Eksperci: należy wprowadzić "testament" umierającego chorego, określający, "czy chce być on okłamywany na łożu śmierci"

Fot. Adobe Stock
Fot. Adobe Stock

Może należy wprowadzić "testament" umierającego chorego - określający, "czy chce on być okłamywany na łożu śmierci" - zastanawiali się uczestnicy konferencji „Medycyna końca życia”, która odbyła się Gorzowie Wielkopolskim. Zdania w tej sprawie są podzielone.

Prof. Tomasz Grodzki - senator (KO) i chirurg klatki piersiowej oraz transplantolog, specjalizujący się w przeszczepach płuc, powiedział, że odebranie choremu resztek nadziei jest okrutne. "W medycynie anglosaskiej powstało pojęcie +błogosławionego kłamstwa+. Powiedzenie, że może pan już iść do domu, bo nic nie możemy panu pomóc - nie przeszłoby mi przez usta” - zaznaczył.

Podczas dyskusji zwracano uwagę, że pacjent ma prawo do informacji - ale też do tego, by jej nie otrzymać. Należy zatem uszanować oba te prawa.

Inni uczestnicy konferencji tłumaczyli, że pacjenci nierzadko dają do zrozumienia, czy chcą znać swój stan zdrowia. Jeśli pacjent jest świadomy i pyta o swój stan zdrowia - to zwykle mówi mu się prawdę. Ale bywa, że ciężko chory chce być okłamywany: nie pyta o to, jaka jest jego sytuacja, i czy może mieć jeszcze nadzieję.

"Podstawą podejmowania właściwych decyzji terapeutycznych u kresu życia jest komunikacja z pacjentem. Przed tym nie uciekniemy - bez względu na to, jakie są nasze poglądy czy stan prawny w tym zakresie" - zwrócił uwagę prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Anestezjologii i Intensywnej Terapii, prof. Mirosław Czuczwar. Jest on też kierownikiem Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzki w Gorzowie Wielkopolskim.

Jak podkreślił, podstawą relacji lekarza z pacjentem jest zaufanie, a chory nie może oczekiwać zaufania, gdy się mu nie mówi prawdy. "Powiedzenie choremu: 'przykro mi, ale nic więcej nie możemy zrobić' to nic przyjemnego. Nie lubię takich rozmów, nikt tego nie lubi. Chorzy, którym nie możemy pomoc, powinni jednak oczekiwać od nas szczerości i próby zmierzenia się z tym problemem" - dodał.

Ocenił, że poinformowanie chorego, że ten umiera i że nic nie można już zrobić, wydaje się złym rozwiązaniem. "Ale czy lepszym jest oszukiwanie kogoś i wprowadzanie w błąd rodziny?" - zadał pytanie prof. Czuczwar. I dodał: "Nie wiemy, jakie ten pacjent ma sprawy. Jak mu powiemy, że przed nim jeszcze wiele lat życia, to tych spraw może nie załatwić. W takiej sytuacji stajemy się szafarzami nieprawdy. Chory umiera nie w obecności bliskich, lecz wśród aparatury i dźwięku alarmu. Tam nie ma komfortowej sytuacji. Jeśli ktoś mówi, że tam się cuda zdarzają, to po prostu kłamie".

Jego zdaniem mówienie pacjentowi nieprawdy o stanie zdrowia nie jest wyrazem lekarskiej troski. "Taka osoba bardziej się troszczy o swój interes. Nie możemy dopuścić do tego, że lekarz przestaje działać w interesie pacjenta, motywując to strachem przed konsekwencjami" - kontynuował profesor.

Jak przyznał, dyskusja na temat medycyny końca życia jest bardzo trudna, a każdy przypadek należy traktować indywidualnie i szukać wyjścia - nawet, kiedy pacjenta nie można już uratować. "Najgorszą sytuacją jest brnąć w kłamstwo i robić rzeczy bezsensowne" - podsumował.

Profesor zwrócił uwagę, że nie ma gotowych schematów działania. "Gdyby tak było, bylibyśmy rzemieślnikami, a my jesteśmy lekarzami, pielęgniarkami lub prawnikami, czyli zespołem diagnostyczno-terapeutycznym" - zauważył.

Jeżeli coś się robi tylko po to, "żeby ktoś nas nie oskarżył", a nie - dla dobra pacjenta, "czy to jest coś co stoi za etosem zawodu lekarskiego?" - zadał pytanie.

Prezesa-elekta Polskiego Towarzystwa Anestezjologii i Intensywnej Terapii poparł prof. Wojciech Szczeklik, kierownik Ośrodka Intensywnej Terapii i Medycyny Okołozabiegowej Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Specjalista jest też jednym z głównych autorów stanowiska opracowanego przez Grupę Roboczą Towarzystwa Internistów Polskich ds. Terapii Daremnej na Oddziałach Internistycznych.

Przyznał on na konferencji, że z pacjentami przebywającymi na intensywnej terapii trudno jest rozmawiać, gdyż na ogół są nieprzytomni. "Większość - jakieś 70 procent mojego czasu - to jest rozmowa z rodzinami pacjentów" - zaznaczył.

"To prawda, że powinniśmy dawać nadzieję. Nie możemy jednak powiedzieć 'ja cię wyleczę', jeśli tego nie jesteśmy w stanie zrobić. Pacjentowi należy powiedzieć: 'ja przy tobie będę, jak się tobą zajmę, będę starał się uśmierzyć twój ból i zapewnić ci komfort, wytłumaczę, na czym może on polegać'" - mówił prof. Szczeklik.

Specjalista zwrócił uwagę, że ciężko chorzy ludzie mogą chcieć jeszcze załatwić różne rzeczy: spotkać się z kimś, coś komuś powiedzieć. "Gdy żyjemy w ułudzie, że będzie dobrze, to nie dajemy tej możliwości" - zwrócił uwagę.

"Jestem zwolennikiem, żeby mówić o umieraniu - ale w takim kontekście, co możemy jeszcze zaoferować pacjentowi" - dodał prof. Wojciech Szczeklik. (PAP)

Zbigniew Wojtasiński

zbw/ zan/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • Fot. Adobe Stock

    Prof. Rękas: zbyt często wykonuje się zabiegi usunięcia tzw. zaćmy wtórnej

  • Fot. Adobe Stock

    Zaczynają się ponowne badania pacjentów w programie Białystok Plus

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera