Broń chemiczna zatopiona w Bałtyku

<p>Blisko 300 milionów ton bojowych środków trujących z czasów II wojny światowej spoczywa na dnie Bałtyku, między innymi w okolicach Gdańska. Wypełnione m.in. iperytem siarkowym, kwasem pruskim i adamsytem beczki, pociski artyleryjskie, bomby lotnicze i granaty zatopiono w morzu 60 lat temu, w ramach pozbywania się broni chemicznej z niemieckich arsenałów - przypomina na łamach tygodnika <a href="http://www.ozon.pl/">&quot;Ozon&quot; </a>&nbsp;(nr 15, 2005)&nbsp; rosyjski wojskowy specjalista od broni chemicznej Przemysław Miller. </p><p>&nbsp;</p>

Według Millera,  "amunicja umieszczona na dnie Bałtyku może spowodować większą katastrofę ekologiczną niż wybuch reaktora w Czarnobylu".

Pojemniki z bronią mogą być wyrzucane na morskie plaże, zagrażając bezpośrednio ludziom lub wskutek skorodowania wypuszczać swą trującą zawartość do morza, skażając wodę i żyjące w niej ryby.

Przyspieszająca korozję słona morska woda mogła spowodować ubytek około 2-3 mm pierwotnej grubości ścian pojemników zawierających trujące chemikalia - ocenia kierownik Zakładu Obrony Przeciwchemicznej na Wydziale Nawigacji i Uzbrojenia Okrętowego w Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni  komandor dr inż. Tadeusz Kasperek.

Według dr Marzeny Stempień-Sałek z Instytutu Nauk Geologicznych PAN złożony na obszarze Głębi Gdańskiej ładunek pokryty jest najprawdopodobniej zaledwie 10 centymetrami osadu z dna morza, gdyż wskutek słabych prądów żwiry, piaski, mułu i iły odkładają się tam wyjątkowo wolno. Geolog ostrzega, że jeśli dojdzie do skażenia wód morskich chemikaliami, będzie się ono utrzymywać przez dziesiątki lat, gdyż Bałtyk jest morzem zamkniętym i pełna wymiana wody następuje w nim dopiero po 42 latach.

Niemiecką broń topili w Bałtyku w latach 1945-1948 Amerykanie, Brytyjczycy, Francuzi i Rosjanie. Chemikalia spoczęły w "bezpiecznych" głębiach: Bornholmskiej, Gotlandzkiej i Gdańskiej. Oficjalnie broń zaczęto wrzucać do Bałtyku na mocy postanowień konferencji poczdamskiej z lata 1945 roku, jednak z relacji świadków wynika, że część amunicji wrzucono do Bałtyku wcześniej, nim jeszcze postanowienia te weszły w życie - w okresie od lipca do września 1945 r.

"Rosjanie topili niebezpieczne materiały nader niechlujnie i beztrosko, amunicję zrzucali w drewnianych skrzyniach - czytamy w "Ozonie". - Przy złej pogodzie mieli trudności z dopłynięciem do wyznaczonego miejsca, więc pozbywali się broni po drodze. Niebezpieczny ładunek dryfował sobie później w dowolnym kierunku. W latach 1945-1948 fale często wyrzucały takie niespodzianki na brzegi Bornholmu, Szwecji, a także Polski".

W 1954 roku fale wyrzuciły w okolicy Juraty beczkę z iperytem siarkowym. "Do najtragiczniejszego w skutkach wypadku z bronią chemiczną doszło w lipcu 1955 roku na plaży w Darłówku. Woda wyniosła na brzeg zardzewiały pojemnik, z którego zaczęła wydobywać się brunatnoczarna ciecz. Środkiem bojowym poparzyła się blisko setka dzieci, z których czworo straciło wzrok" - napisał Miller.

W 1997 roku 30 mil morskich na północ od Władysławowa (na trasie, którą Rosjanie transportowali broń do Głębi Gotlandzkiej) łowiąca ryby załoga kutra wydobyła z wody pięciokilogramową bryłę iperytu. W następstwie tego znaleziska cała załoga trafiła do szpitala. "Iperyt nie przestaje być toksyczny nawet przez sto lat - zwraca uwagę Miller. - Zbija się w bryły, które toczone prądami po dnie nabierają kulistego kształtu, a to z kolei ułatwia ich dalsze swobodne przemieszczanie się. Nie możemy mieć żadnej pewności, że taka niespodzianka nie pojawi się nagle na którejś z polskich plaż".

Adamsyt to drażniący bojowy środek trujący zaliczany do sternitów - żółta substancja krystaliczna stosowana w postaci aerozolu (dymu). Użyli go Włosi w wojnie abisyńskiej w 1935 roku.

Iperyty są bojowymi środkami trującymi o działaniu parzącym. Stosuje się je w postaci par, kropel lub aerozolu. Wywołują na skórze pęcherze i trudno gojące się rany. Na ich działanie szczególnie wrażliwe są oczy. Iperyt siarkowy, zwany gazem musztardowym, to bezbarwna oleista ciecz o zapachu musztardy. Zastosowano go podczas I wojny światowej.

Kwas pruski, inaczej cyjanowodór, to lotna bezbarwna ciecz o zapachu gorzkich migdałów, zaliczana do bojowych środków trujących. Jest bardzo silną trucizną (jego dawka śmiertelna to ok. 0,05 g).

PAP - Nauka w Polsce, Joanna Poros

we

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • Fot. Adobe Stock

    Badanie: wilki wolą dzikie kopytne od bydła i koni

  • Słowik. Fot. Adobe Stock

    Ekspert: słowiki przez rok uczą się śpiewu

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera