
Towarzyszące człowiekowi psy mają niemały, negatywny wpływ na dziko żyjące zwierzęta, ekosystemy oraz klimat. Ten problem - często niedoceniany, zbadali naukowcy z Australii.
O ile straty ekologiczne powodowane przez koty były już wielokrotnie analizowane, z nowych badań wynika, że także psy - najbardziej rozpowszechnione na świecie duże drapieżniki - stanowią konkretne, wielowymiarowe zagrożenie środowiskowe.
Związane z człowiekiem psy niepokoją i bezpośrednio zagrażają dzikim zwierzętom, zwłaszcza ptakom ze środowisk przybrzeżnych. Ryzyko nie znika nawet wtedy, gdy psy wyprowadzane są na smyczy - podsumowuje Bill Bateman, profesor School of Molecular and Life Sciences na australijskim Curtin University.
"Oprócz zachowań drapieżniczych, jak np. gonienie dzikich zwierząt, psy zostawiają też zapachy, mocz i odchody, co może zaburzać zachowanie innych zwierząt na długo po tym, jak psy opuszczą daną okolicę - tłumaczy Bateman. - Z badań wynika, że jelenie, lisy czy rysie w USA stają się mniej aktywne albo zupełnie unikają tych obszarów, gdzie regularnie wyprowadzane są psy. Dzieje się tak nawet w czasie, kiedy psów akurat tam nie ma".
Badacz dodał, że psie odchody przyczyniają się do zanieczyszczenia cieków wodnych i ograniczają wzrost roślin. Zwrócił też uwagę na problem pojawiający się, gdy wyprowadzane na spacery psy wchodzą do wody. Z ich skóry i sierści zostają wówczas spłukiwane związki chemiczne, używane do kąpania psów i do ich ochrony przed pasożytami. To możę się przyczyniać do przenikania toksycznych związków do środowiska wodnego.
"Dodatkowo przemysł zrzeszający producentów karmy dla zwierząt, napędzany przez potężną globalną populacje psów, pozostawia konkretny ślad węglowy, wodny i lądowy" - dodał.
Komentując te wyzwania, Bateman mówi o potrzebie zachowania równowagi pomiędzy ograniczaniem szkód środowiskowych a utrzymaniem pozytywnej roli psa jako towarzysza człowieka i zwierzęcia, które dla ludzi pracuje. Podkreśla znaczenie psów w życiu ludzi przypominając, że nie tylko dotrzymują nam towarzystwa, ale też są wykorzystywane w ochronie jako psy szkolone.
"Jednakże ogromna liczba psów na całym świecie, biorąc pod uwagę nieświadomość lub swobodne zachowanie niektórych właścicieli, przyczynia się do problemów środowiskowych, których nie powinniśmy dłużej lekceważyć" - zauważył badacz.
Analiza rzuca również światło na ograniczeń dotyczących kwestii zrównoważenia w kontekście zwierząt domowych. W teorii wprowadzenie zmian w sektorze produkcji karmy zwierzęcej mogłoby być korzystne dla środowiska (zrównoważona produkcja). Ale tylko 12-16 proc. właścicieli psów jest w stanie płacić więcej za bardziej przyjazną dla środowiska karmę dla zwierząt - głównie z powodu wzrostu cen - podsumowuje badacz.
Zwraca też uwagę na problem braku świadomości właścicieli, jeśli chodzi o wpływ psów na środowisko. "Wielu właścicieli po prostu nie orientuje się w kwestii strat środowiskowych, jakie mogą być powodowane przez psy: od płoszenia dzikich zwierząt po zanieczyszczanie ekosystemów - mówi Bateman. - Z kolei inni właściciele psów mogą mieć wrażenie, że ich odosobnione działania nie robią żadnej różnicy, co prowadzi do tzw. tragedii wspólnot (zwanej też tragedią wspólności zasobów) - gdzie wspólne przestrzenie, takie jak plaże czy tereny leśne, cierpią z powodu kumulacji niekorzystnych zmian i zachowań".
Artykuł pt. "Bad Dog? The environmental effects of owned dogs" opublikowano na łamach "Pacific Conservation Biology". (PAP)
zan/ agt/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.