Lektura książki "Rozum z ptakami odlatuje" to dowód, że środowisko ptasiarzy - obecne w Polsce od lat - wciąż rośnie w siłę i kipi od szekspirowskich pasji. W tle tego barwnego ruchu mamy historię fascynacji ludzi ptakami, pułapki rywalizacji i całkiem duże pytania o ochronę przyrody.
Oglądaliście "Wielki rok" (The Big Year) z Jackiem Blackiem i Owenem Wilsonem? Bohaterowie tej amerykańskiej komedii biorą udział w corocznym konkursie dla ornitologów-amatorów. Zwycięży ten, kto wypatrzy jak najwięcej rzadkich gatunków ptaków. Obserwacja w takim wydaniu jest brutalna jak walki uliczne, i jak one wymaga ofiar: pochłania oszczędności, a życie rodzinne naraża na szwank. Przede wszystkim jednak odbiera zdrowy rozsądek.
Jeśli wierzyć Piotrowi Tryjanowskiemu, który ptaki obserwuje od niemal 40 lat, rzeczywistość nie ustępuje filmowym scenariuszom. Portret ptasiej pasji, obsesji i szaleństwa przedstawił on w nowej książce "Rozum z ptakami odlatuje".
Na pierwszy rzut oka pasja wydaje się niewinna - ot, chłopaki (w wieku od lat 9 do 99) we flanelowych koszulach kręcą się po polach z lornetką, wypatrując co ciekawszych gatunków. Robią im zdjęcia, a potem wpisują na "swoją" listę - ptaków, które zaobserwowali, czy też - jak kto woli - "zaliczyli". Ich wiedza przyrodnicza jest imponująca – w małym palcu mają nazwy łacińskie, gatunki odróżniają po detalach, także po głosie. Znają ptasie zwyczaje, wyrwani ze snu recytują daty przylotów, zasięgi, miejsca siedlisk i liczbę par w naszym kraju.
Cóż w tym dziwnego? Ptaki są fascynujące i bardzo dostępne - to jedyne prawdziwie dzikie zwierzęta, z którymi człowiek ma bliski i częsty kontakt, niezależnie od tego, czy mieszka w leśnej głuszy, czy w centrum metropolii. I o tym jest ta książka – o fascynacji, które ludzie ulegają od wieków. "Moda na obserwowanie i podglądanie ptaków jest konsekwencją wcześniejszych zachowań człowieka. Musiał rozróżnić te, które są niebezpieczne, smakowite, albo mogą zaprowadzić jak miodowody do miodu, albo jak sępy do świeżego kawałka mięsa. Historia naszego gatunku wręcz obfituje w ornitologiczne wydarzenia" – zauważa Piotr Tryjanowski.
Ptaki są drugoplanowymi bohaterami "Rozumu". "Gdyby jednak zamiast na ptaki i wielkich badaczy spojrzeć przez chwilę na osoby lubiące i obserwujące ptaki, zapewniam, że różnorodność ich typów psychologicznych mogłaby okazać się większa, niż zróżnicowanie gatunkowe ptaków świata. Obok zupełnie normalnych, można powiedzieć – podwórkowych gatunków obserwatorów, mamy typy birdwatcherskie egzotyczne. Osoby, które z lornetką wyruszą w weekend za miasto, i takie, które opętała mania poświęcenia ptakom wszystkiego. Te ostatnie, rzecz jasna, bardziej fascynują, obserwujemy je niczym pojawiające się ptasie rzadkości. To one dodają kolorytu, o nich rozmawia się na forach internetowych, to one bywają przedmiotem podziwu i zazdrości" - pisze autor.
To o nich, miłośnikach ptaków, dowiemy się najwięcej. W bogatych krajach Zachodu birdwatching stał się sportem niemal masowym. W Polsce ptasiarskie kręgi są aktywne od dawna, a popularność tego hobby wciąż rośnie. Widać to choćby na licznych forach internetowych, których uczestnicy wymieniają się informacjami (o pojawieniu się w naszym kraju egzotycznych gatunków), prezentują zdjęcia i wyniki. Nie brak tam i oszustów, którzy nie przebierają w środkach, by okryć się środowiskową chwałą i zyskać opinię wytrawnych obserwatorów.
