Prof. Dobrowolski: zwiększona masa ciała przekłada się na ponad 200 chorób

Fot. Adobe Stock
Fot. Adobe Stock

Zwiększona masa ciała przekłada się na częstotliwość występowania ponad 200 jednostek chorobowych - ostrzega w rozmowie z PAP prof. Piotr Dobrowolski. Ponad połowa Polaków (59 proc.) ma problem z nadmierną masą ciała - alarmuje prof. Aleksander Prejbisz, który zaleca zmianę stylu życia i regularne badania.

Analiza danych zgromadzonych podczas badań organizowanych przez NIKard wykazała, że u żonatych mężczyzn występuje wyższe ryzyko pojawienia się nadwagi lub choroby otyłościowej. Dlaczego tak się dzieje, PAP zapytała prof. dr hab. n. med. Aleksandra Prejbisza oraz prof. Piotra Dobrowolskiego z Narodowego Instytutu Kardiologii.

PAP: Polki, żeby wyrazić miłość, karmią swoich mężczyzn i dlatego żonaci mają wyższe ryzyko otyłości?

Prof. Aleksander Prejbisz: Zapewne sposób odżywiania ma na to wpływ, zwłaszcza jeżeli oparty jest na dużej ilości tłuszczu, słodyczy i wysoko przetworzonej żywności, ale ja bym bardziej to wiązał ze stylem życia, a raczej z jego zmianą po zawarciu związku – chociażby więcej pracy, więcej obowiązków, mniej aktywności fizycznej, no i stres codziennego życia.

Co ciekawe u kobiet takiego związku nie ma, co nie znaczy, że nie chorują one na chorobę otyłościową, tylko u kobiet inne czynniki odgrywają większą rolę – a mianowicie nasilenie zaburzeń depresyjnych i niski poziom kompetencji dotyczących zdrowia, czyli znajomości własnego ciała. Trzeba pamiętać, że rozwój choroby otyłościowej u obu płci jest wieloczynnikowy.

Prof. Piotr Dobrowolski: Otyłość nie bierze się tylko z nadmiaru kalorii, choć oczywiście jest to jeden z głównych elementów. Do tego dochodzi brak aktywności fizycznej, a także zły sen będący efektem nasilonego stresu. Co ciekawe, wpływ na nią ma również wykształcenie – wyższe wiąże się z mniejszą częstotliwością występowania otyłości.

PAP: A w przypadku kobiet - co jest pierwsze: depresja czy nadwaga?

P.D.: Różnie to bywa, u jednych kobiet najpierw jest depresja, w konsekwencji której zmniejsza się poziom aktywności, rozwija się jedzenie emocjonalne, czyli pod wpływem innych czynników niż głód np. smutek, stres, frustracja, więc rozwija się choroba otyłościowa. W drugiej grupie będzie na odwrót – najpierw rozwija się choroba otyłościowa, a później pogorszenie jakości życia związane z otyłością i niezadowolenie ze swojego wyglądu może prowadzić do depresji.

PAP: Dlaczego u mężczyzn nie ma korelacji pomiędzy otyłością a depresją?

A.P.: To nie jest tak, że jej w ogóle nie ma, tylko że statystycznie jest mniej istotna, niż inne czynniki. Być może, gdybyśmy badali inną grupę, np. samych żonatych mężczyzn, depresja by odgrywała większą rolę.

PAP: A czy jest jakiś związek pomiędzy wiekiem a wagą?

P.D.: Jest, bardzo istotny: każdy rok życia zwiększa naszą wagę ciała, co jest dość niepokojące, jako że każdy dodatkowy kilogram zwiększa ryzyko wystąpienia m.in. chorób serca i układu krążenia – a w przypadku ich występowania jesteśmy w niechlubnej europejskiej czołówce.

U mężczyzn każdy kolejny rok życia zwiększa prawdopodobieństwo nadwagi o 3 proc., a otyłości o 4 proc. W przypadku kobiet wartości te wynoszą odpowiednio 4 proc. i 6 proc.

Za kilka tygodni rusza kolejna edycja badania WOBASZ (Wieloośrodkowe Ogólnopolskie Badanie Stanu Zdrowia Ludności), przywiązujemy do niego wielką wagę, gdyż da nam one najświeższy obraz stanu życia Polaków, pozwoli poznać czynniki ryzyka najistotniejsze w naszej populacji i starać się je wyeliminować, także dzięki społecznym akcjom edukacyjnym. Dlatego prosimy, żebyście państwo wpuścili ankieterów, jeśli zapukają do waszych drzwi.

To o tyle ważne, że 37 proc. zgonów w Polsce w 2023 r. było spowodowanych właśnie chorobami układu krążenia, a choroba otyłościowa stała się jednym z wiodących problemów zdrowia w Polsce. Dla porównania: choroby onkologiczne, przed którymi czujemy taki lęk, powodują 24 proc. zgonów.

PAP: Jak dużym problemem jest otyłość w Polsce?

A.P.: Co czwarty Polak choruje na otyłość (BMI większe niż 30), a nadwagę i otyłość ma już 59 proc. społeczeństwa, co oznacza wzrost o 13 pp w ciągu ostatnich 10 lat.

PAP: Jaki związek zachodzi pomiędzy nadwagą, czy otyłością, a chorobami serca i układu krążenia?

