
Na Svalbardzie niedźwiedź polarny jest niemal codziennym partnerem prac w terenie – opowiada polarnik dr Dariusz Ignatiuk. Jeszcze przed kilkunastu laty w okolicy Polskiej Stacji Polarnej Hornsund notowano około 100 niedźwiedzi rocznie.
27 lutego przypada Międzynarodowy Dzień Niedźwiedzia Polarnego – największego gatunku niedźwiedzia (samce mają nawet do 3 m wzrostu i do 700 kg wagi), jednego z najbardziej rozpoznawalnych drapieżników i symbolu Arktyki. Na Svalbardzie – gdzie znajduje się Polska Stacja Polarna Hornsund – żyje około 400 niedźwiedzi polarnych.
Dla badaczy tam przebywających, zwłaszcza dla tych uczestniczących w wyprawach całorocznych, spotkania z niedźwiedziem są nieuniknione.
„Niedźwiedź polarny jest niemal codziennym partnerem prac w terenie” – powiedział PAP dr Dariusz Ignatiuk z Uniwersytetu Śląskiego, który od kilkunastu lat prowadzi badania na Svalbardzie, również mieszkał tam przez dłuższy czas.
Jak podał, Polska Stacja Polarna Hornsund prowadzi monitoring liczby niedźwiedzi w jej okolicy. „Jeszcze kilkanaście lat temu notowano około 100 niedźwiedzi rocznie, co daje średnio jednego na trzy dni. Teraz jest ich około 30 – z uwagi na przesuwanie się lodu morskiego na północ – ale to nadal jest czymś powszechnym” – podał.
Do ewentualnego spotkania z niedźwiedziem naukowcy i uczestnicy wypraw polarnych są szkoleni. Jak mówił Dariusz Ignatiuk, szkolenie dotyczy przede wszystkim stosowania środków ochrony osobistej, takich jak pistolety sygnałowe, tzw. rakietnice, oraz granaty hukowe, które służą do odstraszania drapieżników. „Kolejnym elementem jest szkolenie z ostrej broni palnej, głównie sztucerów. Tutaj chodzi już o ochronę życia w przypadku jego bezpośredniego zagrożenia” – powiedział.
Polarnicy zdobywają też podstawową wiedzę dotyczącą zachowań niedźwiedzi polarnych – na co zwracać uwagę, kiedy sytuacja może stać się niebezpieczna i jakie są przepisy gubernatora Svalbardu w tej sprawie.
Później, w trakcie wypraw terenowych, wiedzę tę trzeba wykorzystywać w praktyce. „Jeśli się już zobaczy niedźwiedzia, trzeba go obserwować – w którym kierunku idzie, jaki jest kierunek wiatru, czy on może nas wyczuć, czy zmierza w naszą stronę. Następnie trzeba wybrać taką dalszą ścieżkę, aby nasze drogi się nie przecięły” – wyjaśnił badacz.
W płaskim terenie dostrzeżenie niedźwiedzia z odległości kilkuset metrów zazwyczaj nie jest trudne. „Gorzej w terenie z dużą ilością skałek, zakamarków. Tutaj możemy nie zauważyć wcześniej niedźwiedzia i spotkać go w odległości kilkunastu metrów. Zdarzało się też dosłownie wpaść na śpiącego niedźwiedzia wychylając się zza skał” – opowiadał.
Jest też różnica między latem a zimą. „W lecie poruszamy się zazwyczaj na nogach, dlatego jesteśmy o wiele bardziej narażeni na spotkanie niedźwiedzia z bliskiej odległości. Inaczej w zimie, kiedy poruszamy się na skuterach, a dodatkowo hałas jadącego skutera odstrasza niedźwiedzie” – dodał polarnik.
Jak mówił, niedźwiedzie raczej nie są agresywne wobec ludzi, najczęściej odchodzą, gdy się je przestraszy.
Dariusz Ignatiuk spotkał niedźwiedzia z bliskiej odległości kilka razy. „Raz, gdy jechałem na skuterze, nagle, prawie spod płóz wyskoczył mi uciekający niedźwiedź, który spał za jakąś skałą. Kiedyś mnie to fascynowało, dziś, po kilkunastu latach pracy na Svalbardzie, wolę ich unikać. Mam świadomość, że to zawsze jest ryzyko, że trzeba mieć oczy dookoła głowy, zawsze mieć ze sobą broń, obserwować horyzont” – powiedział.
Sytuacje bezpośredniego życia naukowców i badaczy zdarzają się rzadko. „Oczywiście zdarza się, że człowiek ratując swoje życie postanawia zastrzelić niedźwiedzia. Również kwestia odstrzelenia niedźwiedzia zdarza się rzadko – raz na kilka lat. Ostatnio było takie (odstrzelenie - PAP) przed 2-3 laty przez gubernatora Svalbardu, gdy jeden niedźwiedź wchodził do miasta, wybijał szyby, próbował się dostawać do domków traperskich wokół miasta. Ostrzeżenia nie dawały rezultatów, a ryzyko, że komuś może stać się krzywda, było bardzo duże” – podał polarnik.
Opowiedział też ciekawostkę o pewnej niedźwiedzicy, która przed rokiem zmarła ze starości. „Była ona znana miejscowej społeczności, ponieważ regularnie atakowała ludzi. Okazało się, że ta niedźwiedzica uczyła swoje młode, jak atakować człowieka. A kiedy przeprowadzono analizę okazało się, że wszystkie wypadki śmiertelne z ostatnich lat, gdy niedźwiedź zabił człowieka, były sprawą jej i jej potomstwa. Była taką killerką” – mówił Dariusz Ignatiuk.
Powołując się na stały monitoring niedźwiedzi polarnych prowadzony przez Norwegów, polarnik podał, że większość samic na Svalbardzie jest zaobrączkowana i regularnie badana, a także że ich populacja nie zmniejsza się drastycznie.
„Niedźwiedzie polarne potrafią się przystosowywać do zmieniających się warunków życia. Mamy na to dowód nawet z monitoringu Polskiej Stacji Polarnej, gdy przed kilku lat nagraliśmy niedźwiedzia polującego na renifera. One, owszem, często żywiły się padliną reniferów, ale tutaj było to polowanie. Niedźwiedzie jedzą więc, co mogą” – podsumował Dariusz Ignatiuk, który jest przewodniczącym Centrum Studiów Polarnych Uniwersytetu Śląskiego oraz koordynatorem niedawno otwartego polskiego Centrum logistyczno-badawczego na Svalbardzie BERA.
Agnieszka Kliks-Pudlik (PAP)
akp/ bar/ mhr/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.