłoniliśmy się z przyrody i ciągle w niej tkwimy. Błędem jest stosowanie podziału: my i przyroda – coś robimy dla siebie, a coś dla przyrody. Ekologia i ekonomia w dalekiej perspektywie są tożsame. Korzystamy z dóbr biosfery, które powstają w skomplikowanych procesach współzależności tego, co żywe, z tym, co martwe. Razem z miliardami organizmów współtworzymy warunki do życia.

NwP: Nieprawdziwe jest twierdzenie, że górujemy nad tym wszystkim?

Tylko nam się tak wydaje. Zresztą, przekonanie to pandemia może znacznie osłabić. Wyobrażenie dominowania jest wytworem naszej samoświadomości. Ta sama świadomość powinna nas skłonić do refleksji, że jej powstanie było możliwe tylko dlatego, że w procesie ewolucji nie byliśmy sami – wspólnie z innymi organizmami stworzyliśmy biosferę. Myśl, która sama w sobie jest produktem materii, powinna nas zmobilizować do podjęcia wysiłku, by nie niszczyć bazy, dzięki której rozwój życia na Ziemi będzie kontynuowany.

NwP: Czy nie utknęliśmy w sztywnym podziale? Można powiedzieć, że człowiek wiele osiągnął - ale oskarżać, że odbyło się to kosztem planety, i że sami nie jesteśmy już częścią przyrody.

KR: Ten sztywny podział powoduje konflikty, przez co nie zauważamy innych możliwości. Wrócę do lasu, żeby to zilustrować. Ten ostry podział, jaki istnieje między produkcją drewna a wartościami niematerialnymi, jakimi obdarza nas las, należałoby złagodzić przez wprowadzenie koncepcji, w której zaniechanie wycinania w celu ochrony jest formą użytkowania lasu. Samotny spacer w lesie, naukowcy zbierający informacje, poeci piszący wiersze, malarze i muzycy zainspirowani widokami i dźwiękami lasu, też użytkują las.

Definicja ochrony przyrody powinna się zmieniać. Podobnie jak definicja leśnictwa. Nie powinniśmy się łudzić, że teraz ustalimy coś, co będzie obowiązywało już na zawsze. W taką pułapkę wpadło leśnictwo, nie zmieniając pewnych definicji od XIX w.

NwP: Kiedy dopadła Pana myśl, że obowiązująca koncepcja „wykorzystania lasu” jest przestarzała i trzeba ją zmienić?

KR: Pamiętam coroczną konferencję o ochronie lasu z początków mojej pracy zawodowej. Przebiegała - jak wszystkie konferencje – pod dyktando referatów, z których dowiadywaliśmy się o nowych metodach zwalczania owadów i grzybów. Była też mowa o nowych repelentach – wystarczyło posmarować nimi drzewo, żeby sarny i jelenie go nie jadły. Jednym słowem ochrona lasu skupiała się na radykalnym eliminowaniu tych elementów, które przeszkadzały w osiąganiu celu produkcyjnego. Zacząłem się zastanawiać, czy działania eliminujące inne organizmy powinno się nazywać ochroną lasu, czy raczej powinniśmy mówić o ochronie drewna w lesie. Ochroną lasu powinno być coś więcej.

Polska 1999. Mazury; Puszcza Piska. gr PAP/Jan Morek
Polska 1999. Mazury; Puszcza Piska. gr PAP/Jan Morek

W leśnictwie wtedy niewiele mówiło się o ekosystemie. Mówiło się o drzewach i drzewostanie. We wszystkich podręcznikach ochrona lasu była ochroną drzewostanów przed szkodnikami, zwierzyną, chorobami, pożarami… Wszystko, co nie było drzewem, było intruzem. Dlatego wielkim sukcesem ochrony lasu nazwano masowe opryski w latach 50-tych, które miały na celu walkę z osnują gwiaździstą. Przy użyciu samolotów rozpylono środki chemiczne, które niszczyły wszelkie życie. Dziś leśnictwo się tego wstydzi, ale kiedy to zastosowano, mówiło się o wielkim osiągnięciu technologicznym ratującym lasy. Mniej tryumfalnie brzmiały fanfary po akcji zwalczania brudnicy mniszki w latach 80., zwalczanie kornika drukarza w Puszczy Białowieskiej spotkało się już z ostrą społeczną kontestacją i skończyło w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości. To jest krótka historia ewolucji relacji człowiek-las i społecznych preferencji.

