"Uciekinierzy z PRL" - Monika Bortlik-Dźwierzyńska i Marcin Niedurny

Ustalenia konferencji w Jałcie na wiele lat podzieliły świat na strefy wpływów amerykańskich i radzieckich. W pierwszych latach po wojnie wielu Polaków opuszczało Polskę przez &quot;zieloną granicę&quot;. Jednak nowa władza czuła się coraz pewniej. Zdążyła już nieco okrzepnąć. Wróg został określony i nazwany po imieniu. Coraz ściślej kontrolowano życie obywateli, tym zaś marzyła się wolność. Mimo, że z każdym rokiem granice były trudniejsze do pokonania, nie brakowało śmiałków, którzy zdecydowali się na ucieczkę. Woleli wybrać &quot;zgniły kapitalizm&quot;, aniżeli &quot;realny socjalizm&quot;. Szukali sposobów na pokonanie &quot;żelaznej kurtyny&quot;. O podejmowanych próbach ucieczki za granicę i ich motywach piszą <strong>Monika Bortlik-Dźwierzyńska i Marcin Niedurny w książce &quot;Uciekinierzy z PRL&quot;. Publikację wydał Instytut Pamięci Narodowej, Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu.</strong>

Jak podkreślają autorzy, w pierwszych latach rządów komunistycznych w Polsce motywem ucieczki były względy polityczne.

"Dla wielu była to często alternatywa wobec groźby aresztowaniu w tym okresie największej represyjności organów bezpieczeństwa. W kolejnych dekadach o opuszczeniu kraju coraz częściej decydował już aspekt ekonomiczny. Dotyczyło to zwłaszcza ludzi młodych, postrzegających Zachód głównie przez prymat panującego tam dobrobytu" - czytamy we wstępie.

Wśród uciekinierów nie brakowało też osób, które współtworzyły komunistyczny aparat władzy lub były jego beneficjentami. Jedną z takich postaci był podpułkownik Józef Światło, wicedyrektor X Departamentu MBP, do którego zadań należało m. in. niedopuszczanie do infiltracji środowiska Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej przez obce służby, a także inwigilowanie partyjnych aktywistów i wykrywanie wśród nich "wrogich elementów".

Najbezpieczniejszym sposobem ucieczki z PRL była odmowa powrotu do kraju z czasowego pobytu za granicą.

Do kraju nie wracało wielu pasażerów "Batorego". Podczas rejsu w maju 1969 roku z 523 pasażerów do Polski nie wróciło 45. Prasa zachodnia nazywała nasz transatlantyk "statkiem uciekinierów". Polacy mówili o nim "Lucky Ship" - "szczęściarz". Nazwa sięgała jeszcze czasów II wojny światowej, kiedy to jednostka wychodziła bez szwanku z wielu akcji.

Jak podkreślają autorzy, publikacja jest owocem kilkuletnich poszukiwań w najrozmaitszych archiwach i instytucjach w kraju i za granicą oraz wśród osób prywatnych. Ich początek sięga prac nad wystawą "Uciekinierzy z PRL-u". Organizował ją w maju 2005 roku katowicki oddział Biura Edukacji Publicznej IPN.

Autorzy zamieścili w publikacji wiele nowych, nierzadko sensacyjnych i nigdy wcześniej niepublikowanych fotografii, dokumentów i innych archiwaliów. Niektóre z nich, jak zdjęcia z wizji lokalnych z udziałem zatrzymanych uciekinierów, jednoznacznie pokazują, na jakie niebezpieczeństwa narażali oni swoje zdrowie i życie, decydując się na ucieczkę z kraju. ESZ

PAP - Nauka w Polsce

agt/ kap/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera