Ekspertka: człowiek nie ma powodu bać się wilków

Fot. Adobe Stock
Fot. Adobe Stock

Wiele doniesień na temat ataków wilków na zwierzęta to często są tzw. fake newsy – powiedziała PAP specjalistka ds. ssaków dr Katarzyna Kozyra-Zyskowska. Podkreśliła, że ludzie nie mają obecnie powodów, by bać się wilka.

W czwartek w Parlamencie Europejskim odbędzie się głosowanie nad zmianami w dyrektywie siedliskowej UE. Może ono ostatecznie przypieczętować osłabienie statusu ochrony wilka – z gatunku ściśle chronionego drapieżnik ten stanie się gatunkiem chronionym. Wobec wilka przestałyby wówczas obowiązywać rygorystyczne zakazy umyślnego chwytania, zabijania, niepokojenia oraz pogarszania stanu lub niszczenia terenów rozrodu i odpoczynku wilka. Możliwe będzie również prowadzenie kontrolowanego odstrzału (regulacja populacji) tych drapieżników, zgodnie z przepisami poszczególnych państw.

"Wiele artykułów (zwłaszcza w regionalnych mediach), które demonizują wilki i opisują ich rzekome ataki na człowieka bądź zwierzęta gospodarskie, jest dodatkowo opatrzona fotografiami generowanymi przy pomocy AI. Ma to zwiększyć ich wiarygodność i nasilić strach przed wilkiem w społeczeństwie” – powiedziała PAP teriolożka (specjalistka ds. ssaków) dr Katarzyna Kozyra-Zyskowska.

W jej ocenie doniesienia te szerzą dezinformację nt. wilków i są tworzone przez grupy, którym zależy na osłabieniu ochrony wilka w Polsce i Unii Europejskiej. Przykładem jest kwietniowe doniesienie w regionalnych mediach na Podlasiu (jak również w ogólnopolskim portalu internetowym) dotyczące pogryzienia człowieka przez wilki. Było ono dementowane przez Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska w Białymstoku.

"Strach przed wilkiem jest zakorzeniony ewolucyjnie – przez tysiące lat człowiek postrzegał duże drapieżniki jako potencjalne zagrożenie. Dodatkowo, przez wieki utrwalano negatywny obraz wilka w mitach, bajkach i przekazach ludowych, przedstawiając go jako symbol zła, przebiegłości i zagrożenia. Wizerunkami +złego+ wilka byliśmy bombardowani od dziecka – przykładem jest bajka +Czerwony Kapturek+" – tłumaczyła dr Kozyra-Zyskowska.

Dodała, że w efekcie wilk stał się w zbiorowej wyobraźni istotą budzącą lęk, często zupełnie oderwaną od rzeczywistości biologicznej i ekologicznej.

Według niej negatywne nastawienie do tego gatunku pogłębiło się wraz ze zmianą trybu życia ludzi – z koczowniczego w osiadły, rolniczy, gdy zaczęliśmy hodować bydło, owce, konie. Ludzie spotykali się wówczas z atakami wilków na zwierzęta gospodarskie. Z powodu tych strat zrodziła się wrogość lokalnych społeczności do tych drapieżników.

"Wilki były też postrzegane, jako nosiciele wścieklizny, co zwiększało strach przed nimi i determinację w ich tępieniu” - powiedziała dr Kozyra-Zyskowska. Masowe polowania na wilka ułatwił rozwój i produkcja broni palnej w okresie rewolucji przemysłowej; polowania zaczęły być traktowane jako sport. W dodatku rozwój rolnictwa i wylesianie oraz rosnąca presja człowieka na środowisko naturalne przyczyniły się do znacznej redukcji siedlisk wilków.

Wszystko to doprowadziło pod koniec XIX w. do prawie całkowitego wytępienia tego drapieżnika w Polsce. Częściowo odrodzona populacja była tępiona w kolejnych dekadach w okresie PRL-u do tego stopnia, że na początku lat 70. XX wieku zostało w naszym kraju jedynie 100 wilków. Tak opisywali sytuację autorzy artykułu "Możliwości ochrony wilka w polskich parkach narodowych", opublikowanym w 1997 r. w zeszycie "Morena", publikującym opracowania i materiały Wielkopolskiego Parku Narodowego.

Kozyra-Zyskowska przypomniała, że dzięki takim aktom prawnym, jak utworzona w 1979 r. Konwencja Berneńska czy dyrektywa siedliskowa UE z 1992 r. oraz inicjatywom społecznym (w tym działaniom Pracowni na rzecz Wszystkich Istot) kiedy możliwa stała się aktywna ochrona wilka od 1998 r. w całym kraju, populacja wilków zaczęła się odradzać.

"Różnorodne działania, zarówno na poziomie międzynarodowym i krajowym – w tym akty prawne, programy ochrony siedlisk oraz zaangażowanie organizacji pozarządowych – przyczyniły się do stopniowej odbudowy populacji wilków w Polsce i innych krajach Europy” - powiedziała. Zaznaczyła, że populacja wilka wzrosła obecnie do 21500 osobników w UE (a w Polsce ok. 3 tys.) co oznacza wzrost o 58 proc. w ciągu ostatnich dziesięciu lat.

"Wilki z natury są płochliwe i unikają kontaktu z ludźmi. W wyjątkowych przypadkach mogą zachowywać się nietypowo – na przykład wtedy, gdy przyzwyczają się do obecności człowieka (czyli ulegną tzw. habituacji) lub zachorują na wściekliznę. Trzeba jednak podkreślić, że wścieklizna u wilków w Polsce obecnie nie występuje, dzięki skutecznym programom profilaktycznym" - powiedziała teriolożka.

Zaznaczyła, że do ataku wilka może dojść, gdy spełnione są szczególne okoliczności, np. gdy wilk był wcześniej dokarmiany i oswajany przez ludzi. Jednak takie przypadki są bardzo rzadkie i odkąd wilk został objęty ochroną ścisłą w Polsce odnotowano wyłącznie dwa takie incydenty, oba w 2018 roku, i w obu przypadkach dotyczyły one wilków wcześniej dokarmionych przez człowieka. Tymczasem pogryzienia przez psy w Polsce występują z częstością 13 przypadków na 100 tys. mieszkańców. Mimo to - jak podkreśliła - znacznie bardziej boimy się wilka niż psa.

Jeśli chodzi o ataki wilków na bydło i zwierzęta gospodarskie, to - jak podała ekspertka - np. spośród zarejestrowanych w UE 60 mln owiec, tylko 0,065 proc. jest rocznie zabijanych w wyniku ataków tych drapieżników. "Jedynie 0,003 proc. populacji bydła w Polsce ginie w wyniku ataków wilków. Zdecydowana większość przypadków śmiertelności zwierząt gospodarskich wynika z innych czynników, w tym przede wszystkim z chorób, wypadków oraz zaniedbań w utrzymaniu” - wyjaśniła dr Kozyra-Zyskowska.

Dodała, że za niektóre opisywane przypadki ataku na zwierzęta gospodarskie odpowiadają wolno biegające psy, ale są one błędnie przypisywane wilkom. Psy domowe, szczególnie te pozostające bez nadzoru, mogą powodować szkody w środowisku przyrodniczym, co potwierdzają liczne dane z monitoringów prowadzonych w różnych częściach kraju. Przykładem może być zarejestrowane przez fotopułapkę nagranie przedstawiające watahę psów goniących łosia, które zostało zaprezentowane przez badaczkę podczas jednego z webinariów poświęconych problematyce wilków.

