Nauka dla Społeczeństwa

28.04.2024
PL EN
09.02.2024 aktualizacja 09.02.2024

Pięć języków miłości nie istnieje - badaczka obala popularne mity nt. związków

Fot. Adobe Stock Fot. Adobe Stock

Koncepcja pięciu języków miłości, założenie, że szczęśliwa żona, to szczęśliwe życie, a nieplanowany seks jest lepszy - to niektóre mity psychologiczne, które obala badaczka z York University.

Kultura popularna pełna jest koncepcji dotyczących tego, jak działają związki międzyludzkie, jak polepszyć relacje i seks oraz co zrobić, aby przetrwać kryzysy i zapewnić sobie szczęście w miłości. Jednak mało z tych pomysłów znajduje poparcie w badaniach naukowych.

Z okazji zbliżających się Walentynek dr Amy Muise z York University w Kanadzie przeanalizowała popularne teorie dotyczące związków romantycznych. Wyniki swojej pracy, pokazującej, które z nich są oparte na dowodach, a które „wyssane z palca”, opublikowała w czasopiśmie „Current Directions in Psychological Science” (http://dx.doi.org/10.1177/09637214231217663).

PIĘĆ JĘZYKÓW MIŁOŚCI

Pierwszą z teorii, którym się przyjrzała, jest koncepcja „pięciu języków miłości”. Stworzył ją Gary Chapman, amerykański pisarz i pastor, który udzielał porad małżeńskich parom w swoim kościele. W 1992 r. napisał książkę, w której głosił, że każdy człowiek ma swój podstawowy język miłości. Języków tych jest w sumie pięć: słów i wyrażeń afirmatywnych, wspólnego czasu, prezentów, drobnych przysług lub fizycznego dotyku, a problemy w związkach pojawiają się wtedy, kiedy partnerzy nie mówią w tym samym. Autor wychodził z założenia, że zidentyfikowane przez niego języki miłości są „tak różne jak chiński od angielskiego”, dlatego małżonkowie nie mogą się rozumieć ani czuć kochani, gdy przemawiają inaczej.

Książka Chapmana sprzedała się w ponad 20 milionach egzemplarzy na całym świecie. Jednak, mimo ogromnej popularności zawartej w niej teorii, w psychologii brakuje dowodów empirycznych na jej prawdziwość. Nieliczne badania, w których analizowano zasadność języków miłości, wykazały niespójne wyniki, choć większość ich nie potwierdziła. Kilkoro badaczy dowiodło, że istnieje dużo więcej ważnych i powszechnych stylów wyrażania miłości; kilkoro innych, że na przestrzeni życia ludzie okazują i odbierają miłość na różne sposoby, a żaden z nich nie jest dla danej osoby dominujący.

Autorka publikacji przytacza np. badanie nad utrzymaniem relacji z 2011 r., w którym ludzie byli pytani o to, co robią, aby utrzymać satysfakcjonujący związek. Zidentyfikowało ono siedem różnych typów wyrażania romantycznych uczuć, z których tylko dwa pokrywały się z zachowaniami opisywanymi przez Chapmana. Inne, nie ujęte przez Chapmana, obejmowały m.in. integrację partnera z szerszą siecią społeczną czy rozwijanie skutecznych strategii zarządzania konfliktem.

„Jest prawdopodobne, że niedopatrzenie Chapmana w uznaniu tych zachowań za ważne przejawy miłości, może wynikać z jego opierania się na jednorodnej próbie par, które zawsze były heteroseksualnymi małżeństwami, wyznawcami jednej religii i podzielały tradycyjne wartości - uważa dr Muise. - Słynne języki miłości nie zawierają też wzmianki o wsparciu dla autonomii partnera lub osobistych celów poza związkiem, czyli czynników, które zostały naukowo powiązane z satysfakcją ze związku i są uznawane za bardzo znaczące, szczególnie dla par o egalitarnych”.

