Eksperci: trzeba oszacować realne potrzeby kadr medycznych

Fot. Adobe Stock
Fot. Adobe Stock

Nie wiemy, ile w Polsce brakuje kadr medycznych. Kadry kształcące lekarzy są przeciążone, a w pięć lat znacząca liczba pielęgniarek osiągnie wiek emerytalny i odejdzie z pracy. Spada też liczba chętnych do studiowania na farmacji – mówili eksperci podczas debaty "Pulsu Medycyny".

Pierwszy na paneli dyskusyjnych w ramach konferencji "Pulsu Medycyny" "Wyzwania na 2024 rok" odbył się w czwartek w Warszawie. Pierwsza dyskusja poświęcona była zagadnieniom systemowym – potrzebom kadr medycznych.

Prorektor ds. studiów i studentów Śląskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Jerzy Stojko zauważył, że rynek pracy z jednej strony potrzebuje kadr medycznych, ze szczególnym uwzględnieniem przyszłych pokoleń lekarzy, a z drugiej – bazy naukowo-dydaktycznej dla kształcenia tych kadr. Podkreślił, że uczelnie, które od dawna kształcą lekarzy nie są z gumy.

"Liczba kandydatów, którą możemy przyjąć na uniwersytetach medycznych, to pewna skończona liczba" – powiedział.

Przyznał też, że młodzi ludzie nie garną się do dydaktyki, a kadra dydaktyczna, jak społeczeństwo, starzeje się. "Bardzo istotne jest, by na kierunkach medycznych przyszłych adeptów rzeczywiście kształciły osoby, które reprezentują jednak pewien poziom dydaktyczny, wiedzę i które mogą zapewnić prawidłowy proces dydaktyczny" – podkreślił.

"Najistotniejszy jest efekt końcowy – aby absolwent, który opuszcza mury alma mater, był pełnowartościowym pracownikiem służby zdrowia" – powiedział prof. Stojko.

Przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL Sebastian Goncerz przypomniał, że NIK w sierpniu ub. r. przedstawiła raport o zasobach kadry medycznej w systemie ochrony zdrowia. Jak mówił, wskazała ona, że resort zdrowia zwiększał liczbę miejsc na kierunkach lekarskich bez precyzyjnego celu, bez konkretnego określonego celu liczby lekarzy, do którego powinniśmy dążyć.

"To jest problem, który mamy stale – nie mamy oszacowanych realnych potrzeb" – powiedział Goncerz.

Z drugiej strony, jak mówił, oszacowanie to nie jest proste. Jego zdaniem, oczywiście potrzebujemy w Polsce lekarzy, ale zależy to od lokalizacji, stopnia referencyjności szpitali czy od specjalizacji.

"Niemniej uważam, że decyzje w tym zakresie powinny być podejmowane na podstawie maksymalnych danych i maksymalnie dokładnych analiz, jakie jesteśmy w stanie zebrać. To nie miało miejsca. Widzimy to w liczbach. W ciągu 2023 r. liczba studentów na I roku wzrosła o około 850 względem roku poprzedniego. Uczelnie nie są z gumy i liczba kadry dydaktycznej nie jest z gumy. Te dodatkowe 850 osób ktoś musi wykształcić" – podkreślił.

Dodał, że nie mamy w Polsce takich zasobów dydaktycznych. "I widać, że ktoś to zauważył, bo zostały zmienione standardy kształcenia na kierunku lekarskim, które aktualnie nie wymagają na kierunkach do V roku dokładnej liczebności grup, szczególnie klinicznych" – zauważył.

"My mieliśmy zajęcia w grupach klinicznych, czyli tych, w których idziemy do pacjenta i w nich uczymy się go badać, rozmawiamy z nim, zbieramy wywiad – i to były grupy od czterech do sześciu osób. To gwarantuje komfort nauczania, komfort dla pacjenta" – powiedział. Kiedy ten limit jest likwidowany, zaczyna pojawiać się – jak mówił – problem z jakością.

"Zawsze sobie wyobrażam taką sytuację życiową, że do pacjentki na ginekologii nagle wchodzi ośmioosobowa grupa, a na niższych latach może to być grupa nawet 15-osobowa. Ani pacjentce nie będzie komfortowo, ani studenci nie zobaczą i nie dowiedzą się niczego" – podkreślił.

Wiceprezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych Anna Janik zwróciła uwagę na to, że w ciągu pięciu lat w Polsce bardzo duża liczba pielęgniarek i położnych osiągnie wiek emerytalny i odejdzie z pracy. Zauważyła też że młode osoby, które kończą studia, nie chcą pracować w szpitalu, ale w poradni. "Młodzi ludzie boją się szpitali" – podkreśliła.

Na zmieniający się trend w farmacji zwróciła uwagę prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej Elżbieta Piotrowska-Rutkowska.

"Liczba osób chętnych do podejmowania studiów na farmacji z roku na rok spada. Zauważamy też, że farmaceuci odchodzą od zawodu, podejmują pracę w zupełnie innych obszarach – nawet nie w obszarze ochrony zdrowia. Podejmują inne studia, np. właśnie pielęgniarstwo, czy decydują się na kierunek lekarski" – powiedziała.

Jak mówiła, w Polsce mamy ok. 35 tys. farmaceutów, ale tylko 25 tys. z nich wykonuje zawód w aptekach ogólnodostępnych i szpitalnych. Podkreśliła, że młodzi farmaceuci szybko wypalają się w swoim zawodzie, bo jest to kierunek, który stawia duże wyzwania.

"Ich praca nie polega tylko na dyspensowaniu leku. Farmaceuci przede wszystkim wykonują leki, dbają o jakość leku, o standardy wytwarzania, o to, by pacjent otrzymał lek dobrej jakości, nieprzeterminowany. W szpitalach farmaceuci wykonują leki cytostatyczne, biorą udział w pracach zespołów interdycyplinarnych – jeśli podmiot leczniczy zdecyduje się na włączenie farmaceuty" – zauważyła.

Dodała, że farmaceuci liczą na to, że system ochrony zdrowia wykorzysta ich umiejętności i wiedzę, że pozwoli na wdrożenie świadczeń opieki zdrowotnej do aptek i że te świadczenia będą finansowane ze środków publicznych.

"Pamiętajmy, że apteki to placówki komercyjne, nie są w żaden sposób dofinansowane ze środków publicznych. Otrzymują refundacje, ale są to refundacje za leki, które apteki nabyły w celu wydania pacjentowi. (...) Farmaceuci oczekują, że system umożliwi im rozwój swoich umiejętności zawodowych" – podkreśliła Piotrowska-Rutkowska. (PAP)

Agata Zbieg

agz/ joz/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • 17.10.2024. Wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Andrzej Szeptycki. PAP/Tomasz Gzell

    Kraków/ Wiceminister nauki: ok. 20 proc. zagranicznych absolwentów naszych uczelni zostaje w Polsce

  • Fot. Adobe Stock

    Dwa polskie zespoły badawcze otrzymały finansowanie w ramach CHIST-ERA Call 2023

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera