Rodziny mogą odegrać kluczową rolę w rewolucji, która pozwoli nakarmić ludzi na świecie i sporo oszczędzić. Mogą bowiem pomóc w ograniczeniu strat żywności, do jakich dochodzi na kolejnych etapach między polem a stołem - twierdzi amerykański naukowiec.
Straty żywności (pochłaniające nawet cztery dziesiąte żywności wyprodukowanej w USA, a mimo to często niezauważalne) oraz wyzwania związane z wykarmieniem ludzi na Ziemi omawiał podczas konferencji American Chemical Society w New Orleans John Floros z College of Agriculture na Kansas State University.
Jego zdaniem wykarmienie coraz liczniejszej populacji naszej planety będzie wymagało kolejnej, "zielonej rewolucji" - takiej, jaka rozpoczynając się w latach 60. pozwoliła uzyskać nowe, plenne i odporne na choroby odmiany zbóż i wypracować inne rozwiązania, stosowane rolnictwie do dziś. "Będzie to oznaczało naukowe wynalazki takie jak nowe odmiany trzech ważnych zbóż: ryżu, pszenicy i kukurydzy, przystosowane do zmian klimatu i innych wyzwań ze strony środowiska. Będzie to również wymagało działań, które pozwolą ograniczyć straszne marnotrawstwo jedzenia, na które nikt nie zwraca dziś większej uwagi" - tłumaczył.
Floros przytoczył dane, według których w wielu krajach rozwijających się nawet połowa zebranych plonów zostaje utracona, nim dotrze do konsumentów. Marnotrawstwo może wynikać z psucia ziarna (konsekwencji jego niewłaściwego magazynowania) lub obecności szkodników. Same myszy i szczury zjadają albo zanieczyszczają moczem i odchodami nawet jedną piątą światowych zbiorów.
"Do innego rodzaju marnotrawstwa dochodzi w USA i niektórych innych krajach rozwiniętych" - dodał Floros. - Kraje rozwinięte posiadają o wiele bardziej wydajne systemy przechowywania, magazynowania, transportu i ochrony żywności przed psuciem i szkodnikami. Ale my jako naród, czyli supermarkety, restauracje, gospodarstwa domowe i inne elementy tegoż łańcucha - wyrzucamy mniej więcej cztery z każdych dziesięciu kilogramów żywności, jakie produkujemy".
Z badań prowadzonych na zlecenie rządu USA wynika np., że przeciętna, czteroosobowa, amerykańska rodzina wyrzuca co miesiąc 9 kg jedzenia, co w skali roku kosztuje ją ponad 2 tys. dol. Chodzi o niedojedzone resztki, produkty zepsute przez zbyt długie przechowywanie w lodówkach i spiżarniach czy wyrzucane już po przyrządzeniu. Ilość niezjedzonego pokarmu, jaki trafia na wysypiska w niektórych miastach, zaczyna powoli przewyższać ilość odpadków papierowych, plastikowych i innych. Naukowcy ostrzegają, że składowanie produktów spożywczych na wysypiskach sprawia, że rozkładają się tam one uwalniając gaz cieplarniany - metan, który jest 20 razy silniejszy od dwutlenku węgla.
Zdaniem Florosa ograniczenie marnotrawstwa jednocześnie rozwiązać może część innych problemów współczesnych społeczeństw, wykraczających poza prostą potrzebę nakarmienia mnóstwa ludzi. Marnowanie jedzenia oznacza bowiem jednocześnie marnowanie energii, nawozów, środków ochrony roślin, a nade wszystko słodkiej wody, niezbędnej do jego wyprodukowania, np. do podlewania upraw lub pasz - tłumaczył badacz. I dodał, że 1,2 mld mieszkańców Ziemi nie ma dziś stałego dostępu do czystej wody.
Zapewnienie coraz większej ilości jedzenia to tylko jedna strona medalu - zauważył Floros. "Miliony obywateli niektórych krajów rozwijających się są coraz bardziej zasobne. Dawniej ludzie byli szczęśliwi, kiedy mogli się po prostu najeść i przeżyć. Dziś poszukują jedzenia, które łatwo przygotować, ma certyfikat bezpieczeństwa i wysoką zawartość składników odżywczych, a w dodatku dobrze smakuje" - wyliczał.
Badacz podaje przykład Chin, gdzie sama klasa średnia jest dziś większa, niż cała populacja USA, i stale rośnie. Chińczycy zjadają obecnie niemal trzy razy więcej mięsa, niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu. A wraz z rozrostem miast, wśród ich mieszkańców rośnie zapotrzebowanie na mrożonki i gotowe posiłki.
Floros dodał, że produkcja żywności niesie wyzwania związane z coraz większym niedostatkiem czystej wody i żyznych gleb. Dostęp do nich jeszcze bardziej ograniczą globalne zmiany klimatu, albo... zapotrzebowanie na energię odnawialną, które może oznaczać, że tysiące hektarów, zamiast na produkcję zbóż, będą przeznaczane pod produkcję biopaliw. (PAP)
zan/ ula/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.