Prezydentka Tanzanii Samia Suluhu podczas konferencji prasowej oznajmiła, że "badania laboratoryjne potwierdzone przez laboratorium w Dar es Salaam potwierdziły zakażenie". Dodała, że zespół szybkiego reagowania został wysłany w teren, by śledzić wszystkie podejrzane przypadki i próbować powstrzymać wybuch epidemii. Podkreśliła, że co najmniej 25 podejrzanych przypadków dało w laboratorium wynik negatywny.

Informacje o wystąpieniu choroby pojawiły się w początkach miesiąca. Do 11 stycznia w dwóch dystryktach regionu Kagera na północnym zachodzie Tanzanii odnotowano dziewięć potencjalnych zachorowań na gorączkę krwotoczną wywoływaną przez wirusa Marburg. Osiem osób zmarło. Po pierwszych informacjach o podejrzanych przypadkach Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) oceniła ryzyko rozprzestrzeniania się tej wysoce śmiertelnej choroby w regionie jako wysokie.

U ofiar wystąpiły objawy typowe dla zakażenia - wysoka gorączka, ból pleców, biegunka, wymioty krwią i krwawienie - powiadomiła agencja. Silne objawy krwotoczne mogą wystąpić w ciągu siedmiu dni - informuje na swojej stronie WHO. Przyjmuje się, że średnio umiera około 50 proc. chorych (w poprzednich epidemiach współczynniki śmiertelności wahały się od 24 do 88 proc.) Dotychczas nie opracowano szczepionek ani leków na ten wirus.

Jest to drugi zgłoszony wybuch choroby w Kagera. W 2023 roku odnotowano łącznie dziewięć przypadków i sześć zgonów.

Wirus Marburg, podobnie jak Ebola, przenosi się na ludzi od nietoperzy owocożernych. Między ludźmi może być przenoszony poprzez kontakt z płynami ustrojowymi osób zakażonych lub zmarłych.

W Afryce wcześniejsze ogniska choroby i jej sporadyczne przypadki odnotowano w Angoli, Demokratycznej Republice Konga, Ghanie, Kenii, Gwinei Równikowej, Rwandzie, Republice Południowej Afryki i Ugandzie. (PAP)

os/ fit/