Nauka dla Społeczeństwa

19.04.2024
PL EN
03.06.2022 aktualizacja 03.06.2022

David France: sprawiedliwa dystrybucja szczepionek nie może być tylko prośbą do bogatych

Na zdjęciu David France. Fot. materiały prasowe Na zdjęciu David France. Fot. materiały prasowe

Pandemia pokazała, że zdrowie publiczne nie ma granic geograficznych i potrzebne są międzynarodowe instytucje, które będą koordynowały pomoc w sposób profesjonalny. Jeśli im na to nie pozwolimy, czeka nas dużo nieszczęścia w przyszłości. Sprawiedliwa dystrybucja szczepionek nie może być tylko prośbą adresowaną do bogatych krajów – powiedział w rozmowie z PAP David France, dziennikarz naukowy i reżyser filmu „Jak przetrwać pandemię”.

David France jest dziennikarzem naukowym i reżyserem znanym z walki o prawa gejów. Publikował w amerykańskim Newsweeku, The New Yorker i The New York Times Magazine. Za swoje filmy był kilkukrotnie nominowany do Oscara i Emmy. Warszawę odwiedził w związku z premierą swojego najnowszego filmu "Jak przetrwać pandemię”, który był pokazywany w ramach Millenium Docs Against Gravity Festival.

PAP: W jakich okolicznościach zrodził się pomysł na film „Jak przetrwać pandemię”?

D.F.: Pomysł przyszedł w trakcie akcji sprowadzania ludzi do domów z różnych destynacji na świecie. Czyli ok. 13 marca 2020 r. Zamknięto Broadway – co było dla mnie zjawiskiem niewyobrażalnym. Podobnie jak miliony ludzi na świecie odkryłem platformę do komunikacji – zoom. Zamknięci w domach, rozmawialiśmy o festiwalach filmowych, na których widzieliśmy się osobiście chwilę temu, ale też dzieliliśmy się przerażeniem, jakie nas dopadało w związku z koronawirusem. Tak narodził się pomysł dokumentowania procesu tworzenia szczepionki na COVID-19.

PAP: Zamontowaliście kamery w domach szefów najważniejszych instytucji – FDA, Pfizera, Moderny i Astra Zeneca.

D.F.: To miał być film o aktywizmie – na wzór innego mojego filmu – o wczesnych latach epidemii AIDS. Myślałem, że będzie się dało skopiować pomysł, ale ze względu na charakter pandemii to się okazało niemożliwe. Po tamtym filmie zostały jednak znajomości z lekarzami, którzy teraz też byli na pierwszej linii walki. Pozwolili mi uczestniczyć w ich spotkaniach zoomowych.

PAP: Oni w 24-godzinnym wirze pracy, a Pan poprosił, by przed kamerą opowiedzieli „jak minął dzień”.

D.F.: Wielu z nich zdecydowało się na to, bo umówiliśmy się, że mam dwuletnie embargo na ujawnienie czegokolwiek, co usłyszę i zobaczę. Ale każdy miał też świadomość, że uczestniczy w historycznym momencie – czymś nie do powtórzenia w skali życia jednego człowieka, więc każdy miał potrzebę udokumentowania tego procesu.

PAP: O czym jest Pana film? O komunikacji naukowej?

D.F.: Z pewnością komunikacja naukowa jest jego centralną częścią. Poprosiłem przyjaciela – Jona Cohena – dziennikarza „Science” o współpracę. Nagrywałem jego pracę w czasie rzeczywistym, kiedy donosił o najnowszych odkryciach naukowych. Chciałem w ten sposób pokazać, jak ważną rolę mieli do odegrania dziennikarze w czasie pandemii. Chodziło nie tylko o przekazanie informacji w przystępny sposób, ale również pokazanie, że w pandemii nie ma miejsca na sekrety i idealizowanie praktyki naukowej i medycznej. Chciałem, by było miejsce na humanizm – ludzkie podejście, bo wraz z opracowywaniem szczepionki rosły podejrzenia w stosunku do nauki i niechęć wobec niej.

