Ekspert: roboty chirurgiczne pozwolą lekarzom później przechodzić na emeryturę

Adobe Stock
Adobe Stock

Dzięki wygodzie w posługiwaniu się robotem chirurgicznym, lekarze będą mogli później iść na emeryturę i dłużej służyć pacjentom – mówił PAP płk dr n. med. Jacek Doniec, kierownik Centrum Chirurgii Robotycznej Wojskowego Instytutu Medycznego. Użycie robotów eliminuje m.in. ewentualne drżenie rąk lekarzy.

W centrum Chirurgii Robotycznej przeprowadzono cztery pierwsze operacje bariatryczne z wykorzystaniem robota chirurgicznego da Vinci. Jak wskazał w rozmowie z PAP płk dr n. med. Jacek Doniec, kierownik Centrum Chirurgii Robotycznej Wojskowego Instytutu Medycznego - Państwowego Instytutu Badawczego, tym samym zamknięty został pewien etap – chirurgia bariatryczna jest 10 dziedziną specjalizacji narządowej, w której specjaliści z WIM wykorzystują zestaw robotyczny.

Wymienił, że są to ginekologia, chirurgia kolorektalna (zabiegi w zakresie jelita grubego i odbytu), urologia, operacje kardiochirurgiczne, laryngologiczne, torakochirurgiczne, operacje chirurgii twarzowoszczękowej, operacje tarczycy z dostępu przez dół pachowy, operacje w zakresie wątroby i trzustki – i od teraz także operacje bariatryczne.

Zaznaczył jednocześnie, że to nie robot operuje, "tylko lekarz, który siedzi przy konsoli i steruje na odległość telemanipulatorami i to od jego umiejętności zależy przebieg operacji".

Dr Doniec wyjaśnił, że jedną z zalet operowania przy pomocy robota jest to, że lekarz "ma fantastyczny wgląd w jamę brzuszną".

"My jesteśmy wewnątrz tego miejsca operowanego, widzimy w olbrzymim przybliżeniu trójwymiarowy obraz, a do tego siedzimy w komfortowej pozycji" – podkreślił i dodał, że operator, jeśli się zmęczy, może w każdej chwili wstać, rozprostować kręgosłup, a nawet może się napić kawy, jeżeli operacja trwa bardzo długo.

Jednak najważniejsze jest to, że „dysponujemy precyzyjnymi narzędziami, które potrafią się wyginać jak nasze nadgarstki i nic nas nie ogranicza".

Dr Doniec zaznaczył, że robot w precyzyjnych zabiegach "eliminuje ewentualne drżenie rąk" co sprawia, zabieg jest doskonalszy niż laparoskopowy i dlatego roboty chirurgiczne będą znacznie częściej używane.

Nie bez znaczenia jest to, że dzięki wygodzie w posługiwaniu się robotem, "doświadczeni lekarze będą mogli iść na emeryturę później i dłużej służyć pacjentom", a właśnie tych doświadczonych lekarzy brakuje najbardziej.

Pytany, o koszty zabiegu prowadzonego przy użyciu robota, kierownik Centrum Chirurgii Robotycznej WIM odparł, że "u nas liczy się dobro pacjenta" i z robota korzysta się wówczas, gdy jest to uzasadnione medycznie.

PAP obserwował operację bariatryczną z użyciem robota na pacjentce, której BMI przekroczyło 40, co oznacza zaawansowaną otyłość III stopnia. Głównym operatorem był dr hab. n. med. i n. o zdr. Maciej Walędziak, specjalista chirurgii ogólnej, Kierownik Oddziału Chirurgii Ogólnej, Minimalnie Inwazyjnej i Metabolicznej.

Wyjaśnił, że w tym przypadku była to operacja, która się nazywa ominięcie żołądkowo-jelitowe na pętli Roux-en-Y, czyli potocznie zwany gastric bypass, która charakteryzuje się dużym skomplikowaniem.

Asystowała mu chirurg Katarzyna Komorowska, której rolą było podawanie do ramienia robotycznego odpowiednich narzędzi. Jednak nie tylko to. "Na sali powinien być drugi specjalista, na wszelki wypadek, gdyby zabieg z użyciem robota stałby z jakichś przyczyn niemożliwy i pacjenta trzeba by było operować w sposób klasyczny" – wskazała.

Dr Walędziak opisał, że zabieg polega na wyodrębnieniu z żołądka "małego żołądeczka", do którego się dołącza jelito cienkie, wyłączając w ten sposób około dwa metry przewodu pokarmowego, "w związku z czym upośledzone jest wchłanianie pokarmów".

Wskazał, że to pożyteczne dla osób, które chcą zmniejszyć masę ciała i uniknąć chorób towarzyszących, natomiast wiążą się z tym pewne niebezpieczeństwa - niedobory białek, witamin i mikroelementów, więc "pacjenci po operacji bariatrycznej muszą przyjmować suplementy oraz odpowiednie się odżywiać".

Zaznaczył, że ten rodzaj zabiegu „"nie ma rygoru objętościowego", gdyż nowego "żołądeczka” nie da się rozepchać, bo "im więcej pacjent zje, tym szybciej pożywienie znajdzie się na samym końcu jego przewodu pokarmowego".

Jednocześnie nie przestrzegając zaleceń dietetycznych można także, jak podkreślił dr Walędziak, nabawić się bardzo nieprzyjemnych dolegliwości, a w przypadku spożywania posiłków wysokokalorycznych czy też bogatych w tłuszcze, mogą powodować duże problemy zwane dumping syndrome spowodowane nagłym wyrzutem hormonów – to m.in. nudności, wymioty, biegunka, a nawet omdlenia.

"Mam nadzieję, że program chirurgii robotycznej u pacjentów bariatrycznych będzie rozwijany i będę operować 50, a może nawet 100 pacjentów rocznie" – spuentował Maciej Walędziak. (PAP)

Mira Suchodolska

mir/ amac/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • Fot. Adobe Stock

    Gdańsk/ Naukowcy chcą stworzyć model skóry, wykorzystując druk 3D

  • Fot. Adobe Stock

    Kraków/ Naukowcy: zimą wdychamy więcej rakotwórczych dioksyn

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera