Rola komunikacji naukowej na polskich uczelniach wciąż nie jest dostatecznie doceniona. Ani przez naukowców, ani przez władze uczelni. Zdawałoby się, że prezentowanie osiągnięć naukowców to zadanie biur prasowych. Te jednak często mają ustalone zupełnie inne priorytety.
Chcecie bajki? Oto bajka: Naukowiec wie, że liczące się czasopismo opublikuje jego ważną pracę naukową. Swoje kroki od razu kieruje do biura prasowego uczelni. Biuro pomaga mu przedstawić badania w sposób ciekawy i zrozumiały dla Kowalskiego. W efekcie powstaje informacja prasowa, która - równolegle z publikacją naukową - trafia do mediów. Te podchwytują temat, rozwijają go, i przez kolejne dni o badaniach aż huczy... Wszyscy są zadowoleni: Naukowiec, bo jego praca jest doceniona. Uczelnia, bo głośno jest o badaniach, które się w jej murach prowadzi. Dziennikarz, bo jego materiał przyciągnął odbiorców. No i obywatele, bo mają dostęp do ciekawych i niebanalnych informacji. Do tego upewniają się, że płacone przez nich podatki nie idą na marne.
Szkoda, że takie sytuacje nie za często się w Polsce zdarzają. Niestety, na każdym z etapów w tym hipotetycznym łańcuchu zdarzeń napotykamy na bariery, które sprawiają, że informacje o ważnych badaniach i odkryciach nie przebijają się tak łatwo do społecznej świadomości.
Po pierwsze, większość naukowców w Polsce wciąż nie informuje o badaniach. Gdy mówię im, że powinni wychodzić z inicjatywą i chwalić się osiągnięciami, zwykle spotykam się ze zdziwieniem. Drodzy naukowcy! Ani władze uczelni, ani biura prasowe, ani nawet dziennikarze nie zdołają przegryźć się przez wszystkie ważne czasopisma naukowe i wyłowić tam waszych nazwisk.
A jeśli nawet do waszych publikacji dotrą - nie znaczy to wcale, że zdołają docenić ich znaczenie. Publikacje naukowe skierowane są do specjalistów, pisane trudnym językiem, a cały kontekst badań i smaczki w tym giną. Tymczasem to, co robicie, ma sens nie tylko dla wąskiej grupy ekspertów, ale i dla całej rzeszy osób. Jest spora grupa obywateli, którzy chcą rozumieć świat, który ich otacza. Ułatwcie im dostęp do wiedzy! Może warto, by społeczeństwo wiedziało, jak ważna, potrzebna czy ciekawa jest tematyka, którą zgłębiacie? Standardem w pracy badacza powinno być - tak jak jest na Zachodzie - informowanie o publikacjach w najważniejszych czasopismach naukowych, o przyznanych prestiżowych grantach, patentach, ważnych nagrodach.
Kolejna sprawa to praca biur prasowych i biur promocji uczelni. Dotychczas wydawało mi się, że rzecznicy nie zawsze mają ochotę prezentować badania uczonych ze swoich instytucji. Sądziłam, że może to dla nich trudne, a może nudne...
Na szczęście redakcja Nauki w Polsce wzięła udział w konferencji dla biur prasowych i biur promocji uczelni „Trudne i nudne? Czyli jak skutecznie promować tematy naukowe, odkrycia, wynalazki, osiągnięcia i kulturę wysoką”, zorganizowanej przez Stowarzyszenie PR i Promocji Uczelni Polskich "PRom". Z naszych rozmów z uczestnikami wyłania się dość smutny obraz: biura prasowe zawalone są bieżącą pracą - organizacją eventów, prowadzeniem mediów społecznościowych, przygotowywaniem biuletynów, aktualizacją internetowych stron uczelni... Gdzie w tym wszystkim czas na popularyzację? Do tego biura promocji rozliczane są na bieżąco z efektów pracy... A jak zmierzyć efekt popularyzacji nauki? Przecież tu efekty są długofalowe! Efekt natychmiastowy to rzadkość.
Z punktu widzenia władz uczelni popularyzacja badań prowadzonych przez zatrudnionych tam uczonych nie jest priorytetem. W pracy uczelni często nie zabezpiecza się często sił ani środków na promocję prac naukowców.
Drodzy rektorzy, prorektorzy, dziekani! W zmianie nastawienia do popularyzacji badań być może pomogą pewne ruchy Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Chodzi m.in. o zmiany w algorytmie finansowania, który nie premiuje już uczelni za liczbę przyjętych kandydatów. Finansowo doceniane są też uczelnie o wyższej kategorii naukowej, które pozyskują więcej grantów badawczych i są bardziej umiędzynarodowione. Poza tym od tego roku akademickiego obowiązuje dotacja projakościowa, co oznacza np., że za przyjęcie kandydata z wybitnym wynikiem matury uczelnia dostaje 7 tys. zł. A może takich najambitniejszych kandydatów zachęcić do siebie dzięki tekstom popularnonaukowym nt. prowadzonych na Waszych uczelniach, ciekawych badań?
Nie zapominajmy o zbliżających się reformach nauki, które - jak się wydaje - też będą sprzyjać podnoszeniu jakości badań i dydaktyki na uczelniach. Drodzy przedstawiciele władz uczelni! Czy nie powinno Wam dać do myślenia, że w promocji waszych placówek potrzeba zmian? Dzięki temu, że o badaniach zaczną mówić media, macie szansę pozyskać lepszych kandydatów, przyciągać zdolną kadrę, a jednostki na waszych uczelniach łatwiej rozwiną współpracę z innymi ośrodkami. A to wszystko oznacza większy strumień finansowania dla uczelni. Czy nie jest to gra warta świeczki? Uczelnie, które zrozumieją to najszybciej - mogą wiele zyskać.
Kolejnym punktem zaporowym są media, za pośrednictwem których informacje o badaniach docierają do licznych odbiorców. Tu nie ma recepty na sukces. Ciężko przewidzieć, co media - i ludzie - pokochają, a czego nie. Jeśli jednak badania przedstawi się w ciekawym kontekście i wyciągnie się z nich najciekawsze smaczki - zwiększa się szansa, że wiadomość o badaniach spodoba się większej liczbie ludzi. Ale o tym, drodzy naukowcy i władze uczelni, sami musicie się przekonać!
Ludwika Tomala
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.