<p>Felietoniści zgromadzeni na panelu dyskusyjnym poświeconym postaci Antoniego Słonimskiego zgodzili się, że <strong>nad całą współczesną polską publicystyką unosi się cień autora „Kronik tygodniowych”, jako pewnego rodzaju wzorca polskiego felietonu.</strong> Spotkanie zorganizował 17 listopada Dom Kultury „Łowicka” - dla uczczenia przypadającej w tym roku 30. rocznicy śmierci artysty. Antoni Słonimski zmarł 4 lipca 1976 roku. Warszawskie spotkanie było częścią dwudniowego programu imprez pt. „Pan Antoni” . </p>
Kolejne spotkanie poświęcone było felietonom Słonimskiego. Rozmawiali o nich Michał Komar, Joanna Szczepkowska i Jan Gondowicz. „Słonimski w podręcznikach szkolnych pozostaje przede wszystkim poetą, Skamandrytą, ale w historii literatury zapewne zapisze się jako niezrównany felietonista” – uważa Szczepkowska.
Najważniejsze w tym rozdziale twórczości Słonimskiego pozostają „Kroniki Tygodniowe”, od których w latach 1932-39 czytelnicy „Wiadomości literackich” zwykli rozpoczynać lekturę tygodnika.
Nie była to lektura dla wszystkich łatwa i przyjemna. Irena Krzywicka przytacza wniosek faszyzującego pisarza Alfreda Łaszowskiego z posiedzenia PEN Clubu. „Krzywicką, Słonimskiego i Boya – powiesić” - pisał. Słonimski–felietonista doprowadzał do białej gorączki tak samo skutecznie zarówno narodowców, jak i członków ONR-Falanga, przedstawicieli sanacji i osoby sympatyzujące z komunizmem, katolików i Żydów.
Nic dziwnego, skoro w jednej z „Kronik” Słonimski, polemizując z zarzutem, że nikogo nie chwali, wyznał: „Nie mam w tym żadnej kalkulacji, ale nawet z punktu widzenia interesu bardziej się opłaca zjechać, niż pochwalić. Pochwalę np. sztukę p. X. Zyskam sobie przez to wrogów we wszystkich jego kolegach i konkurentach, a on sam będzie miał pretensję, że nie dość go pochwaliłem. Natomiast gdy zerżnę p. X, ucieszę tym wszystkich jego przyjaciół, rozraduję konkurentów, a wroga będę mieć tylko w jednym panie X” - pisał.
„Niezawodnym orężem w krytykowaniu rzeczywistości Słonimski uczynił swoje poczucie humoru” – podkreśla Jan Gondowicz. Tak felietony, jak i recenzje Słonimskiego były zwięzłe, nie owijające meritum rzeczy w bawełnę. O komedii Sardou „Kartka papieru” napisał: „To była rolka”. Pewna farsa w Teatrze Nowym doczekała się recenzji: „Ta wstrząsająca tragedia serc ludzkich opowiedziana jest z lekkością i błyskotliwością, jaką odznacza się nocnik wyrzucony na śmietnisko. Lekkie to, ma połysk, ale usiedzieć już na tym nie sposób”.
Demonstracyjnie chwalił suflerów za dykcję, a aktorki za urodę (próbka: „ Panie Brydzińska, Modzelewiczowa i dekoracje – bardzo ładne”). Czasem zaś zamiast recenzji ukazywał się po prostu złowrogi podpis „a.s.”. Oznaczało to, że zdaniem Słonimskiego, nie warto nawet drwić z takiego spektaklu.
Magdalena Samozwaniec wspomina, że Słonimski był postrachem całej Warszawy - tak polityków, jak i ludzi sztuki, a Karol Irzykowski na łamach „Prosto z mostu” nazwał go „King Kongiem z +Wiadomości Literackich+”.
Jan Gondowicz uważa, że publicystyka Słonimskiego, zarówno felietony, jak i recenzje, pozostają pewnego rodzaju wzorcem stylu dla kolejnych pokoleń polskich felietonistów. „Można Słonimskiego nie lubić, można nie zgadzać się z jego oglądem świata, ale nie sposób mu odmówić odwagi cywilnej i znakomitego, skrótowego stylu. Każdy felietonista po Słonimskim, w jakiś sposób, choćby nawet nieświadomie, musi się odnosić do wzorca stworzonego w „Kronikach Tygodniowych” – podsumowuje Gondowicz. ASZW
PAP - Nauka w Polsce
reo
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.