W czwartek przypada 64 rocznica zrzucenia bomby atomowej na japońskie miasto Hiroszima. Była to pierwsza z dwóch bomb atomowych, których do tej pory świadomie użyto przeciwko ludziom.
Trudno ściśle ustalić, ile ofiar śmiertelnych pociągnął za sobą pierwszy w dziejach atak nuklearny. Najbardziej wiarygodne z japońskich szacunków mówią, że sam wybuch i skutki promieniowania spowodowały do końca października 1945 r. zgon 130 tys. mieszkańców Hiroszimy. Stale aktualizowana lista zmarłych przekroczyła już 200 tysięcy osób, ponieważ choroba popromienna nadal zbiera swe tragiczne żniwo.
Hiroszima stała się fatalnym punktem stycznym dwóch historycznych procesów - rozwoju fizyki jądrowej i zbyt długo trwającej wojny światowej. Hitlerowskie Niemcy skapitulowały na dwa miesiące przed eksplozją pierwszej doświadczalnej bomby atomowej i nową broń można było zastosować już tylko przeciwko Japonii.
Decyzję uruchamiającą program budowy broni nuklearnej ("Projekt Manhattan") prezydent USA Franklin D. Roosevelt podjął jeszcze 9 października 1941 r., na dwa miesiące przed japońskim atakiem na Pearl Harbor i ponad rok przed uruchomieniem w Chicago pierwszego reaktora jądrowego. Prezydent dał wiarę perswazjom fizyków z Albertem Einsteinem na czele, że budowa bomby atomowej jest technicznie możliwa, a jej wcześniejsze skonstruowanie przez wrogów USA miałoby tragiczne skutki.
Wysiłki elity amerykańskich i europejskich naukowców, wsparte dwoma miliardami ówczesnych dolarów, przyniosły zaplanowany efekt: 16 lipca 1945 r. na tajnym poligonie w stanie Nowy Meksyk eksplodowała pierwsza w dziejach bomba atomowa. W krótkim czasie gotowe były dwie następne, przeznaczone już do użytku wojskowego.
Sytuacja wojskowa Japonii była wówczas beznadziejna, ale sztab amerykański wciąż liczył się z koniecznością krwawej inwazji na japońskie wyspy. Na deklarację uczestników konferencji poczdamskiej z 26 lipca, że w razie kapitulacji Japończycy "nie zostaną zniewoleni jako rasa ani zniszczeni jako naród", Tokio zareagowało oficjalnym milczeniem. Japońskie próby szukania poufnego dialogu z aliantami za pośrednictwem Związku Radzieckiego okazały się dla obu stron nieprzekonujące.
W tej sytuacji prezydent Harry Truman i amerykańskie dowództwo wojskowe postanowiło użyć broni atomowej jako ostatecznego argumentu, który zmusi Japonię do natychmiastowej i bezwarunkowej kapitulacji. Amerykanie mieli wciąż w pamięci krwawe walki o zdobycie wysp Iwo-dzima i Okinawa w pierwszej połowie 1945 r., które kosztowały życie ponad 15 tysięcy ich żołnierzy i marynarzy.
Wbrew sugestiom niektórych współpracowników "Projektu Manhattan", prezydent i jego generałowie postanowili zrzucić bomby atomowe na Japonię bez jakiegokolwiek wcześniejszego ostrzeżenia.
6 sierpnia, krótko przed godziną 3 w nocy, bombowiec B-29 z bombą atomową wystartował z wyspy Tinian w archipelagu Marianów. Dowódca załogi, pułkownik Paul Tibbets, dzień wcześniej rozkazał wymalować na kadłubie bezimiennego dotąd bombowca imię i panieńskie nazwisko swojej matki - "Enola Gay".
Do ataku wybrano jako cele cztery miasta - Hiroszimę, Nagasaki, Kokurę i Niigatę. Lotniczy zwiad meteorologiczny doniósł, że tylko Hiroszima jest wolna od pokrywy chmur, co oznaczało dla niej wyrok śmierci.
O godzinie 8.15 w celowniku bombardiera "Enoli Gay" znalazł się umowny punkt zrzutu - most Aioi w centrum Hiroszimy. Bomba runęła w dziesięciokilometrową otchłań i po 43 sekundach eksplodowała. Kabinę samolotu zalał jaskrawy blask, zaraz potem kadłubem dwukrotnie wstrząsnęła potężna fala uderzeniowa.
"Chłopcy, właśnie zrzuciliście pierwszą w historii bombę atomową" - uspokoił swą załogę Tibbets. Po zawróceniu nad ocean powiedział do drugiego pilota Boba Lewisa: "Sądzę, że to koniec wojny".
To ostatnie sformułowanie nie okazało się zbyt ścisłe - brak pożądanej przez Amerykanów oferty kapitulacyjnej sprawił, że w trzy dni później, 9 sierpnia, pilotowana przez majora Charlesa Sweeneya superforteca "Bockscar" zrzuciła bombę atomową na Nagasaki. Bliżej leżącą Kokurę znów uratowała pokrywa chmur.
W porównaniu ze 130 tysiącami ofiar w Hiroszimie, bilans drugiej bomby był nieco mniej tragiczny - 74 tys. zabitych i zmarłych.
W przeciwieństwie do zrzuconego na Hiroszimę "Chłopczyka" (Little Boy) z uranem 235, materiałem rozszczepialnym drugiej bomby, nazwanej "Grubasem" (Fat Man), był pluton.
Awaria elektrycznej pompy wyłączyła z użytku część zbiorników paliwowych "Bockscar" i zamiast powrotu na Tinian, superforteca wylądowała na ostatnich kroplach benzyny na znacznie bliższej Okinawie.
W obliczu dwóch uderzeń atomowych i wypowiedzenia 8 sierpnia wojny przez Związek Radziecki, władze Japonii zdecydowały się na bezwarunkową kapitulację, co upokorzonemu narodowi oznajmił w orędziu radiowym cesarz Hirohito. YY
PAP - Nauka w Polsce
gma/bsz
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.