P.D.: Większość pacjentów z tymi schorzeniami ma nadwagę lub otyłość, a zwiększona masa ciała przekłada się także na częstotliwość występowania ponad 200 jednostek chorobowych, z nowotworami włącznie – zwłaszcza tymi jelita grubego i przewodu pokarmowego.

Otyłość to nie tylko defekt kosmetyczny, ale poważna choroba przewlekła, która prowadzi także do rozwoju niewydolności serca z zachowaną frakcją wyrzutową – to nowe schorzenie, które pojawiło się wraz z rozwojem otyłości, bo każdy nadmierny kilogram prowadzi do przeciążenia mięśnia serca jego przerostu i włóknienia, a w konsekwencji jego niewydolności. Choroba otyłościowa to także główna przyczyna cukrzycy typu II. Poza tym tkanka tłuszczowa produkuje całe mnóstwo substancji prozapalnych i promiażdżycowych prowadzących do rozwoju i progresji chorób układu krążenia na podłożu miażdżycy.

PAP: Jak to się dzieje, że tłuszcz produkuje substancje prozapalne?

P.D.: Zwiększenie masy ciała to nie tylko zwiększenie objętości tkanki tłuszczowej. To także jej nieprawidłowe funkcjonowanie i wydzielanie substancji prozapalnych. Tkanka tłuszczowa jest organem endokrynnym, czyli wydzielającym hormony, które – występując w zwiększonej ilości – także uszkadzają nasze ciało.

A jeżeli ktoś ma nadmiar tkanki tłuszczowej trzewnej, czyli zlokalizowanej w obrębie jamy brzusznej, ma ją również wokół serca, ta tkanka tłuszczowa również produkuje różne substancje, które działając lokalnie przyspieszają rozwój miażdżycy w tętnicach wieńcowych i włóknienie mięśnia serca, co powoduje zaburzenia jego rytmu.

Jeśli jest się długo w stanie otyłości, zmiany spowodowane wydzielaniem tych różnych substancji przez tkankę tłuszczową, stają się nieodwracalne.

PAP: Są osoby, które z pozoru są szczupłe, mają chude ramiona i nogi, ale wystające brzuchy. Czy powinny sobie odessać tłuszcz?

A.P.: Osoby z otyłością brzuszną są najbardziej narażone na zachorowanie, gdyż to właśnie trzewna tkanka tłuszczowa jest najbardziej niebezpieczna, czyli produkuje najwięcej szkodliwych substancji. Jednak odradzam odsysanie tłuszczu, należy zmienić styl życia i sposób odżywiania.

I tu możemy przejść do tak zwanej "dziesiątki dla serca", czyli sposobu dbania o nasz organizm, a zwłaszcza o serce, jaki opracowaliśmy w Narodowym Instytucie Kardiologii, również opierając się na wynikach badania WOBASZ. Składa się nań dziesięć punktów, z czego kilka dotyczy mierników naszego zdrowia, a kilka stylu życia.

Należy mieć: optymalne ciśnienie krwi, optymalny poziom cholesterolu i cukru we krwi, oraz optymalną masę ciała. Natomiast na zdrowy styl życia składają się: zdrowe odżywianie, niepalenie tytoniu, niepicie alkoholu, zdrowy sen, radzenie sobie ze stresem oraz aktywność fizyczna. Naprawdę, lepiej zapobiegać niż leczyć. Jeśli będziemy pod kontrolą mieli te 10 obszarów, mamy zdecydowanie większą szansę na dłuższe, wolne od chorób sercowo-naczyniowych, onkologicznych, metabolicznych życie.

PAP: A co ma do tego sen?

P.D.: Zmniejszona ilość i jakość snu wpływa na zmiany w gospodarce hormonalnej, to raz. Dwa, wiadomo z badań klinicznych, że niewyspany pacjent będzie miał rozregulowane poczucie głodu i będzie częściej sięgał po przekąski w ciągu dnia. Równie ważne jest unikanie sytuacji stresowych – wiem, że stres jest nieodłącznym elementem życia, ale jeśli np. denerwują nas politycy, zamiast oglądać telewizję, idźmy na spacer. Zresztą aktywność fizyczna, która jest bardzo dobrym elementem na pozbycie się stresu. I jeszcze jedna rzecz: z tej "10 dla serca", żeby zadziała, nie można wyciągnąć jednego czy kilku elementów i tylko je stosować. Trzeba wdrożyć wszystkie.

PAP: Tak sobie pomyślałam, wracając do początku naszej rozmowy, że kiepsko by było, gdyby mężczyźni, patrząc na wyniki waszych badań, wyciągnęli wniosek, że nie warto się żenić, gdyż może to zagrażać życiu i zdrowiu.

A.P.: Mam nadzieję, że tak się nie stanie, zwłaszcza, że z innych badań wynika, że żonaci mężczyźni żyją dłużej, niż samotnicy. Pewnie wiąże się to m.in. z tym, że ich partnerki dbają o to, żeby badali się i chodzili do lekarza. A jeśli jeszcze w swojej rodzinie wdrożą i będą stosować "10 dla serca", będą żyli długo i szczęśliwie.

Rozmawiała: Mira Suchodolska (PAP)

mir/ jann/ mhr/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • Fot. Adobe Stock

    Ekspert: mapujemy serce w 3D

  • Fot. Adobe Stock

    Olsztyn/ Szpital wojewódzki: wykryty u pacjenta szczep maczugowca nie wywołuje błonicy

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera