Uczelnie, które interpretują przepisy na niekorzyść studentów, wykładowcy którzy wyzywają od \"baranów\" \"głąbów\", głupich bab - takie przykłady znalazły się w powstającym właśnie pierwszym raporcie o łamaniu praw studenta.

Na podstawie ponad pół tysiąca skarg studentów i setki interwencji na uczelniach w całym kraju, raport taki opracowuje biuro Rzecznika Praw Studenta, http://www.psrp.org.pl/?sub=student&sec=rzecznikps działające przy Parlamencie Studentów RP http://www.psrp.org.pl - informuje \"Gazeta Wyborcza\", która dotarła do jego roboczej wersji.

UCZELNIE PRYWATNE POD OSTRZAŁEM

Blisko połowa skarg dotyczy uczelni prywatnych. Pod ostrzałem znalazły się też państwowe wyższe szkoły zawodowe.

Około 60 proc. skarżących się narzeka na nieprecyzyjne regulaminy studiów. Zdaniem studentów, uczelnie interpretują je zwykle na ich niekorzyść. Efekty? Niedopuszczenie do egzaminu, niezaliczenie roku czy praktyk, a nawet skreślenie z listy studentów.

Zdarza się, że szkoły odmawiają potwierdzenia przyjęcia skargi lub odwołania. Straszą, że czesne przepadnie. Praktyką niektórych jest też przetrzymywanie dokumentów niezbędnych do zmiany uczelni i odwlekanie terminów zaliczeń do momentu zamknięcia rekrutacji u konkurencji.

MOBBING I NARUSZANIE GODNOŚCI

Najwięcej spośród reszty skarg dotyczy mobbingu oraz naruszania godności osobistej. Dominują głosy studentek.

Są to zarówno uwagi typu: \"czego tu wymagać od baby?\", jak i obraźliwe uwagi o podtekście seksualnym. Wyzywanie od \"baranów\", \"troglodytów\", \"głąbów\", \"matołów\" całych grup na ćwiczeniach to dość częsta praktyka - relacjonują pracownicy biura rzecznika.

Studenci skarżą się też, że w programie zajęć brakuje przedmiotów reklamowanych w ofercie uczelni. Zarzucają szkołom, że zatrudniają \"tanich\" wykładowców. Piszą o profesorach \"importowanych zza wschodniej granicy\", schorowanych albo o takich, którzy \"odczytują przez lata te same notatki z pożółkłych kartek\". MP

PAP - Nauka w Polsce, 7 stycznia 2005

reo