<p>„<strong>Z ekonomią jest jak z budowaniem mostu - nie ma tu miejsca na poglądy prawicowe lub lewicowe; należy po prostu podejmować decyzje słuszne.</strong> A słuszne jest to, co empirycznie zostało dowiedzione. Kapitalizm się sprawdził. Socjalizm – nie. Nie ma więc innej drogi” – przekonuje profesor ekonomii Leszek Balcerowicz.</p>
MODEL, CZYLI NAUKOWA BAJKA O POWODZENIU SOCJALIZMU
„Socjalizm to wyraz zacofania, ustrój z epoki faraonów” – Balcerowicz nie obawia się ostrych słów.
„Wielu naukowców jednak potrafiło dowodzić wyższości socjalizmu nad kapitalizmem, a przynajmniej dawało obu ustrojom równe szanse. Jak to możliwe?” - pyta profesor. Okazuje się, że ekonomiści wykazywali efektywność systemu socjalistycznego jedynie w modelach badawczych, czyli przy zastosowaniu poważnych uproszczeń. Zakładali na przykład (jak choćby Oskar Lange), że na rynku nie istnieje ryzyko i niepewność.
„To tak, jakby mówić o ruchu nie uwzględniając sił tarcia ani grawitacji” – porównuje profesor. Jego zdaniem, w ciągu ostatnich 30 lat w myśli i praktyce ekonomicznej ugruntowało się podejście wolnorynkowe. Obecnie powszechne jest przekonanie, że długotrwały interwencjonizm państwa szkodzi gospodarce.
Gospodarki kapitalistyczne, przy zachowaniu swojej tożsamości, wciąż się zmieniają. Funkcjonujące w tych państwach instytucje uczestniczą w budowaniu rynku, giełdy, przeprowadzaniu reform ustrojowych. Reformy zachodzą tu nieustannie – są możliwe, ponieważ są to kraje wolne. Natomiast – tu Balcerowicz powołuje się na opinię Ludwiga von Misesa, „jedyną skuteczną reformą socjalizmu jest jego obalenie”.
SOCJALIZM I ZAKAZY, CZYLI WBREW LUDZKIEJ NATURZE
Balcerowicz stwierdza, że socjalizm nie istnieje bez zakazów. W jego założeniu leży bowiem nacjonalizacja, to znaczy likwidacja podstawowego prawa, jakim jest własność oraz odebranie ludziom podstawowej formy wolności – wolności do przedsiębiorczości.
„W socjalizmie to, co było szanowane na zewnątrz, jak choćby stalinowska konstytucja, stanowiło fikcję. Socjalistyczne pojęcie niezależności oznacza, że jesteś wolny i niezależny dopóty, dopóki jesteś posłuszny. Podział władzy, który jest nieodłączną częścią demokracji, oznacza faktyczną niezależność pewnych instytucji. Tylko wtedy chroniony jest interes państwa, a instytucje publiczne nie służą interesom rządzących. Władza musi być po pierwsze podzielona, a po drugie ograniczana przez dobrą konstytucję. Jest to warunek praworządności” – uważa wieloletni prezes Narodowego Banku Polskiego.
Balcerowicz przyznaje, że nawet w otwartych systemach, opartych na prawie własności, konieczna jest pewna doza regulacji. Podkreśla jednak, że największe zagrożenie dla demokracji to narastająca regulacja w imię „ochrony ludzi”. Każde nagromadzenie przepisów i ograniczeń stwarza w końcu konieczność deregulacji.
KONWERGENCJA, CZYLI DOWÓD NA SUKCES
„Pytanie o przyczyny bogacenia się jednych, a ubożenia innych krajów, należy do najważniejszych kwestii w naukach społecznych” – ocenia Balcerowicz.
Badania pokazują, że systematyczny wzrost gospodarczy, zwany konwergencją, obserwowany jest dopiero od 200 lat i rozpoczął się w Europie Zachodniej. Inne kraje przez długi czas jedynie nadrabiały dystans. W końcu przyspieszony wzrost przeniósł się na inne kraje, np. azjatyckie „tygrysy”. Palma pierwszeństwa przypadła jednak Stanom Zjednoczonym.
„Za rozwojem Zachodu nie nadążyło żadne państwo socjalistyczne. Najwyraźniej świadczy o tym historia gospodarcza Korei Północnej i Południowej oraz Niemiec Wschodnich i Zachodnich” – mówi Balcerowicz.
W jego opinii, ciekawy wydaje się przykład Chin, jedynego państwa socjalistycznego, którego gospodarka rozwija się trwale i prężnie. Czy konwergencja w Chinach oznacza jednak zwycięstwo socjalizmu?
