<b>
W północnym Kamerunie Polacy realizują projekt, który może uratować miejscową ludność przed gospodarczą klęską.</b> Dzięki nim w północnym Kamerunie pojawiły się nowe studnie. Widnieją tam polskie słowa - jak WARS lub BRZECHWA. W języku plemienia Daba z północnego Kamerunu "baj van" znaczy "pan deszczu" - ten, który może go zakląć, przywołać. Deszcz ("van") to woda ("jum"). Woda jest najważniejsza. To źródło życia dla zboża i ludzi. A w wioskach Daba deszczu i wody jest ostatnio coraz mniej.
U progu pory deszczowej wszyscy wpatrują się uporczywie w niebo, badają kształt chmur i ich szanse na przemianę w deszcz. Deszcz staje się głównym, obsesyjnym tematem rozmów, przywoływany jest w formułach przysięgi "van mata pem ka" – „abym zaznał deszczu", „aby deszcz mnie uderzył".
Ostatni "baj van", zaklinacz deszczu z plemienia Daba, zmarł w 1985 roku. Nie pozostawił następcy, któremu mógłby przekazać umiejętność przywoływania opadów przy użyciu magicznych kamieni i zwierzęcych rogów z jemu tylko znaną substancją. Może dlatego wody coraz rzadziej szuka się w niebie, a coraz częściej - w ziemi?
Na szczęście Daba znów mają "baj jum", panów wody, którzy wydobywają źródło życia z głębi ziemi. Nowi "baj jum" przybyli z Polski.
WARS CZYLI WODA DLA SAHELU
WARS, czyli projekt badawczo-rozwojowy "Woda i zadrzewienie strefy Sahelu" (Water and Refforestation for Sahel), inaczej "Woda dla Sahelu", stanowi nowość w polskiej antropologii kulturowej. Zakłada stworzenie w regionie kameruńskiego Sahelu kilkudziesięciu nisz ekologicznych: studni i towarzyszących im terenów zadrzewionych. Ma udostępnić mieszkańcom wysychającego regionu świeżą i czystą wodę pitną oraz dostarczyć wody dla upraw.
Projekt łączy działania praktyczne i badanie zachowań ludzkich.
Inicjatorem i koordynatorem projektu WARS jest prof. Ryszard Vorbrich z Zakładu Studiów Pozaeuropejskich Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej poznańskiego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, obecny w Afryce od 27 lat. Głównym partnerem w realizacji projektu i jego nieocenionym realizatorem w Kamerunie jest ojciec Władysław Kozioł - misjonarz i radiesteta, pracujący w tym rejonie Afryki od ponad 25 lat.
Pomysł na WARS zrodził się w czasie realizowania przez Ryszarda Vorbricha antropologicznych projektów badawczych, finansowanych przez Komitet Badań Naukowych, "Kamerun 2000: Procesy migracyjne i etniczne w strefie Sahelu" oraz "Społeczeństwo postplemienne w Afryce. Stare i nowe elity w Kamerunie a budowa społeczeństwa narodowego i obywatelskiego".
Doświadczenia zdobyte podczas realizacji tych projektów badawczych pozwoliły na zainicjowanie kolejnego projektu, WARS, tym razem o charakterze badawczo-rozwojowym.
POLSKA FLAGA NA CZARNYM LĄDZIE
Jak przypomina prof. Vorbrich, polską naukę łączą z Kamerunem szczególne związki. W latach 1883-1885 Kamerun był jedynym miejscem na świecie, w którym powiewała polska flaga, a to za sprawą ekspedycji badawczej Stefana Szolca-Rogozińskiego.
W grudniu 1882 roku Rogoziński oraz jego dwaj towarzysze, geolog Klemens Tomczek i meteorolog Leopold Janikowski wyruszyli z Francji do Kamerunu szkunerem "Łucja Małgorzata". W Kamerunie założyli Polską Stację Naukową. Zbadali wybrzeże Kamerunu oraz dorzecze rzeki Mungo, odkryli Jezioro Słoniowe (M′bu). Tomczek, który sporządził w Kamerunie siedem tomów zapisków etnograficznych, geograficznych i mapy, przypłacił wyprawę życiem - zmarł na febrę. Rogoziński i Janikowski zdobyli w 1884 r. najwyższy szczyt Kamerunu, Fako (4070 m n.p.m.).
Wchodząc na Fako (wznoszącą się w masywie wulkanicznym Mont Cameroun nad Zatoką Gwinejską) Rogoziński badał Kamerun południowy, rejon w którym występują największe opady w całej Afryce (ok. 10 tys. mm na metr kwadratowy).
Ryszard Vorbrich natomiast prowadzi od 1977 roku prace badawcze na terenie północnych prowincji Kamerunu, gdzie opady są 10-20 razy mniejsze. Średnia roczna opadów wynosi zaledwie 600-900 mm na metr kwadratowy. Problem w tym, że deszcze padają tam zaledwie przez 4-6 miesięcy w roku (od maja/czerwca do września/października). Przez pozostałe miesiące króluje pora sucha. Wysychają koryta rzek i strumieni, brakuje wody pitnej.
"DESZCZ NADCHODZI!"
Północne prowincje Kamerunu leżą w obrębie Sahelu - "wybrzeża" pustyni, ciągnącego się w Afryce od Dakaru na zachodzie po Wyżynę Abisyńską na wschodzie. Sahel oddziela piaski Sahary od zielonych sawann Sudanu Zachodniego i Centralnego. Od lat granica Sahelu, wraz z piaskami Sahary, przesuwa się coraz bardziej na południe. Postępujący proces pustynnienia Afryki powoduje coraz większe kłopoty z wodą w północnym Kamerunie.
Wody jest coraz mniej. Daba uporczywie patrzą w niebo w poszukiwaniu najważniejszego jej źródła, deszczu. Gdy nadciągają chmury, mówią "van a ba" („deszcz nadchodzi"), gdy grzmi – "van a lev" („deszcz hałasuje") lub "van a ndul" („deszcz mruczy"), w reakcji na piorun - "van a pem" („deszcz, który uderza"), gdy niebo się rozjaśnia - "van a zem" ("deszcz został zjedzony").
W historii Daba właśnie w takich chwilach rozpoczynali swoje życiowe kariery zaklinacze deszczu. Baj van, którzy swą funkcję pełnili zazwyczaj dziedzicznie, stanowili swoistą postać meteorologów, mając pewną wiedzę o procesach rządzących miejscowym klimatem. Kiedy w wioskach Daba czekało się na deszcz, baj van, obsługujący zazwyczaj od kilku do kilkudziesięciu wsi, zyskiwał na znaczeniu, stając się nierzadko też wodzem politycznym.
"Uległość i posłuszeństwo jego poddanych były pochodną wdzięczności za dobrodziejstwa deszczu i lęku przed jego wstrzymaniem" - tłumaczy prof. Vorbrich.
Przed deszczem powietrze robi się ciężkie i duszne. Gwałtowny wzrost temperatury i spadek ciśnienia atmosferycznego czyni ludzi agresywnymi, a przy tym ociężałymi. Z pierwszymi kroplami deszczu w Daba odradza się życie.
"Pierwszy deszcz witany jest ze szczególną radością. Rozładowuje on atmosferę i podnosi poziom społecznego optymizmu" - opowiada prof. Vorbrich. - "W wioskach Daba dziecko, które pierwsze zauważy chmury gromadzące się nawet w oddali, biegnie dumne do domu, wołając: +van a ba!+, czyli +deszcz nadchodzi!+ lub +chmury się gromadzą!+."
A jednak z roku na rok wody jest tu coraz mniej. Skąpi jej nie tylko niebo, ale i ziemia. W ciągu ostatnich 25 lat poziom podziemnej warstwy wodonośnej na terenie kameruńskiego Sahelu obniżył się z 7 metrów do 14, a miejscami nawet 20 metrów.
CORAZ WIĘKSZY PROBLEM POZA PORĄ DESZCZOWĄ
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu Daba potrafili w górskich skałach odnajdować podczas suszy naturalne źródła wody.
"W celu pozyskania ziemi uprawnej stworzyli oni system tarasów różnej jakości i wielkości, niekiedy tak małych, iż mieściły zaledwie kilka łodyg sorga" - mówi prof. Vorbrich.
"Z czasem zdobywanie wody robiło się coraz trudniejsze. Brak stałych cieków wodnych oraz niedostatek umiejętności jej wydobywania z głębi ziemi hamowały rozwój systemów irygacyjnych, a co za tym idzie - ograniczały sezon prac rolnych tylko do krótkiej pory deszczowej" - dodaje.
CEL CHARYTATYWNY Z POZNAWCZYM
Projekt prof. Vorbricha ma umożliwić wydłużenie sezonu rolniczego na okres pory suchej i poszerzenie asortymentu produkcji rolnej o uprawy towarowe (m. in. warzywa). Handel nimi ma się przyczynić do przełamania izolacji gospodarczej tego regionu Kamerunu.
W zamieszkiwanych przez Daba wioskach Tra i Gorom oraz w wioskach sąsiedniego plemienia Guidar (Kereng I oraz Kereng II) Polacy ustawili w ramach projektu "Woda dla Sahelu" już cztery studnie. Cztery kolejne są w budowie.
"Każda studnia stanowi sama w sobie samodzielny mikroprojekt - projekt rozwojowy o niewielkich nakładach i lokalnym zasięgu. Sieć takich studni stworzyć może nową jakość gospodarczą w regionie" - tłumaczy prof. Vorbrich.
Cele charytatywne projektu sprzężone są z celami poznawczymi - analizą społecznych i kulturowych uwarunkowań powodzenia projektów rozwojowych, a także z uzyskaniem doświadczenia w przeprowadzaniu tego rodzaju przedsięwzięć.
TAM DOM, GDZIE STUDNIA
Każda ze studni ma dostarczać wody dla 100-400 osób.
Z powodu niedoboru wody i szybkiego wyczerpywania się lokalnych źródeł, ludność Kirdi nigdy nie mogła w żadnym miejscu pozostać na dłużej. Musiała nieustannie przenosić dobytek w poszukiwaniu wody.