Dotychczasowe badania nie wykazały także empirycznego potwierdzenia na to, że relacje, w których partnerzy pasują do siebie wg teorii Chapmana, zgłaszają wyższą satysfakcję ze związku. Najnowsze publikacje wykazały natomiast, że każda umiejętność wyrażania miłości jest pozytywnie powiązana z satysfakcją ze związku, niezależnie od dopasowania partnerów.

„Podsumowując: jego praca opierała się na bardzo religijnej, tradycyjnej próbie monogamicznych, heteroseksualnych par cispłciowych i miała charakter wyłącznie anegdotyczny. Byliśmy dość sceptyczni co do przedstawionych w niej twierdzeń, więc postanowiliśmy przejrzeć istniejące dowody. Okazało się, że pomysł Chapmana, iż wszyscy mamy jeden podstawowy język miłości, naprawdę nie jest poparty żadnymi badaniami” - mówi Muise.

Jak dodaje, jego teoria stawia różne języki miłości przeciwko sobie i wartościuje je, tymczasem badania naukowe, w których poproszono uczestników o ocenę każdego z tych przejawów miłości niezależnie, pokazują, że ludzie mają tendencję do oceniania ich wszystkich równie wysoko i używania w relacji kilku na raz.

Mimo tego dr Muise rozumie, dlaczego koncepcja „pięciu języków” zyskała taką popularność i weszła do światopoglądu wielu osób, nawet psychologów. „Jest to coś, co wydaje się ludziom proste i co mogą łatwo przekazać o sobie swojemu partnerowi. Sugerowalibyśmy jednak, aby nie traktowali miłości jak języka, którego trzeba się nauczyć, ale raczej jak zbilansowaną dietę, w której partnerzy potrzebują wielu składników, czyli przejawów miłości jednocześnie, ponieważ ich potrzeby zmieniają się w czasie, podczas gdy życie i relacje ewoluują”.

SZCZĘŚLIWA ŻONA TO SZCZĘŚLIWE ŻYCIE

Kolejne przeprowadzone przez tę samą autorkę, wraz z międzynarodową grupą naukowców, badanie w podobny sposób kwestionuje inną popularną w pop-psychologii koncepcję: „szczęśliwa żona, szczęśliwe życie”.

Koncepcja ta opiera się na założeniu, że percepcja kobiet jest barometrem dla związków i ma większą wagę niż percepcja mężczyzn. Jednak dwa długoterminowe badania Musie dotyczące par mieszanych pokazały, że odczucia obojga osób tworzących związek są równie ważne dla sukcesu tej relacji.

„Opierając się na naszych odkryciach, uważamy, że nie powinno się mówić +szczęśliwa żona, szczęśliwe życie+, a raczej +szczęśliwy współmałżonek, szczęśliwy dom+” - komentuje naukowczyni.

NIEPLANOWANY SEKS JEST GORĘTSZY

„To także nie do końca prawda” - mówi Muise. W jej kolejnym badaniu, przeprowadzonym rok temu z innym naukowcem z York, autorka odkryła, że nie ma prac naukowych potwierdzających tezę, jakoby doświadczenie seksu było przyjemniejsze, kiedy nie jest zaplanowane. Natomiast okazało się, że warto zaplanować go przed dużym posiłkiem albo sporo po nim, aby móc się nim w pełni cieszyć.

ZBYT DUŻA BLISKOŚĆ SZKODZI ZWIĄZKOWI

„W trakcie naszych badaniach wyszło również na jaw, że pary, które stają się sobie bliższe, odczuwają względem siebie większe pożądanie, choć jednocześnie wykazaliśmy, że odczuwaniu pociągu seksualnego sprzyja pewna odmienność i odrębność” - opowiada Musie.

„Ważne jest więc - kontynuuje - aby wnosić do związku nowe rzeczy; znajdować sposoby na zobaczenie partnera w nowym świetle. Wykazano bowiem, że nowe doświadczenia zwiększają pożądanie partnerów pozostających w długotrwałych relacjach”.

Jej zdaniem warto dbać o wspólne robienie czegoś, co poszerza osobistą perspektywę i rozwija - to przepis na zwiększenie pożądania.(PAP)

Katarzyna Czechowicz

kap/ agt/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024