Para wodna i chmury są głównymi czynnikami efektu gazów cieplarnianych na Ziemi. Nowy model wiążący ze sobą ocean i atmosferę pokazuje jednak, że temperatura planety ostatecznie zależy od poziomu dwutlenku węgla atmosferze - pisze serwis EurekAlert. <br /><br />
Towarzyszące tym badaniom studium naukowca z GISS, Gavina Schmidta, które ma się ukazać w the Journal of Geophysical Research, wykazuje, że dwutlenek węgla jest odpowiedzialny za 20 proc. efektu cieplarnianego, para wodna i chmury za 75 proc., a aerozole i inne gazy - za pozostałe 5 proc. Jednakże z tych 25 proc. nie kondensujące się gazy cieplarniane w tym dwutlenek węgla stanowią kluczowy czynnik efektu cieplarnianego. Dwutlenek węgla odpowiedzialny jest bowiem za 80 proc. tzw. wymuszania promieniowania czyli obserwowanego od 1750 roku według IPCC (Międzynarodowego Panelu Klimatycznego ONZ) efektu działania wszystkich gazów ogrzewających atmosferę Ziemi.
Opisany w prasie naukowej eksperyment zespołu Lacisa miał udowodnić rolę gazów cieplarnianych - na komputerze określono, że ilość ich oraz aerozoli zmierza do zera i sprawdzono jak zmieniłoby to klimat oraz co stałoby się z efektem cieplarnianym. Jak się okazało, bez stałego dopływu nie kondensujących się gazów cieplarnianych, efekt cieplarniany na Ziemi zanikłby, kiedy para wodna uleciałaby z atmosfery, powodując przejście Ziemi do stanu lodowego. Zademonstrowało to, że para wodna chociaż jest odpowiedzialna za 50 proc. globalnego ocieplenia działa jak sprzężenie zwrotne, ale sama nie może podtrzymywać efektu cieplarnianego.
"Nasz model symulacji klimatycznej może być postrzegany jako eksperyment w zakresie fizyki atmosfery, ilustrujący kwestię i problem efektu cieplarnianego, co umożliwia nam lepsze zrozumienie pracy mechaniki tego efektu na Ziemi i daje nam możność zademonstrowania prostych zależności istniejących między rosnącym poziomem atmosferycznego dwutlenku węgla i rosnącą temperaturą" - twierdzi Lacis.
Studium odwołuje się do danych geologicznych, według których poziom dwutlenku węgla oscylował między 180 ppm w epokach lodowcowych i 280 ppm w okresach interglacjałów. Wprowadzając perspektywę wzrostu temperatury o około 1 st. C w ostatnim stuleciu, wyliczono, że różnica temperatur między glacjałami i interglacjałami na ziemi wynosiła 5 st. C.
"Kiedy dwutlenek węgla rośnie, więcej pary wodnej wraca do atmosfery. To wspomaga topnienie lodowców, które inaczej pokryłyby Nowy Jork. Dziś jesteśmy na dziewiczym lądzie, kiedy dwutlenek węgla osiągnie 390 ppm, co można by przedstawić jako +superinterglacjał+" - mówi współautor badań, David Rind z Goddard Institute for Space Studies.
"Dolna część atmosfery działa jak termostat, regulując temperaturę Ziemi. IPCC w pełni udokumentowało fakt, że aktywność przemysłowa jest odpowiedzialna za szybki wzrost poziomu atmosferycznego dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych. Nie jest niczym zaskakującym, że globalne ocieplenie można powiązać bezpośrednio z obserwowanym wzrostem w atmosferze dwutlenku węgla i aktywnością ludzką" - zauważa Lacis. MMEJ
PAP - Nauka w Polsce
krf/bsz
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.