Czasem fascynacja zbliża się do granicy obsesji, a chęć rywalizacji jest motorem działania silniejszym niż ciekawość. W takim wypadku poszukiwacze ptasich "rzadkości" to nikt inny, jak konsumenci, którzy swoje obserwacje prowadzą kosztem środowiska, ptaków i ich siedlisk. Pół biedy, gdy hobby uprawiają jednostki; gorzej, gdy jest to armia. Wieść o wartych "zaliczenia" okazach niesie się bowiem lotem błyskawicy, a do wyjątkowo rzadkich gatunków tłum ciągnie z wielu stron. W takich wypadkach siedliska ptaków są zaśmiecane, zadeptywane i niszczone, a same ptaki - płoszone.
Nie brak jest w książce przykładów bezmyślności związanych z fotografowaniem. Na własnej skórze odczul ją np. kulon, któremu „miłośnicy” ptaków naprzykrzali się tuż przy gnieździe, ostatnim w Polsce (!). "Puszcza Białowieska i sóweczka – fotograf wiele godzin przesiaduje przy dziupli. Ptaki opuszczają stanowisko. Kolejny raz Białowieża – fotograf dla pięknego ujęcia przekracza granice, stające tuż przy dziupli dzięcioła trójpalczastego karmiącego młode. (…) Jeśli ptak nie wykazuje zauważalnych negatywnych reakcji behawioralnych, to wcale nie znaczy, że się nie stresuje!" - alarmuje Piotr Tryjanowski.
Lektura nie zostawia wątpliwości: ludzie oddający się przyrodniczemu hobby mogą być klasycznym wcieleniem szkodnika. W rozdziale o zbieraczach ptasich jaj czy piór przeczytamy np., że dawni kolekcjonerzy - oprócz zasług dla rozwoju wiedzy - mieli spory wkład w wymieranie lokalnych populacji. Szkodliwość podbierania jaj z gniazd wydaje się oczywista. Zbieranie ptasich piór? Też nie jest tak niewinne, jak się wydaje. Zwłaszcza, gdy chodzi o ptaki z gatunków rzadkich i wrażliwych - bielika czy kań, a zebranie piór oznacza systematyczne wycieczki pod gniazda - wbrew temu, że ich okolica jest w Polsce chroniona specjalnymi strefami.
Patologie pojawiają się nie tylko przy okazji rekreacji. Zdarzają się też w pracy, jaką jest tworzenie opinii i ekspertyz przez ekspertów przyrodniczych. Opinie te są niezbędne do przeprowadzenia inwestycji albo realizacji unijnych projektów służących ochronie przyrody. Problem może tkwić w złej metodologii - lub zbyt konkretnej odpowiedzi na oczekiwania zleceniodawcy.
Po lekturze "Rozumu" mam nadzieję, że wiele z opisanych tam historii to margines ptasiarskiego świata. Że nawet jeśli czasem "rozum z ptakami odlatuje", to innym razem hobbyści włączają się w działania ochronne, angażują edukacyjnie i mają wkład w badania naukowe (np. w związku z odczytami ptasich obrączek). I że między skrajnościami istnieje cała gama ptasiarskich typów i zachowań, a także miejsce dla zasady: primum - non nocere.
Na ile ptasiarskie sprawy są bliskie Kowalskiemu? Ja obstawiam, że miłośnik ptaków będzie czytał "Rozum" na wyścigi z ptasiarskim laikiem. Bo to lektura o zmianach środowiska, jego ochronie i rozwoju nauki. Ale przede wszystkim gawęda o pasji: o ludziach, którzy studiując cokolwiek (nawet filozofię czy inżynierię) - pracę magisterską i tak napiszą o sowach. Którzy jadąc na służbowy wyjazd, zawsze skończą z lornetką w terenie. I którzy urywają się z własnej podróży poślubnej, bo trzeba zobaczyć krogulca krótkonogiego.
A jeśli ktoś z czytelników jest jak ja ptasiarskim laikiem, to może sprawdzi w sieci, jak wygląda krętogłów, dławigad, jer i pijawnik. Pozna też nowe słowa, podstawę ptasiarskiego slangu, na przykład blachy, drapole albo komisy.
Autor książki, prof. Piotr Tryjanowski, jest dyrektorem Instytutu Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, autorem licznych prac naukowych, w tym wielu na temat ptaków. Jego książka ukazała się nakładem poznańskiego wydawnictwa Bogucki Wydawnictwo Naukowe/ Lanius.
PAP - Nauka w Polsce, Anna Ślązak
zan/ agt/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.