COVID-19 kojarzony jest głównie z zapaleniem płuc. Choroba ta na początku przebiega jak grypa, powoduje m.in. osłabienie, ból mięśni, gorączkę i kaszel, zdarza się też ból gardła i katar. Objawy te zwykle trwają około siedmiu dni, a potem ustępują lub choroba postępuje i dochodzi do zapalenia płuc. Tak jest u dość dużego odsetka około 10-20 proc. zainfekowanych pacjentów, którzy często gorączkują, ale gorączka u nich po siedmiu dniach nie spada.

Zapalenie płuc, gdy do niego dojdzie na skutek zakażenia SARS-CoV-2, może powodować zniszczenie miąższu płucnego, co doprowadza do niewydolności oddechowej i konieczna jest tlenoterapia. COVID-19 nie ogranicza się jednak tylko do płuc, na co wskazują prowadzone od wybuchu pandemii liczne badania.

„Nasze dane dowodzą, że SARS-CoV-2 powoduje infekcję ogólnoustrojową, a zakażenie może utrzymywać się w organizmie miesiącami. Również przy łagodnym lub bezobjawowym COVID-19” – twierdzi na Twitterze prof. Krzysztof Pyrć z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

Potwierdza to ekspert ds. COVID-19 Naczelnej Rady Lekarskiej dr Paweł Grzesiowski powołując się na badanie opublikowane przez portal „Research Square”. Wnika z niego, że RNA wirusa SARS-CoV-2 występuje w wielu narządach wśród pacjentów, którzy zmarli z bezobjawowym lub łagodnym COVID-19. „Replikacja wirusa odbywa się w wielu tkankach pozapłucnych we wczesnym okresie infekcji, a w mózgu do 230 dni” – stwierdza specjalista na Twitterze. (PAP)

Autor: Zbigniew Wojtasiński

zbw/ ekr/