
Wygląda jak niepozorny pagórek, czasem oznaczony kilkoma przewróconymi głazami. Kiedy rolnicy obrabiają swoje pola, często zahaczają o niego, a jeśli głazy da się odsunąć - zrównują z ziemią. Czasem orka odsłania kamienne bloki, rzadziej odkrywa szkielety pochowanych tu ludzi. Zdarza się jednak, że kurhan, czyli nasyp nad pradawnym grobowcem, opiera się działaniu czasu. Wówczas archeolodzy mogą zająć się jego ochroną lub zbadać.<strong> O kilkudziesięciu kurhanach rozproszonych na Wyżynie Sandomierskiej opowiada dr Marek Florek, archeolog z sandomierskiej delegatury Urzędu Ochrony Zabytków.</strong>
Kurhan w Janikowicach zachował się nienaruszony, ponieważ wiele lat temu na jego szczycie postawiono kamienną kapliczkę. Nie był badany wykopaliskowo, natomiast w trakcie orki z jego podnóża były wydobywane kamienie, co wskazuje, że wewnątrz znajdują się konstrukcje kamienne. Jest to jeden z kilkudziesięciu nasypów grobowych na Wyżynie Sandomierskiej.
"To jeden z niewielu terenów w skali kraju bogatych w podobne zabytki - tłumaczy dr Florek. - Większość kurhanów powstała w okresie neolitu, usypana nad grobowcami megalitycznymi kultury pucharów lejkowatych. Nasypy tworzono także w epoce brązu, rozwijająca się wówczas kultura trzciniecka pozostawiła po sobie większe kurhany. Trzeci etap budowy to okres rzymski i wczesne średniowiecze".
Kurhan w Jankowicach
Z obserwacji archeologa wynika, że często kurhany z różnych epok nakładają się na siebie. Przykładami mogą być tzw. kopiec Kwacała w Złotej i kopiec I w Święcicy koło Sandomierza. Jak wykazały badania wykopaliskowe, najpierw powstały tam grobowce megalityczne kultury pucharów lejkowatych, nad którymi kilka tysięcy lat później, już w epoce brązu, ludność kultury trzcinieckiej usypała wielkie kurhany dla swoich zmarłych. Kopiec w Złotej jako miejsce pochówku użytkowany był jeszcze w średniowieczu, kiedy to w jego szczyt wkopano kilka grobów szkieletowych. Największy z zachowanych nasypów to około dziewięciometrowy kopiec w Leszczkowie w okolicy Sandomierza - trzeci w Polsce kurhan po kopcu Krakusa i kopcu Wandy w Krakowie.
Z WARSZTATU ARCHEOLOGA
Jak wyjaśnia dr Florek, to właśnie wielkość kurhanów sprawia, że badana była tylko niewielka ich część. "Wszelkie badania wykopaliskowe wiążą się ze zniszczeniem zabytku. To, co rozkopujemy, jest przetwarzane na dokumentację. Rozpoznanie kurhanu wiąże się z przeprowadzeniem prac ziemnych na wielka skalę - jest to nie tyle problem badawczy, co techniczny" - mówi archeolog.
Jak wyjaśnia, aby zbadać wykopaliskowo kurhan o wysokości 9 metrów i średnicy 30 metrów, należałoby wydobyć wiele ton ziemi, co wymaga zatrudnienia dużej liczby ludzi, sprzętu, transporterów. W 2005 roku badano w ten sposób fragment wspomnianego kopca w Święcicy, którego średnica przekracza 25 metrów. Obliczono, że przy pełnym badaniu trzeba by było zająć pół hektara na same hałdy, które powstałyby przy wykopach, bowiem transport ziemi jest problemem organizacyjnym i finansowym.
"Badane są zatem te kurhany, którym grozi zniszczenie, albo destrukcja jest tak daleko posunięta, że ukazują się kamienie wewnętrznych konstrukcji grobowych lub same pochówki" - podsumowuje dr Florek. Tak było w przypadku kopca w Dacharzowie, gdzie pod kurhanem kultury trzcinieckiej w bruzdach po orce ukazywały się skrzynie kamienne. Ów półtorametrowy kopiec naukowcy badali przez dwa lata. Z powodu uszkodzenia badany był również fragment kopca I w Święcicy.
PAP - Nauka w Polsce, Karolina Olszewska
bsz
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.