
<strong>Ostatnia dekada dała archeologom niebywałą szansę poszerzenia wiedzy na temat społeczności zamieszkujących Niż Polski przed ok. 14 tysiącami lat. Jest to możliwe dzięki ratowniczym badaniom archeologicznym poprzedzającym budowę autostrad. </strong>"Archeologia inwestycyjna lub ratownicza traktowana jest często jako archeologia +drugiej kategorii+. Jednakże szerokopłaszczyznowe inwestycje przyczyniają się również do znacznego postępu w nauce, a nie tylko do ulepszenia infrastruktury kraju. Świadczy o tym progres w poznaniu kultur zamieszkujących środkową i północną część dzisiejszej Polski tuż po ustąpieniu lodowca" - uważa dr Iwona Sobkowiak-Tabaka, kierownik Zespołu ds. Ratownictwa Archeologicznego przy Oddziale Poznańskim Instytutu Archeologii i Etnologii PAN.
W ciągu ostatnich dziesięciu lat, w rejonie Kotliny Kolskiej, archeolodzy rozpoznali wykopaliskowo 15 stanowisk archeologicznych z okresu schyłkowego paleolitu. Przed szerokopłaszczyznowymi badaniami autostradowymi znano na tym obszarze jedynie 8 stanowisk tego typu.
"Sposób badania stanowisk sprzed kilkunastu tysięcy lat jest wyjątkowo czasochłonny, a to głównie ze względu na charakter znalezisk. Dominują narzędzia krzemienne i różne elementy z etapów ich produkcji. Ziemia z każdego metra kwadratowego jest przesiewana na sitach o szerokości pół centymetra, aby nie przeoczyć żadnego artefaktów krzemiennego" - podkreśla dr Sobkowiak-Tabaka.
Inne pozostałości, w postaci widocznych w wykopach archeologicznych nieregularnych jasnych plam, są bardzo trudne do odróżnienia dla laików i mogą nawet zostać uznane za naturalne przebarwienia. Tymczasem nieraz są to pozostałości po obozowiskach - szałasach i paleniskach sprzed tysiącleci. Niestety, podczas najnowszych badań wykopaliskowych z okresu schyłkowego paleolitu, prowadzonych przez Zespół ds. Ratownictwa Archeologicznego IAE PAN, archeologom nie udało się znaleźć żadnych pozostałości organicznych, np. w postaci narzędzi kościanych.
Nie zabrakło jednak odkryć spektakularnych. W obrębie jednego z ciekawszych i bardziej bogatych stanowisk - w Myszęcinie pod Świebodzinem, archeolodzy natknęli się na ok. 20 tys. artefaktów krzemiennych, z czego część wystąpiła w dwunastu koncentracjach, zwanych skupieniami. Są to pozostałości obozowiska ludności identyfikowanej z kulturą hamburską, sprzed 14 tys. lat, ponownie zasiedlających obszar Niżu Polskiego po ustąpieniu lodowca.
Równie unikalnym stanowiskiem jest Lubrza koło Świebodzina, gdzie badacze znaleźli kilka skupień krzemieni - pozostałości osadnictwa sprzed ok. 12 tys. lat i nieco późniejsze. Dwa z nich związane były z osadnictwem społeczności kultury Federmesser, rzadko występujących w tej części Niżu. Charakter zgromadzonych w nich artefaktów wskazuje, że była to pracownia, w której obrabiano surowiec oraz miejsce, gdzie dokonywano czynności związanych m.in. z obróbką skór. Badacze natknęli się też na kilka narzędzi tzw. tylczaków, stanowiących element wyposażanie myśliwego.
Z kolei podczas badań w Cichmianie koło Koła, archeolodzy odkryli narzędzia wykonane z obsydianu. To najdalej na północ wysunięte miejsce na Niżu Polskim, gdzie przetransportowano w okresie schyłkowego paleolitu ten surowiec, pozyskany w wychodniach znajdujących się na terenie obecnej Słowacji lub Węgier. Dodatkowo podczas ostatnich badań na wspomnianym stanowisku pozyskano 12 tys. fragmentów narzędzi krzemiennych. Dla porównania w latach 50. XX wieku, kiedy prowadzono na stanowisku badania powierzchniowe, pozyskano ich jedynie 156 sztuk.
Badacze zajmujący się schyłkowym paleolitem interesują się także rekonstrukcją środowiska przyrodniczego. W tym celu pobierają z pomocą świdra tzw. profile palinologiczne. Wykonują też badania malakologiczne i makroszczątkowe.
"W wyniku specjalistycznych analiz rdzenia pobranego w trakcie badań archeologicznych wykonanych w Lubrzy (woj. lubuskie) udało się dokonać rekonstrukcji warunków przyrodniczych panujących w tym rejonie począwszy od schyłkowego paleolitu" - opowiada dr Sobkowiak-Tabaka.
Dotychczas najbardziej znanym stanowiskiem z czasów schyłkowego paleolitu, badanym od wielu lat w Polsce, był kompleks stanowisk w Rydnie, w okolicy Starachowic. Ludzie już kilkanaście tysięcy lat temu pozyskiwali tutaj hematyt, czyli bryłki rudy żelaza stosowane jako barwnik - ochrę. Bryłki hematytu wykorzystywano w bardzo licznych rozpoznanych przez archeologów obozowiskach skoncentrowanych wokół wychodni, a także transportowano na znaczne odległości. Unikalność Rydna polega na tym, że jest to jedno z niewielu miejsc na świecie, gdzie zarejestrowano tak dużą koncentrację stanowisk paleolitycznych.
PAP - Nauka w Polsce, Szymon Zdziebłowski
agt/ kap/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.