PAP: Co było najtrudniejsze?

D.F.: Ciężko było się dostać do laboratoriów badawczych nie tylko ze względu na ochronę przed wyciekiem sekretnych informacji, ale przede wszystkim ze względu na ochronę przed chorobą. Gdyby ci ludzie zaczęli masowo chorować, to opóźniło by proces powstania szczepionki. Trzy miesiące poświęciliśmy na stworzenie kamer, które byłyby jednocześnie mobilnymi robotami w laboratorium.

Jednak to rozwiązanie okazało się porażką. Wysłaliśmy prototyp do jednego laboratorium, ale wywoływał ogromne przerażenie wśród pracowników. Zorientowałem się, że w ten sposób spowolniamy ich pracę. Wycofaliśmy się.

PAP: Nie poświęcił Pan wiele miejsca ludziom, którzy nie chcieli się zaszczepić.

D.F.: Bo podstawowym celem nie było ocenianie ludzi, tylko dokumentowanie postępu w nauce – tak, byśmy wszyscy dowiedzieli się, co się właściwie działo. Wszyscy za to zapłaciliśmy z naszych podatków. Chciałem udokumentować to humanitarne wyzwanie również dla przyszłych pokoleń.

PAP: Poświęcił Pan wyjątkowo dużo czasu księdzu, który trzymając Biblię w ręce namawia lokalną społeczność do zaszczepienia się – chodzi od domu do domu i nawiązuje indywidualny kontakt – wysłuchuje wątpliwości ludzi. Dlaczego wybrał Pan akurat tego bohatera?

D.F.: Poświęciłem sporo czasu na dokumentowanie zjawiska oporu wobec szczepień. Ale w trakcie zorientowałem się, że to jest historia o fatalnej kondycji systemu opieki zdrowotnej, gdzie każdy jest zostawiony sam sobie. Ten ksiądz pokazał, jak ważny jest aktywizm społeczny. On jest reprezentantem porażki państwowej opieki zdrowotnej, ale pokazuje też, że człowieczeństwo zwykłego człowieka przezwycięża porażkę systemu. Takich ludzi jak on było mnóstwo na całym świecie.

Twórczyni szczepionki firmy Moderna – Kizzmekia Corbett – Afroamerykanka, też spędziła dużo czasu w podróży i na spotkaniach z różnymi społecznościami, gdzie wyjaśniała wątpliwości dotyczące szczepień.

PAP: Jak Pan wpadł na tego księdza?

D.F.: Szukałem człowieka, który wykonuje ciężką pracę dla lokalnej wspólnoty. Okazał się nią być ksiądz. Tam, gdzie zabrakło działań rządu i państwowej opieki zdrowotnej, tam pojawił się człowiek – zwykły obywatel, aktywista, który zaangażował się społecznie i pomagał przezwyciężać niepewność i opór wobec szczepień. Jego komunikat często był bardzo prosty – mówił, że w ludziach tworzących szczepionki, można rozpoznać samego siebie.

PAP: Co było największą porażką tej pandemii z komunikacyjnego punktu widzenia?

D.F.: Brak przekonującego wyjaśnienia, dlaczego szczepionkę udało się opracować tak szybko. Prawda jest taka, że naukowcy bardzo dużo się nauczyli na bazie porażek, które miały miejsce w przeszłości przy okazji prób stworzenia szczepionki na HIV. Sama szczepionka przeciw COVID-19 została opracowała bardzo szybko, ale blisko 11 miesięcy zajęło zbadanie, jak bardzo jest efektywna.

Peter Marks, który w FDA pełni funkcję dyrektora Centrum Oceny Badań Biologicznych, pomaga to wyjaśnić w filmie. Mówi, że w procesie powstawania szczepionek przed pandemią, było dużo +martwej przestrzeni+ – czasu, w którym nic się nie działo, i który niepotrzebnie wydłużał proces. Pandemia pozwoliła usunąć tę przeszkodę. Recenzowanie danych odbywało się w czasie rzeczywistym, nie trzeba było czekać.

PAP: Pana film dostarcza informacji, że faktycznie była duża presja polityków, by wprowadzić szczepionki do obrotu jak najszybciej. Prezydent Donald Trump bardzo chciał, by stało się to jeszcze przed wyborami.

D.F.: To prawda, była presja polityczna, ale naukowcy pokazali, że się pod nią nie ugną. Również firmy produkujące szczepionki pokazały, że się pod nią nie ugną. Pfizer podjął ryzyko, że uruchomi produkcję już po pierwszej fazie testów, kiedy okazało się, że szczepionka jest bezpieczna, ale nie wiadomo było, do jakiego stopnia jest skuteczna. Gdyby się okazało, że nie jest skuteczna, to by była porażka, ale nie finansowa, bo rząd amerykański miał zapłacić za wyprodukowane dawki.

Pytanie, co by zrobił rząd USA, gdyby okazało się, że szczepionki są bezpieczne, ale mało skuteczne – wpuścił by je do obiegu? Tu rolę mieliby do odegrania dziennikarze zajmujący się nauką i instytucje odpowiedzialne za badania naukowe – pytanie, czy włączyliby swój etyczny kompas? Ja wierzę, że tak. Głośno by o tym powiedzieli. To się zresztą stało w Rosji i Chinach. Wiedzieliśmy, że rządy tych krajów uruchomiły programy szczepień bez czekania na zakończenie trzeciej fazy badań klinicznych szczepionki.

PAP: Czy oskarża Pan kogoś za to, jak potoczyła się pandemia?

D.F.: Oskarżam polityków, którzy zrobili wszystko, by zwykli obywatele zwlekali z poważnym potraktowaniem pandemii. Mieliśmy za dużo polityków pokroju Trumpa i Bolsonaro, których nakręcał oportunizm polityczny. Przez nich ludzie nie stosowali nawet podstawowych środków ostrożności. To było jak oglądanie horroru.

PAP: W obliczu zagrożenia rządzący stają się nacjonalistami. Pokazuje to jedna ze scen w Pana filmie, kiedy Indie – największy producent szczepionek – postanawiają wstrzymać ich wysyłkę do Europy. W ten sposób nawet twórcy z firmy Astra Zeneca nie mogli jej dostać.

D.F.: Nie wiem, czy to nacjonalistyczne nastawienie się zmieni, ale wiem – że musi się zmienić. Sposobem na to jest wzmocnienie globalnych instytucji – takich jak WHO, które będą w stanie podjąć poważne negocjacje w takich momentach. Nie chcę powiedzieć, że to jest jedyna organizacja, którą należy wzmacniać, ale trzeba zacząć budować instytucje o takim profilu, dbając o demokratyczne zasady. Nie możemy sobie pozwolić, by następnym razem sprawiedliwa dystrybucja szczepionek była jedynie prośbą adresowaną do bogatych krajów.

Pandemia pokazała, że zdrowie publiczne nie ma granic geograficznych i potrzebne są międzynarodowe instytucje, które będą koordynowały pomoc w sposób profesjonalny. Jeśli im na to nie pozwolimy – nie wyposażymy w odpowiednie narzędzia – czeka nas dużo nieszczęścia w przyszłości poprzez powtarzanie głupich błędów.

PAP: Wielu artystów tworzy swoje prace z nadzieją na to, że wywołają one jakąś zmianę. Jaki jest cel Pana filmu? Co ma zmienić w przyszłości?

D.F.: Niestety, na następną pandemię nie będziemy czekali sto lat, bo jest tuż za rogiem. Mam nadzieję, że odpowiemy na nią w bardziej etyczny sposób – że celem nadrzędnym będzie uratowanie jak najwięcej żyć.

Film "Jak przetrwać pandemię” można obejrzeć m.in. na platformie Millenium Docs Against Gravity Festival (mdag.pl).

Rozmawiała: Urszula Kaczorowska

uka/ zan/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024