W 1937 r. Amelia Earhart podjęła próbę okrążenia samolotem Ziemi wzdłuż równika. Samolot bez śladu zaginął na Pacyfiku. Coraz więcej dowodów wskazuje na to, że załoga mogła zakończyć życie, jako rozbitkowie - informuje serwis Discovery News. <br /><br />
Pechowego dnia 2 lipca 1937 r. samolot z Amelią Earhart i nawigatorem Fredem Noonanem miał wylądować na wyspie Howland. Miała ona być etapem na trasie pionierskiego lotu wzdłuż równika. Wysepka liczy zaledwie dwa kilometry długości, dlatego prawidłowe namierzenie jej przez nawigatora przy kończącym się paliwie było kwestią życia i śmierci dla załogi.
W pobliżu czekał na przybyszów amerykański okręt, który miał pomóc w naprowadzeniu samolotu. Załoga nie doczekała się jednak srebrzystego samolotu Lockheed Electra. Zaraz po umówionym terminie wszczęto bezskuteczne poszukiwania. Howland dzieli od Nikumaroro 500 kilometrów.
Ta katastrofa to jedna z największych zagadek lotnictwa. Biorąc pod uwagę dokonania Earhart (m.in. jako pierwsza kobieta samotnie przeleciała Atlantyk), a przy tym jej urok osobisty, którym zdobyła sobie popularność w Ameryce, wydarzenie to odbiło się wielkim medialnym echem.
Członkowie grupy TIGHAR odnaleźli już sporo przedmiotów, które mogły należeć do załogi, takich jak rozbity słoiczek, być może po kosmetykach, dwa guziki, połamany scyzoryk, kawałek tkaniny i resztki różu kosmetycznego czy przedwojenne szklane butelki z popękanym dnem, które mogły posłużyć do gotowania wody w ognisku.
Jednak najnowsze znalezisko, być może najważniejsze, ukazało się oczom odkrywców dopiero po powrocie do domu. Chodzi o kostkę, która może się okazać częścią palca któregoś z rozbitków.
Badacze odnaleźli na wyspie miejsce po obozowisku, kilka śladów ognisk i tysiące kości ptaków, ryb i żółwi. Okazuje się, że to, co uznano za jedną z żółwich kostek, może jednak być fragmentem kostki ludzkiego palca.
"Z początku myśleliśmy, że to pozostałość po żółwiach, których szczątki były w pobliżu. Badania wskazują jednak, że może to być kostka ludzka" - wyjaśnia szef grupy, Richard Gillespie.
"Po 22 latach rzetelnych badań i 10 ekspedycjach możemy stwierdzić, że wszystko wskazuje na to, iż to, co znaleźliśmy na Nikumaroro, jest zgodne z hipotezą, że Earhart i jej nawigator, Fred Noonan wylądowali tutaj i być może zmarli, jako rozbitkowie - dodaje.
Początkowo badacze nie zwrócili uwagi na kostkę. Dopiero podczas katalogowania zbiorów nasunęło się podejrzenie, że może być to kość ludzka.
Jak komentuje antropolog sądowa, Karen Ramey Burns, która oglądała znalezisko, kości palców ludzi i żółwi są łatwe do odróżnienia, o ile są w całości. Problem z tym znaleziskiem polega na jego poważnym uszkodzeniu, przez co nie widać wielu morfologicznych szczegółów.
Planowane jest teraz poddanie kości badaniom DNA w Molecular Science Laboratories w Oklahoma University.
Jak przypomina Gillespie w 1940 r. odnaleziono częściowy szkielet rozbitka na Nikumaroro. Zaklasyfikowano go, jako raczej typu europejskiego niż polinezyjskiego i raczej należący do kobiety, a nie mężczyzny. Niestety, kości zaginęły. Jak podkreśla badacz, w szkielecie brakowało kości palców.
Jak dodaje, mogły one zostać rozwleczone przez ogromne, natrętne kraby palmowe, zamieszkujące wyspę. Zapewne towarzyszyły one rozbitkom w ostatnich chwilach ich życia. KRX
PAP - Nauka w Polsce
krf/bsz
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.