Studnie są tzw. czynnikiem osadotwórczym. Dostęp do wody umożliwia intensyfikację prac rolnych i zachęca ludzi do osiedlania się w rejonie bogatym w wodę. Tam mogą zbudować dom i zarabiać na życie, uprawiając pole.
MISJONARZ - MISTRZEM SKRZYŻOWANYCH CIEKÓW
Zanim zapadnie decyzja o wybudowaniu studni, trzeba zlokalizować miejsce, w którym można ją ustawić. Trzeba znaleźć podziemne cieki wodne, koniecznie krzyżujących się (gdy jeden wyschnie, drugi będzie nadal dostarczać wody).
W wykonywaniu tej części prac mistrzem jest ojciec Władysław Kozioł, jeden ze 130 polskich misjonarzy i misjonarek działających dzisiaj w Kamerunie. "Magiczna różdżka" księdza Kozła określa nie tylko lokalizację i głębokość podziemnego cieku wodnego, lecz nawet jego zasoby.
WŁASNĄ PRACĄ DLA SIEBIE
Do pracy przy kopaniu dołów, w których zostaną umieszczone kamienne kręgi studni, angażowana jest miejscowa ludność. "Ci ludzie muszą wiedzieć, że to jest coś specjalnie dla nich, że własną pracą zdobywają coś dla siebie, że robią coś dużego" - mówi prof. Vorbrich.
Jak podkreśla, angażowane miejscowej ludności w tę pracę to jedno z założeń projektu WARS. "Jest ciężka, ale wzmacnia w ludziach poczucie godności" - zaznacza naukowiec.
Poczucie godności ma dla górali Kirdi duże znaczenie. Stanowi istotny element ich tożsamości. Jak tłumaczy prof. Vorbrich, przez wieki Kirdi byli przedmiotem ucisku i pogardy dla ich muzułmańskich sąsiadów, Fulbejów, którzy podbili ten kraj w XIX wieku i do czasów niemal współczesnych dominowali tu politycznie.
Pamiątką po tych czasach jest termin "Kirdi", którym określa się obecnie w literaturze grupę ponad 20 ludów, zamieszkujących północne prowincje Kamerunu. Nazwę "Kirdi" nadali swym "pogańskim" sąsiadom muzułmanie, w których języku oznacza on tyle, co "parszywy pies", "niewierny".
"Trwająca całe dekady dominacja ludów islamu sprawiła, iż ten upokarzający termin przeniknął do języka oficjalnego" - mówi prof. Vorbrich. - "Dopiero w latach 90. XX wieku nieliczna warstwa wyedukowanych górali podjęła walkę o budowę nowej tożsamości swych współplemieńców" - dodaje.
Wyrazem tej walki jest ruch społeczny oraz ideologia Kirditude. Jako "ideologia uciskanej większości Kamerunu" głosi ona, że Kirdi mają własną, oryginalną kulturę zapewniającą ludziom poczucie tożsamości, więc powinni być z niej dumni i ją pielęgnować.
STUDNIE O OSOBISTYCH WYMIARACH
Na każdej studni wybudowanej przez zespół prof. Vorbricha oprócz nazwy projektu (WARS) widnieje nazwisko sponsora, osoby, za której pieniądze ta studnia powstała.
Pierwszą ze studni, wybudowaną w Tra, nazwano BRZECHWA. Powstała dzięki pieniądzom przekazanym przez Ireneusza Brzechwę, przedsiębiorcę z Obornik (woj. wielkopolskie).
"Święty Ojcze! Dajesz nam życie przez wodę" - napisali później w liście do Brzechwy mieszkańcy Tra, którzy rok po uroczystym poświęceniu studni gościli go w swej wsi. Miał on wówczas okazję poznać gościnność i wdzięczność ludzi, którym podarował coś bezcennego, wodę życia. Taka gościna u ludzi obdarowanych wodą jest jednym z kluczowych elementów naszego projektu" - zaznacza Ryszard Vorbrich. - "W ten sposób unikamy przekształcenia się aktu pomocy w bezosobową rutynę i nadajemy jej wymiar osobisty. Łączymy ludzi różnych kultur, pomagamy im poznać się nawzajem, wzbogacić ich wizję świata" - dodaje.
Budowę następnych studni sfinansowali Polacy z kraju i zagranicy (z Niemiec i Australii). "Dzięki naszemu projektowi poznałem niezwykłych ludzi o wielkim sercu, otwartych na świat" – podsumowuje pierwszy okres realizacji projektu jego inicjator, Ryszard Vorbrich.
Wszyscy zainteresowani projektem mogą uzyskać więcej informacji pod adresem: vorbrich@amu.edu.pl . Chętni do finansowego wsparcia przedsięwzięcia mogą dokonywać wpłat na konto UAM w Poznaniu, Bank Zachodni WBK, 6/O Poznań. Konto nr: 77 1090 1362 0000 0000 3601 7903 (708.180), dopisek: Woda dla Sahelu.
PAP - Nauka w Polsce, Joanna Poros
24 czerwca 2005
reo
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.