Lądowanie na Marsie łazika Perseverance to z pewnością sukces NASA, a cały projekt ma ważne zadania nie tylko naukowe, ale też technologiczne - komentuje Rafał Grabiański z czasopisma i portalu Urania, opisującego badania kosmosu.
Amerykański łazik planetarny Perseverance wylądował na Marsie w czwartek. To część misji NASA Mars 2020. Łazik został dostarczony na powierzchnię Marsa przez specjalną platformę lądująca, która na wysokości 21,3 metra wypuściła go na linach i łagodnie osadziła na gruncie marsjańskim.
Wzbudzającym zainteresowanie zadaniem łazika są poszukiwania życia na Marsie. Według Grabiańskiego szans na znalezienie życia obecnie na powierzchni Marsa raczej nie ma, a przynajmniej nie w formie znanej z naszej planety. Wskazuje jednak na stojące przed łazikiem zadanie poszukiwania śladów potencjalnego dawnego życia marsjańskiego.
„Wiemy już, że Mars był miliardy lat temu planetą zdolną podtrzymać życie w formie, jaką znamy na Ziemi. Nadal nie wiemy jednak, czy takie życie na Marsie istniało. Nie wiemy nawet do końca, w jaki sposób proste formy życia powstały na naszej planecie. Zadaniem łazika Perseverance będzie szukanie miejsc, gdzie kiedyś mogły istnieć warunki sprzyjające życiu, czyli woda i związki organiczne. W dalszej kolejności chcemy sprawdzić czy w depozytach skał ilastych lub węglanowych, które powstają tylko przy udziale wody, mogły zostać zachowane dowody na dawne istnienie życia na Marsie. To właśnie takich śladów w skałach – w postaci pewnych tekstur lub struktur chemicznych – potencjalnego dawnego życia na Marsie będzie poszukiwał łazik” - mówi Rafał Grabiański.
Grabiański podkreśla w rozmowie z PAP, iż pomimo że lądowanie na Marsie mogłoby się wydawać proste, to wcale tak nie jest z powodu rzadkiej atmosfery planety.
„Nie możemy jej zignorować, bo jest jej na tyle, że lot z trajektorii międzyplanetarnych powoduje wytworzenie dużej energii termicznej, ale jest też za rzadka, by do hamowania wystarczyły ogromne spadochrony. Musimy więc korzystać z połączonych technik lądowania spadochronowego, rakietowego i osłon termicznych” - wskazuje.
Jak mówi, procedura lądowania EDL (Entry, Descent and Landing) rozwijana od końca lat 90. została po raz pierwszy zastosowana w misji łazika Curiosity. Teraz skorzystano z tej samej techniki, ale wzbogacono ją o dodatkowe systemy. Po raz pierwszy użyto autonomicznego systemu nawigacji bazującego na zdjęciach terenu. Dzięki temu łazik mógł w pewnym zakresie zmienić miejsce lądowania i ominąć przeszkody. Ten nowy system pozwolił wybrać dosyć ryzykowne miejsce lądowania, jakim jest krater Jezero.
Grabiański wskazuje także, że misja Perseverance jest istotnym, kolejnym krokiem w stronę załogowego lotu na Marsa. Mają w niej bowiem zostać dokonane testy technologii przydatnych przy takiej wyprawie.
„Helikopter-dron to test technologii, który ma nam powiedzieć czy taka forma eksploracji Marsa może być przydatna w kolejnych misjach bezzałogowych, a kiedyś może pomóc w eksploracji terenu przez misje załogowe. Helikopter Ingenuity nie posiada ściśle aparatury naukowej i nie ma celów naukowych, ma za zadanie jedynie pokazać, że da się takim dronem latać na Marsie” - tłumaczy rozmówca PAP.
Dodaje też, że wytwarzanie tlenu przez eksperyment MOXIE to z kolei demonstracja w niewielkiej skali urządzenia, które w przyszłości może pozwolić na prowadzenie misji załogowych. Na tak daleką podróż nie możemy zabrać ze sobą wielkich zapasów tlenu, więc jeżeli tylko jest możliwość pozyskiwania go z atmosfery marsjańskiej, to na pewno będziemy musieli to robić. MOXIE powie nam, ile tego tlenu w konkretnych warunkach pogodowych możemy na Marsie pozyskać.
„NASA chce wysłać człowieka na Czerwoną Planetę w latach 30. Twardych planów na to jeszcze jednak nie ma. Krokiem przejściowym ma być baza wokółksiężycowa Gateway, a potem baza na powierzchni Księżyca. I kroki ku temu będą wykonywane w tym dziesięcioleciu” - wskazuje specjalista z portalu Urania.
Wskazuje, iż Polska nie ma bezpośredniego wkładu w projekt Perseverance, ale jest aktywna w innych misjach międzyplanetarnych różnych agencji kosmicznych badających Marsa. Na przykład firma SENER Polska w ramach kontraktu z Europejską Agencją Kosmiczną wykonała mechanizm zwalniający połączenia elektryczne między lądownikiem, a łazikiem Rosalind Franklin, który zostanie wysłany przez Europę w kierunku Marsa w 2022 roku. Na powierzchni Marsa działał też polski penetrator geologiczny Kret zbudowany przez firmę Astronika przy współpracy z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk.
Jak powiedziała PAP Aleksandra Bukała, dyrektor Departamentu Strategii i Współpracy Międzynarodowej w Polskiej Agencji Kosmicznej, łazik Perseverance jest bardzo podobny i oparty konstrukcyjnie o łazika Curiosity, który Marsa eksploruje już od kilku lat. Na tamtym łaziku wykorzystano polskie detektory podczerwieni, które dla NASA wyprodukowała polska firma VIGO System S.A.
Na orbicie Marsa - przypomina rozmówczyni PAP - znajduje się też obecnie europejska misja ExoMars 2016, a na niej orbiter, który bada zawartość atmosfery Marsa. Element komputera pokładowego jest też polskiej produkcji.
"Coraz bardziej ambitny jest więc udział polskich firm i instytucji naukowych w badaniach Marsa. Na razie o tym nie słychać, bo trwają fazy rozwoju technologii, ale w przyszłości zaowocuje to bardziej zaawansowaną obecnością na Marsie" - podsumowuje.
PAP - Nauka w Polsce, Krzysztof Czart
cza/ ekr/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.