Wrócę jeszcze do wspomnianej konferencji – mnie wtedy chodziło również o warstwę językową. Nie powinniśmy mówić o ochronie lasu, skoro chronimy tylko drewno. Prof. Witold Koehler ładnie to ujął: „ochrona lasu nie powinna zajmować się ochroną produktu, ale ochroną warsztatu produkcyjnego”. To spostrzeżenie jest trafne, ale nie jest kompletne, bo ekosystem leśny jest nie tylko warsztatem produkcyjnym, tzn. producentem drewna, ale jest też jego użytkownikiem. Z drewna korzystają miliony organizmów. Bez chorych drzew i martwego drewna nie ma zdrowych lasów.

NwP: Życie w lesie jest niezwykle bogate.

KR: Życie w lesie dostrzegłem, dorastając na wsi pod lasem. Kształcąc się, dużo z tej wrażliwości straciłem. To, co pozostało wystarczy jednak, żeby ani mnie, ani wielu innych leśników nie trzeba było przekonywać o istnieniu życia w lesie bogatszego, niż życie drzew.

NwP: Jak Pan ocenia działania ekologów i aktywistów?

KR: Ich działania są często bardzo ostre, ale potrzebne. Ich główną zaletą jest wskazywanie braków w postępowaniu praktycznym oraz skutków działań nieprzemyślanych. Ostre zarysowanie problemu jest dopuszczalne – ono umożliwia dotarcie do bardzo wielu ludzi. Nigdy nie potępię takiej metody pokazania problemu tym, którzy zatracili wrażliwość lub są skrępowani rutyną, niewiedzą lub strachem.

Odróżniłbym też ekologów – biologów, specjalistów zajmujących się problematyką ekologiczną, od aktywistów i działaczy organizacji ekologicznych, których charakteryzuje siła sprzeciwu. Dzięki wiedzy ekologicznej zmienia się społeczna świadomość i rośnie potrzeba ochrony przyrody. Zaczynamy myśleć o wartościach, które należy chronić, żeby istnieć.

NwP: To wpływa na zmianę definicji ochrony przyrody?

Sama definicja ochrony jeszcze się nie zmienia, chociaż – wobec zmieniającego się stanu przyrody i świadomości społecznej – ustawę o ochronie przyrody w zasadzie trzeba napisać od nowa. Słabością ruchów kontestujących obecny stan jest brak organizacyjnych czy operacyjnych propozycji, jak należy chronić przyrodę. Postulowana przez nich najczęściej „nietykalność” jest przecież tylko jedną kategorią, a my potrzebujemy zróżnicowanej ochrony dla całej przyrody.

NwP: Co to jest zróżnicowana ochrona?

KR: W jednym miejscu możemy uzyskać wyższy stopień ochrony, w innym wyższą produkcję drewna. Obok rezerwatów i parków narodowych możemy mieć plantacje drzew i produkować drewno poza lasem. Mamy ok. 1,2 mln hektarów gleb rolniczo nieopłacalnych i tu potrzebna jest mądra polityka, wykorzystująca sukcesy selekcji i technologii hodowli. W ten sposób możemy poszerzyć zarówno bazy surowcowe, jak i miejsca, gdzie rządzi przyroda, gdzie obiektem ochrony są procesy ewolucyjne. Za 50 lat takie miejsca, jak np. las referencyjny Szast w nadleśnictwie Pisz - po huraganie w 2002 pozostawiony bez ingerencji gospodarczej, dostarczy nam kolejnej porcji wiedzy nie do przecenienia. Są też momenty, kiedy potrzebujemy chronić konkretny gatunek, a tego już się nie da robić bez „dotykania” przyrody – trzeba ingerować poprzez stwarzanie odpowiednich warunków.

Solec Kujawski, 20.04.2020. Ścieżka edukacyjno-przyrodnicza "Ku Źródliskom” w Nadleśnictwie Solec Kujawski, (tż/doro) PAP/Tytus Żmijewski
Solec Kujawski, 20.04.2020. Ścieżka edukacyjno-przyrodnicza "Ku Źródliskom” w Nadleśnictwie Solec Kujawski, (tż/doro) PAP/Tytus Żmijewski

NwP: A po to robić? W ochronie przyrody chodzi o przetrwanie przyrody czy o przetrwanie człowieka”?.

KR: Jeśli zgodziliśmy się, że człowiek jest częścią przyrody, to chodzi też o nasze życie. Ale chcemy chronić przyrodę może również dlatego, że dopadły nas wyrzuty sumienia, bo faktycznie zdławiliśmy planetę. Zmiany klimatyczne uświadomiły nam, że nie chodzi o jeden las – chodzi o całą biosferę. Wyciskamy planetę jak cytrynę.

Chyba się tego wystraszyliśmy. Chociaż strach to nie wszystko. Ważne miejsce zajmuje duma. W końcu człowiek cieszy się, że zaszedł tak daleko w rozwoju. I teraz przyszedł czas na refleksję – niewątpliwie pomaga nam w tym literatura i sztuka, zbliżenie między naukami biologicznymi i humanistycznymi. Nasza świadomość podpowiada nam, że powinniśmy pomóc wyeksploatowanej planecie. Musimy wziąć odpowiedzialność.

Powrót do utraconych wartości jest możliwy. Myślę, że zbliżenie do przyrody i przywrócenie poczucia tożsamości będzie kolejną fazą rozwoju człowieka i cywilizacyjnego postępu. To jest ruch ku przyszłości, w kierunku utrzymania trwałości życia. Może krok w erę post-antropocenu?

NwP: Dlatego wymyślił Pan termin „czwarty wymiar lasu”?

KR: Przestrzeń trójwymiarowa dobrze opisuje materialność lasu, ale to nie wyczerpuje jego znaczeń. Las jest ośrodkiem życia w szerszym, niematerialnym, a więc duchowym wymiarze i wielu przebywając w lesie to dostrzega, czuje. Świadczy o tym wielki dorobek literatury, malarstwa, muzyki. Może czwartym wymiarem lasu jest czas, jak w sztuce? Może ruch i zmienność? Problem polega na tym, że nie mamy takiej miary, by to zmierzyć. Nie znamy też pojęć.

NwP: W jakim celu mierzyć „duchowy wymiar lasu”?

KR: "Duchowy wymiar lasu” warto mierzyć Żeby lepiej, odpowiedzialniej i bardziej świadomie nim zarządzać. To by się przełożyło na mądrą politykę i skuteczniejsze prawo. Ekonomiści, a za nimi politycy, nie lubią słowa „bezcenny”. Trudno im przychodzi zaakceptować coś takiego, jak „wartość sama w sobie”. W dokumencie Polityka Leśna Państwa z 1997 r. jest zapis mówiący o tym, że lasy stały się elementem współczesnej i przyszłej cywilizacji dzięki wniesionej pracy człowieka. Czy las bez pracy człowieka jest bez wartości? Kłopot z aksjologią mają nie tylko leśnicy. Policzono np., ile kosztuje ludzkie życie - stąd „ubezpieczenie na życie”, choć w potocznej rozmowie każdy powie, że życie człowieka jest bezcenne. Wartość z tytułu istnienia dostrzegamy dopiero jak czegoś zabraknie. To tak, jak ze zdrowiem, jak mówił poeta. Kraje Bliskiego Wschodu czy Afryka Północna już wiedzą co to znaczy mieć pustynię tam, gdzie kiedyś był las.

NwP: W latach 2013-2015 pracował Pan z grupą ekspertów nad Narodowym Programem Leśnym. Celem prac było stworzenie wizji leśnictwa w dwóch perspektywach – do 2030 roku i dalej – do 2080. Jakie były najważniejsze wnioski dotyczące ochrony przyrody?

KR: Chronić przyrodę skutecznie oznacza chronić ją wraz z człowiekiem, nie zaś bez niego lub wbrew człowiekowi. Nie da się chronić przyrody bez kontekstu społecznego.

Rozmawiała Urszula Kaczorowska

Nauka w Polsce - PAP

uka/ ekr/ zan/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024