PAN za długo zajmowała się sama sobą. Jednym z kluczowych wyzwań jest wprowadzenie lepszych metod dotarcia opinii ekspertów PAN do społeczeństwa, bo ich komunikacja nadal jest zbyt hermetyczna – powiedział PAP kandydat na prezesa PAN prof. Marek Konarzewski.
W czwartek Zgromadzenie Ogóle PAN wybierze nowego prezesa Polskiej Akademii Nauk. Wpłynęły dwa zgłoszenia kandydatów na to stanowisko: prof. Marka Konarzewskiego i obecnego wiceszefa PAN prof. Pawła Rowińskiego.
PAP: Skąd pana decyzja o kandydowaniu na stanowisko prezesa PAN?
Prof. Marek Konarzewski, biolog, Uniwersytet w Białymstoku, członek korespondent PAN: Przyłączyłem się do wyborczego wyścigu dosłownie na tydzień przed upływem terminu zgłaszania kandydatur, zachęcony telefonami od kilku moich przyjaciół, członków Akademii, którzy bardzo mnie do tego namawiali. Wskazywali, że po pierwsze się nadaję, a po drugie – że jest ogromne zapotrzebowanie na to, żeby zmienić Akademię zarówno pod względem wizerunkowym, jak i potrzeby dokonania reformy samej instytucji. Te głosy skonfrontowałem z około 20 znajomymi członkami Akademii, co umożliwiło mi przegląd opinii. Okazało się, że poparcie mogę zebrać dosyć szybko i że może być ono znaczące.
PAP: Czy zatem PAN potrzebna jest rewolucja?
M.K.: Nie jestem zwolennikiem rewolucji. Po pierwsze uważam, że Akademia powinna w znacznie bardziej zaznaczać swoją obecność w dyskursie publicznym i wzmocnić swą rolę jako instytucji doradzającej decydentom. My to robimy, ale w zbyt małym stopniu. Obowiązująca ustawa o PAN i projekty jej zmiany koncentrują się na uprawianiu nauki i osiąganiu doskonałości naukowej. O doskonałość naukową powinna dbać cała społeczność naukowa, w tym – rzecz jasna – Akademia. Jednakże doskonałość naukowa nie stanowi wyróżnika PAN. Wyróżnikiem Akademii jest to, że skupia ponadprzeciętnych badaczy jeśli chodzi o ich pozycję w świecie nauki. Zauważmy również, że częścią Akademii są także komitety naukowe, które wraz z członkami korporacji PAN tworzą największy potencjał ekspercki i intelektualny, jakim Polska dysponuje.
PAP: W PAN działają już m.in. zespoły ds. covid czy kryzysu klimatycznego. Jaki jest pana pomysł na szersze dotarcie z przekazem Akademii?
M.K.: Trzeba szukać metod, by dotrzeć do szerokiej opinii publicznej. Podam przykład – na profilu Facebook PAN zamieszczono raport o przyczynach zatrucia Odry. To jest bardzo dobry dokument, bardzo rzetelny. Pod nim znajduje się 66 lajków. Krąg odbiorców jest zatem bardzo ograniczony. Podobnie wygląda aktywność Akademii na Twitterze. Zasięgi nie są rewelacyjne. Mamy więc problem z dotarciem do opinii publicznej z wartościowym przekazem.
Trudno się spodziewać, że przeciętny Kowalski będzie chciał raport o Odrze w całości przeczytać. Trzeba by to robić w dużo bardziej komunikatywny sposób, nie obciążając odbiorcy szczegółami technicznymi. Musimy więc wypracować język, który będzie przystępny dla opinii publicznej i dla decydentów. Tego nie da się zrobić bez współpracy humanistów, przedstawicieli nauk społecznych, medioznawców z autorami raportów – np. z hydrologami. Takiej współpracy brakuje w Akademii. Potrzebne jest zatem efektywne współdziałanie przedstawicieli różnych wydziałów PAN w zakresie komunikacji, która ciągle jest zbyt hermetyczna.
PAP: Czy chce pan powoływać kolejne zespoły problemowe, które wydają opinie?
M.K.: Z pewnością potrzebny będzie taki zespół zajmujących się kryzysem energetycznym. Jego rekomendacje będą przydatne tu i teraz. Najlepiej jednak będzie, gdybyśmy mogli formułować rekomendacje, które dotyczą nie tylko zastanej rzeczywistości, ale umożliwią identyfikowanie przyszłych zagrożeń. Być może obecne zespoły będą musiały przeformatować zakres działania. Nie wykluczam, że powstaną kolejne, ale najważniejszym pozostanie efektywne wykorzystane potencjału eksperckiego tych już funkcjonujących.
Uważam, że PAN zbyt długo zajmowała się sama sobą – reformą, czyli tymi działaniami, które są skierowane do wewnątrz instytucji, a zbyt mało koncentrowała na tym, co jest najważniejsze – oddaniu społeczeństwu tego, co mu się należy. Chodzi o wyważony głos oparty na faktach naukowych. W dzisiejszych czasach, kiedy z faktografią mamy problem, stało się to kluczową potrzebą.
PAP: Jakie są inne najważniejsze kierunki, w które chciałby pan podążyć jako prezes PAN?
M.K.: Jeśli chodzi o Akademię, skoncentruję się na dwóch problemach. Po pierwsze członkowie korporacji PAN powinni tworzyć skuteczny pomost między uczelniami i instytutami PAN. My tej roli do końca nie wypełniamy. Proszę pamiętać, że 70 proc. członków korporacji stanowią badacze zatrudnieni w uczelniach. Potrzebna jest nam synergia między uczelniami i instytutami PAN. Jestem dobrym przykładem, że można to robić. Przez wiele lat pracowałem w instytucie PAN, jednocześnie pozostając profesorem na uczelni. To był dla mnie najbardziej efektywny i owocny okres mojej kariery naukowej. Miałem zespół złożony z pracowników Uniwersytetu w Białymstoku i Instytutu Badania Ssaków PAN w Białowieży. Chciałem z tego przykładu uczynić regułę.
PAP: Jak to zrobić?
M.K.: Zacznijmy od tego, by w następnej ewaluacji (jakości działalności naukowej – PAP) dokonywanej w MEiN rozdzielić ocenianie uczelni od instytutów PAN. Umieszczenie nas w jednym koszyku – a to się w stało – sprawiło, że zaczęliśmy ze sobą konkurować. Konkurencja w nauce jest potrzebna, ale w tym przypadku nie służy żadnej ze stron. To prosty krok, który polepszy klimat współpracy i pozwoli na osiągnięcie efektu synergii.
PAP: A jakie są kolejne postulaty?
M.K.: To sprawa związana z wewnętrznym działaniem Akademii. Musimy zrównoważyć głos decyzyjny w PAN – opinie korporacji z potrzebami i głosami środowiska skupionego w instytutach PAN. Do tej pory równowagi nie było, co powodowało spore napięcia. Myślę, że Akademia powinna tworzyć integralną całość, na tym zasadza się nasza instytucjonalna siła. Dostrzegam konieczność zwiększenia udziału instytutów w zarządzaniu Akademią. Instytuty powinny też korzystać z wiedzy członków korporacji. Ich ocenę powinni przeprowadzać członkowie korporacji skupieni w wydziałach PAN. Teraz ten audyt bywa nieskuteczny i zdarza się, że instytuty są zamykane. Można było tego uniknąć.
PAP: Jaki jest pański stosunek do tzw. środowiskowego projektu nowelizacji ustawy o PAN, którego jednym z autorów jest pana kontrkandydat w wyborach o fotel prezesa, prof. Paweł Rowiński?
M.K.: W sensie dosłownym ten projekt nie jest środowiskowy. Ja bym tym terminem określał propozycję, która byłaby dogłębnie przedyskutowana przez całe środowisko i na końcu zaakceptowana np. przez zgromadzenie ogólne, czyli najwyższe ciało decyzyjne w Akademii. Wtedy byłby to naprawdę silny głos.
Ten projekt nie jest w całości do zmiany. Nie twierdzę, że Akademia jest w ruinie i wszystko trzeba na nowo budować. Nie chcę rewolucji w Akademii. Jestem biologiem ewolucyjnym, więc raczej w tę stronę zmierza moje myślenie. Uważam, że jeśli nie zaczniemy zmiany kursu w kierunkach, które zarysowałem, grozi nam stagnacja PAN i zaostrzenie wewnętrznych konfliktów.
PAP: Część pomysłów zawartych w tym projekcie pokrywa się w pańską wizją?
M.K.: Tak, nie ma powodu, żeby zaczynać te prace od początku. Ale np. w kwestii relacji instytuty-korporacja trzeba pójść znaczenie dalej, dlatego że te rozwiązania zawarte w projekcie nie są zadowalające w punktu widzenia instytutów. Uważam, że prerogatywy prezesa PAN są za duże, jeśli chodzi o wpływ, jaki ma on na instytuty. Powinien być on przeniesiony na poziom wydziałów.
PAP: PAN nie ma inicjatywy ustawodawczej. Czy ma pan pomysł, jak rozmawiać z resortem, by przekonać go do zmian ustawowych?
M.K.: Mam za sobą długi epizod pracy w polskiej dyplomacji. Proszę zaufać mojemu doświadczeniu. Mam nadzieję, że je wykorzystam w kontaktach z partnerami zewnętrznymi. Nie wypada, by minister dowiadywał się, jakie mamy pomysły jako instytucja za pośrednictwem prasy. Moje pierwsze kroki – jeśli będę wybrany – skieruję do MEiN, bo to nasz naturalny partner. Zaproponuję szybką ścieżkę reformy PAN. W ciągu kilku miesięcy w imieniu całego środowiska PAN przedstawię propozycje zmian ustrojowych Akademii na kolejne lata.
Rozmawiał Szymon Zdziebłowski (PAP)
PAP - Nauka w Polsce, Szymon Zdziebłowski
szz/ joz/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.