Okazuje się, że krótkie okresy ruchu, nawet jedno-, dwuminutowe, mogą zapobiec wystąpieniu zespołu metabolicznego, podwyższonemu ciśnieniu krwi i poziomu cholesterolu. Jest tylko jeden warunek - w sumie muszą one trwać pół godziny.

"Nasze wyniki pokazują, że aktywne podejście do życia w porównaniu z usystematyzowanymi ćwiczeniami może mieć równie korzystne skutki zdrowotne - powiedział współautor badania Paul Loprinzi z amerykańskiego Bellarmine University. - Zachęcamy więc do szukania okazji do ruchu. Np. zamiast siedzieć podczas rozmowy telefonicznej, można się przechadzać".

Badacze obliczyli ponadto, że 43 proc. osób, które narzuciły sobie takie krótkie momenty aktywności, osiągało wymagane 30 minut. Z drugiej strony dotyczyło to tylko 10 proc. osób regularnie ćwiczących.

"To bardziej naturalna forma ćwiczeń - tak sobie pochodzić i więcej się poruszać - powiedział współautor badania, prof. Brad Cardinal - Niektórzy uważają, że skoro nie mogą ćwiczyć przez pół godziny bez przerwy, to nawet nie warto zaczynać. Nasze rezultaty dają ludziom opcje w wyborze formy aktywności fizycznej".

Badacze uważają, że takie krótkie przypływy aktywności mogą lepiej wpasować się w harmonogram zajętych pracowników. Może to być przechadzanie się po biurze, a nawet robienie pompek czy przysiadów podczas wieczornego oglądania telewizji.

Naukowcy zaznaczają jednak, że takie krótkie ćwiczenia niekoniecznie pomagają zrzucić wagę.

"W naszym społeczeństwie technologia wciąż podsuwa przedmioty, które zachęcają, żeby usiąść i być mniej aktywnym - podkreślił Cardinal. - Prowadzenie bardziej aktywnego trybu życia jest mniej kosztowne niż karnet na siłownię. Jeśli człowiek do tego przywyknie, to w dłuższym okresie będzie zdrowszy, bardziej mobilny i po prostu będzie się czuł lepiej".

W badaniu opisanym w magazynie "American Journal of Health Promotion" wzięło udział 6 tys. osób dorosłych. (PAP)

mrt/ agt/