O tym, że wilki rzadko atakują zwierzęta gospodarskie świadczą również wyniki najnowszych polskich badań. Naukowcy z Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego wykazali podczas badań w rejonie Ujścia Warty, że wilki żywią się przede wszystkim dzikimi ssakami kopytnymi - stanowiły one blisko 82 proc. spożywanej przez nie biomasy pokarmu. Udział bobrów i zajęcy w diecie tych drapieżników stanowił 14,5 proc. Zwierzęta domowe były zjadane rzadko, a bydło stanowiło zaledwie 3 proc. pokarmu. Artykuł na ten temat opublikowało czasopismo "European Journal of Wildlife".

Dr Kozyra-Zyskowska zwróciła uwagę, że wiele osób odczuwa strach, gdy zobaczy wilka na drodze czy blisko zabudowań. "Z reguły są to młode wilki, które są bardzo ciekawskie, albo są w trakcie poszukiwania partnera i własnego terytorium (tzw. dyspersji). Siedliska wilków są silnie pofragmentowane przez infrastrukturę drogową, zabudowę oraz inne elementy krajobrazu przekształconego przez człowieka. W efekcie, podczas wędrówek – zwłaszcza młodych osobników poszukujących nowych terytoriów – wilki mogą pojawiać się w miejscach, gdzie nikt by się go nie spodziewał. Nie świadczy to jednak o zuchwałości zwierzęcia. Obecność wilka w otwartym krajobrazie, na przykład na polu, często wzbudza niepokój, choć analogiczna sytuacja z udziałem sarny nie budzi podobnych emocji – mimo że wilki naturalnie polują na ssaki kopytne, a pola stanowią część ich obszaru łowieckiego" – tłumaczyła.

W jej ocenie dezinformacja w mediach na temat wilków wyrządza wiele szkód, ponieważ osobom niezaznajomionym z biologią i zachowaniami tych drapieżników trudno jest odróżnić co jest fałszem, a co prawdą. "Fake newsy prowadzą do narastania strachu przed wilkiem i niechęci do niego. Zwiększają społeczne przyzwolenie na osłabienie ochrony tego drapieżnika. Tymczasem wilk nie jest ani dobry, ani zły, jest po prostu elementem ekosystemu, w którym pełni istotną, naturalną rolę” – powiedziała teriolożka.

Jak podkreśliła, każdy z nas może działać na rzecz zwalczania fake newsów, np. poprzez nierozpowszechnianie ich lub domaganie się sprostowań od autorów fałszywych doniesień medialnych.

"W przypadku spotkania wilka w terenie należy zachować spokój. Choć może się wydawać, że zwierzę przygląda się człowiekowi, wynika to raczej z jego ograniczonej zdolności widzenia. Gdy jednak wyczuje nas za pomocą znacznie lepszego zmysłu węchu, zazwyczaj szybko się oddala" – wyjaśniła dr Kozyra-Zyskowska. Zaznaczyła, że wystarczy podnieść do góry ręce, albo krzyknąć, by przepłoszyć tego drapieżnika.

Aby zmniejszyć ryzyko podchodzenia wilka do zabudowań, warto nie pozostawiać koło domów resztek jedzenia, zabezpieczać pojemniki na odpady, zamykać dobrze bramy, uszczelnić ogrodzenie, zamykać na noc zwierzęta gospodarskie, a także psy.

Specjalistka przypomniała, że w Polsce funkcjonuje system dopłat dla rolników, którzy odnieśli szkody w wyniku działań wilków. W ramach obecnie obowiązujących przepisów możliwy jest odstrzał problematycznych osobników wilka za zgodą Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska.

Joanna Morga (PAP)

jjj/ bar/ ktl/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • Fot. Adobe Stock

    Przyrodnicy i aktywiści apelują do europosłów, by zagłosowali przeciwko osłabieniu ochrony wilka w UE

  • Fot. Adobe Stock

    Lublin/ Centrum obrazowania cyfrowego roślin otwarte w Uniwersytecie Przyrodniczym

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera