
<strong>Kawiarnie naukowe wcale nie potrzebują dużego grona słuchaczy, powinny być kameralnym spotkaniem. Relacjonowane w telewizji bardzo zmieniają swój charakte</strong>r - mówili organizatorzy polskich kawiarni naukowych podczas spotkania w Warszawie.
Jej zdaniem, spotkania naukowe relacjonowane w telewizji są prowadzone nie dla publiczności kawiarni, tylko w taki sposób, by telewidz nie wyłączył telewizora.
Warszawska Kawiarnia Naukowa działa od 11 lat. Każdego roku organizuje około 10 spotkań. Wstęp na każde z nich jest wolny, a poziom merytorycznego wystąpienia zrozumiały dla każdego.
Jak podkreślił dr Tadeusz Zaleski organizator Kawiarni Naukowej Bałtyckiego Festiwalu Nauki, działalność jego kawiarni jest nierozerwalnie związana z istnieniem samego Festiwalu, którego pierwsza edycja odbyła się w maju 2003 roku.
"Choć liczbą zorganizowanych imprez dorównywał on istniejącym już - największym festiwalom w kraju, to mówiło się o nim tylko przez krótki czas: przed i po wydarzeniu" - mówił dr Zaleski. Dobrym pretekstem, by mówiło się o nim przez cały rok, była właśnie Kawiarnia Naukowa Bałtyckiego Festiwalu Nauki, która po raz pierwszy odbyła się w marcu 2004 r.
Według prof. Fikus, najtrudniejszy jest sposób propagowania kawiarni naukowej. Przyznała jednak, że wcale nie jest pewna, czy chciałaby mieć więcej gości niż teraz. "W moim przekonaniu, marketingu potrzebuje festiwal naukowy, a kawiarnia naukowa już nie. Na każde nasze spotkanie przychodzi od 40 do 100 osób - to jest strasznie dużo" - oceniła w rozmowie z PAP prof. Fikus.
Znacznie bardziej kameralne filozoficzne spotkania z udziałem kilku do kilkunastu osób odbywają się m.in. w warszawskiej kawiarni Tarabuk. Co da tygodnie we wtorki o godz. 19 można tam podyskutować w ramach Sokrates Cafe.
Ze wspomnianymi wcześniej kawiarniami łączy ją to, że spotkania są otwarte dla wszystkich i bezpłatne. Jednak formuła - zakładająca brak eksperta i konkluzji - nieco od nich odbiega.
"W nauce chodzi o to, by ustalić fakty i je wyjaśnić, my nie mamy z tym problemu. Nie chodzi nam o przekazywanie wiedzy, ale bardziej o rozmowę" - mówił Karol Szymanowski z Sokrates Cafe. Zaznaczył, że kawiarnia jest skierowana przede wszystkim do osób, które przyjmują, że mogą czegoś o świecie nie wiedzieć, a nie do tych, które mają ustalony i niezmienny pogląd na świat.
Dr Tadeusz Zaleski przyznał podczas spotkania, że jedną z przyczyn zorganizowania Kawiarni Naukowej Bałtyckiego Festiwalu Nauki była również chęć zaprezentowania wybitnych naukowców z Trójmiasta i Wybrzeża. "Poza Warszawą jest to jedno z najliczniejszych środowisk naukowych. Wśród laureatów nagród m.in. Fundacji na rzecz Nauki Polskiej jest bardzo wielu naukowców z Trójmiasta" - mówił.
Do tej pory odbyło się 48 Kawiarni Naukowej Bałtyckiego Festiwalu Nauki. Każdego roku organizowanych jest 9 tego typu spotkań. Pierwszym ekspertem kawiarni był prof. Roman Kaliszan.
Także prof. Fikus naukowcy nie odmawiają udziału w kawiarni naukowej w roli eksperta. "Trudność polega tylko na tym, że trzeba wiedzieć czy dany człowiek potrafi mówić językiem dla +normalnych ludzi+" - powiedziała PAP naukowiec.
Dodała, że dzięki warszawskiemu Festiwalowi Nauki, który każdego roku skupia około 500 imprez naukowych, organizatorzy kawiarni wiedzą kto lubi i chce mówić o swojej dziedzinie.
"Wiele kawiarni naukowych np. w Wielkiej Brytanii czy Francji jest organizowanych nie przez naukowców, a biura marketingowe. Dlatego organizatorzy tamtych kawiarni często pytają nas jak zdobywamy naukowców, którzy chcieliby mówić" - zaznaczyła prof. Fikus.
Jej zdaniem, jeśli ktoś jest marketingowcem i ma do sprzedania towar - jakim w tym przypadku jest nauka - ale nie zna środowiska, to może mieć problem. "Dobrze, jeśli taka impreza wychodzi ze środowiska naukowego" - dodała w rozmowie z PAP.
Tłumaczyła, że formuła krótkiego występu eksperta stosowana podczas spotkań kawiarni "rozruszała salę". Dlatego nie ma problemu z krępującą ciszą następującą zwykle po długim wykładzie, gdy jest czas na zadawanie pytań. Jednocześnie podkreśliła, że częstą wadą kawiarni naukowych jest brak dyskusji. "Nie ma rozmowy są tylko pytania i odpowiedzi" - zaznaczyła.
Jej zdaniem w Polsce nie umiemy jeszcze organizować tzw. junior cafe, czyli spotkań naukowych dla dzieci i młodzieży. "Potrzeba jakiegoś bardzo dobrego organizatora, który potrafiłby zorganizować spotkanie poza szkołą, która peszy uczniów narzucając im szkolny obowiązek" - oceniła.
Czego najchętniej dowiadują się goście kawiarni naukowych? "Uzależnienia, prognoza pogody, wszystko związane z kosmosem i powstaniem Wszechświata, biologia i życie na planecie, ekologia, genetyka i psychologia" - wyliczała prof. Fikus. "Oczywiście interesuje nas wszystko co jest związane ze zdrowiem, tylko że akurat te spotkania często zmieniają się w poradnię lekarską" - zauważyła.
Przyznała przy tym, że bardzo trudno jest mówić o fizyce i matematyce. Niewiele spotkań Warszawskiej Kawiarni Naukowej poświęcono również historii i chemii. Według prof. Fikus, do udziału w spotkaniach trudno jest namówić zwłaszcza architektów.
"Zupełną klapą zakończyło się spotkanie na temat perspektyw rozwoju Warszawy. Na jedną z głównych debat Festiwalu Nauki - pomiędzy architektem a urbanistą - też nie przyszło dużo ludzi" - ubolewała.
Jak wspomniała, jednym z tematów kawiarni, który zainteresował bardo niewiele osób były rody uczonych. "Znaleźliśmy 8 osób - od prawnuczki do pradziadka - które w jednej rodzinie pracowały naukowo. Nam wydawało się to ciekawe, a oprócz członków rodu nie przyszedł prawie nikt" - mówiła prof. Fikus.
PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska
agt/bsz
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.