Wprowadzenie do Australii słoni czy hipopotamów pomoże zaradzić tamtejszym groźnym i częstym pożarom. Hołubienie drapieżników pomoże się z kolei uporać z populacjami zdziczałych świń, kóz, osłów, wielbłądów, bawołów i jeleni - pisze w "Nature" biolog i ekolog z Uniwersytetu Tasmanii.
Drugim poważnym problemem środowiska antypodów są gatunki inwazyjne - populacje zdziczałych świń, kóz, bydła, koni, osłów, wielbłądów, bawołów i jeleni. Powoli i systematycznie zajmują one luki, pozostałe w łańcuchu pokarmowym po australijskiej megafaunie - wielkich torbaczach, gadach i ptakach, które nie przetrwały masowego wymierania w plejstocenie, ok. 50 tys. lat temu, wkrótce po pojawieniu się tam ludzi.
Środowiskowemu kryzysowi Australijczycy próbują zaradzić za pomocą rozmaitych programów, skierowanych ku poszczególnym aspektom kryzysu - zwraca uwagę ekspert w dziedzinie biologii zmian środowiska, prof. David Bowman ze School of Plant Science na University of Tasmania. Zdziczałym bawołom zakładali na przykład obroże z radionadajnikami, a potem zwierzęta śledzili, dopadali i wybijali całe stada. Jednak takie zabiegi dużo kosztują i na dużą skalę nie są zbyt skuteczne - uważa Bowman.
Jego zdaniem problemy Australii można rozwiązać w inny, bardziej holistyczny sposób. Przede wszystkim należy ustabilizować sieci pokarmowe (rozregulowane przez plejstoceńskie wymierania) i wrócić do aborygeńskiej tradycji wypalania traw i polowań. Ekspert proponuje też wprowadzić do środowiska inne gatunki roślin i zwierząt. Drapieżniki pomogą opanować zdziczałe stada, a gatunki roślinożerne wyjedzą wysokie, łatwopalne trawy - tłumaczy.
Badacz zauważa, że główną pożywką pożarów w tropikach jest afrykańska trawa gamba, która opanowała większość sawann na północy Australii. Panoszy się, bo nie tyka jej żadne miejscowe zwierzę. Jest zbyt wysoka dla torbaczy (np. kangurów), bydło albo największe ze zdziczałych w Australii zwierząt, bawoły.
Trawą gamba nie gardzą jednak słonie i nosorożce - podpowiada Bowman. Jednocześnie nie ukrywa, że pomysł koszenia sawann Australii przy pomocy tych wielkich stworzeń może się wydać absurdalny. Jak jednak dodaje, jedyną alternatywną metodą kontroli bujnej gamby są środki chemiczne lub mechaniczne, szkodliwe dla środowiska i gleb. Słonie są tańsze i bardziej praktyczne - sugeruje badacz, a ich import do Australii może też pomóc je chronić (w Afryce są bowiem częstym celem kłusowników).
Bowman przyznaje, że jego pomysły są radykalne i nie wolne od ryzyka. Decydując się na jakąkolwiek metodę należy postępować ostrożnie i uważnie obserwować konsekwencje - zastrzega. Jego zdaniem konieczna, choć kłopotliwa, byłaby na przykład kontrola zagęszczenia populacji słoni. Trzeba jednak pilnować, by słonie, zaspokajając własne potrzeby, jeszcze bardziej nie zachwiały równowagi w ekosystemach antypodów. W kontroli tych zwierząt można jednak korzystać z metod sprawdzonych w parkach narodowych i rezerwatach - takich, jak budowa ogrodzeń, regulacja dostępności wody i pokarmu, kontrola rozmnażania.
Bowman sugeruje też, by w "naprawianiu" ekosystemu wykorzystać australijskie psy dingo. Polując w stadach są one bardzo skuteczne i mogłyby poradzić sobie ze stadami zdziczałych świń. Biolog widzi też sens w imporcie do Australii innych drapieżników, np. waranów z komodo, które mogłyby wypełnić nisze po wielkich jaszczurach - dawnych mieszkańcach Australii.
Ponieważ jednak wspomniane drapieżniki mogłyby zagrażać ludziom i ich stadom, być może lepiej byłoby włączyć w te działania aborygeńskich myśliwych - sugeruje Bowman. Pomogą oni opanować zdziczałe stada, a z trawami gamba poradzą sobie - jak ich przodkowie - dzięki kontrolowanemu wypalaniu...
PAP - Nauka w Polsce
zan/ krf/bsz
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.