Konie Przewalskiego są o wiele słabiej spokrewnione z końmi domowymi, a ich pula genowa jest bogatsza - niż sądzono. Nowe badania pomogą lepiej chronić ten zagrożony wyginięciem gatunek - informuje "Genome Biology and Evolution".
Konie Przewalskiego - krępe zwierzęta o krótkiej, stojącej grzywie - swoją nazwę zawdzięczają rosyjskiemu odkrywcy, Nikołajowi Przewalskiemu. Perspektywa ich zagłady stała się realna w połowie XX wieku, kiedy dzikie populacje dramatycznie się skurczyły, m.in. wskutek działań człowieka. "Do koni Przewalskiego strzelano dla mięsa, a ich naturalne środowisko, stepy, zamieniono w pola uprawne i pastwiska. Nie pozostawiono im przestrzeni do życia i rozmnażania. Do końca lat 50-tych przetrwało zaledwie dwanaście osobników" - opowiada badaczka gatunku, Kateryna Makova z Penn State University.
Skuteczna ochrona sprawiła jednak, że obecna populacja tych koni rozrosła się do dwóch tysięcy. Na wolności w Chinach i Mongolii żyją dziś potomkowie osobników pochodzących z reintrodukcji, a w Kalifornii i na Ukrainie można je spotkać w rezerwatach.
Do niedawna naukowcy sądzili, że ewolucyjne linie koni domowych i Przewalskiego wyodrębniły się ze wspólnego pnia jakieś 6-10 tysięcy lat temu - mniej więcej wtedy, gdy doszło do udomowienia. Teraz jednak okazuje się, że tak naprawdę oba gatunki rozdzieliły się o wiele dawniej.
Dowiodły tego badania koni Przewalskiego, reprezentujących trzy żeńskie linie. Makova analizowała fragmenty ich DNA mitochondrialnego - czyli takiego, które dzieci dziedziczą wyłącznie od matki. Wyniki najpierw porównała z podobnymi danymi na temat koni domowych, a później skonfrontowała z dwiema popularnymi hipotezami na temat pochodzenia koni Przewalskiego. Według jednej z nich najpierw ewoluowały konie Przewalskiego, po jakimś czasie dając początek gatunkowi pochodnemu, koniom domowym. Druga teoria pokazuje genetyczną historię obu gatunków dokładnie na odwrót i każe przyjąć, że na ewolucyjnej scenie jako pierwsze pojawiły się konie domowe. Według tej drugiej hipotezy oba gatunki wykształciły się mniej więcej wtedy, gdy doszło do udomowienia koni - jakieś 6-10 tysięcy lat temu.
"Żaden z tych scenariuszy nie jest prawdziwy" - przekonuje teraz Makova. - Konie Przewalskiego i domowe są spokrewnione luźniej, a ich ostatni wspólny przodek żył około 160 tys. lat temu. Choć oba gatunki rozdzieliły się tak dawno, to później ich przedstawiciele sporadycznie krzyżowali się między sobą.
Jak przypomina Makova, w drugiej połowie XX w. eksperci pracujący nad odnowieniem populacji koni Przewalskiego zorientowali się, że sytuacja jest podbramkowa i nie krzyżowali najbliżej spokrewnionych osobników. Dzięki temu obecne populacje koni są zdrowe, a populacje - genetycznie różnorodne. Nowe wnioski pomogą jeszcze lepiej chronić gatunek - przy stopniowym wprowadzaniu koni Przewalskiego na wolność wyraźniej różnicować ich pulę genową. Dzięki temu dziko żyjące populacje będą mniej narażone na niektóre choroby.
PAP - Nauka w Polsce
zan/ krf/bsz
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.