„Nie, ponieważ od 1980 roku gospodarkę Chin buduje kapitalizm” – twierdzi Balcerowicz. „Chiny są państwem otwartym i liberalnym gospodarczo. Mają 4-5 razy większe inwestycje zagraniczne, niż np. Indie. To nie zasługa socjalizmu, a własności prywatnej” - tłumaczy.
Profesor przyznaje, że gospodarki europejskie, które przecież mają charakter otwarty, znacznie się od siebie różnią. Szczególnie uderzające są różnice w zakresie obciążeń fiskalnych w poszczególnych krajach.
„Polacy nie powinni jednak porównywać się z obecną Szwecją, ale ze Szwecją sprzed 30 lat. Jesteśmy dziś w lepszej sytuacji niż wówczas Szwedzi. Ale tego nie pamiętamy, ponieważ cierpimy na przedwczesną eurosklerozę” – ocenia Balcerowicz.
HISTORIA W EKONOMII, CZYLI PRAWDA O WOLNYM RYNKU
A zatem – jak osiągnąć trwały wzrost gospodarczy?
Po pierwsze, żaden biedny kraj nie osiągnął trwałej konwergencji, tkwiąc w jakiejkolwiek formie etatystycznego systemu instytucjonalnego lub w systemie upadłego państwa. Przejście do takiego systemu, np. budowanie kraju z wykluczeniem własności prywatnej (socjalizm) lub państwa rozbójniczego, gdzie agendy rządowe są instrumentami prywatnych grabieży (upadłe państwo) wyklucza trwałą konwergencję.
Po drugie, wszystkie przypadki sukcesu miały miejsce w systemach wolnorynkowych lub w trakcie i po transformacji w kierunku wolnego rynku. Im bardziej stłumiony był jakiś sektor gospodarki, tym większe było przyspieszenie w czasie budowy nowego systemu. Cuda gospodarcze biorą się wyłącznie z poprawy ogólnych warunków dla przedsiębiorczości.
Po trzecie, nie wszystkie prorynkowe reformy doprowadziły do trwałej konwergencji. „Klęski następowały w państwach, gdzie reformy były niekompletne. Przykładem jest Argentyna, gdzie zabrakło należytej ochrony instytucji finansowych. Niestety, również w Polsce zablokowano proces reform. Każdego dnia patrzymy choćby na efekty przeregulowanego rynku pracy” – mówi niezależny ekspert.
STWORZENIA GARBATE, CZYLI KOGO NIE ZWĄ TYGRYSAMI
Kiedy mowa o podatkach, Balcerowicz nie ma wątpliwości: fiskalny garb wyklucza szybki rozwój, a więc likwidacja obciążeń fiskalnych to podstawowy warunek konwergencji.
Ale, jego zdaniem, zaczynać należy od ograniczania wydatków. Nie ma się co dziwić, że podatki w Polsce są wysokie, jeżeli wydatki stanowią 45 proc. PKB. Balcerowicz jest przekonany, że z samej obniżki stawek nic dobrego nie wyniknie. Problem widzi jednak w prostocie fałszywych wyjaśnień.
„Aby nie dać się oszukać, należy wiedzieć, co się sprawdziło w praktyce, a co nie” - ostrzega. „W każdym społeczeństwie istnieje prąd etatystyczny. Twórcami takiej propagandy mogą być politycy, kochający władzę, naukowcy związani z aparatem państwowym, a ulegają jej biedni ludzie, którzy sądzą, że wygrają na zwiększeniu wydatków socjalnych. A przecież nie wolno patrzeć na kwestie wydatków państwa w perspektywie roku czy kilku lat.
Ekonomista ma obowiązek widzieć problem w perspektywie kilkudziesięcioletniej. W perspektywie 3 lat nie ocenia się eksportu lub czynników popytowych. W tak długim horyzoncie kształtuje się czynniki podażowe, czyli na przykład – obniża podatki przez ograniczanie wydatków. W reakcji na obniżenie wydatków publicznych rosną wydatki prywatne. Największą patologią jest hamowanie prywatyzacji i procesu wyprowadzania polityki z przedsiębiorstw” - dodaje.
Żeby wygrać trwały wzrost gospodarczy, należy wygrać z prądem socjalistycznym. Sposób? Mobilizacja obywatelska, szczególnie młodych absolwentów kierunków ekonomicznych. „W tak trudnych czasach nie wolno snobować się na obojętność wobec polityki” – kategorycznie stwierdza profesor.
* * *
Wykład pt.: „Warunki szybkiego rozwoju gospodarczego” prof. Balcerowicz wygłosił 19 kwietnia w Warszawie. Organizatorem imprezy było Stowarzyszenie Absolwentów Programu Warsaw-Illinois Executive MBA
PAP – Nauka w Polsce, Karolina Olszewska
reo
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.