Dr Moody przekonuje, że jest życie po życiu, choć nie przedstawia dowodów

Doświadczenia z pogranicza śmierci w przekonujący sposób dowodzą istnienia życia po życiu - twierdzi dr Raymond A. Moody w książce „Dowód na życie po życiu”. Żadnego jednak dowodu na to wciąż nie przedstawia. 

Niedługo minie 50 lat od wydania słynnej książki „Życie po życiu” i spopularyzowania określenia „przeżycia z pogranicza śmierci” (near-death experience - NDE). Jak twierdzi dr Moody sam to pojęcie ukuł i zdefiniował, choć przyznaje, że o doświadczeniach z pogranicza śmierci mówiono już w starożytności.

Książka ta ukazała się w 1975 r. i od razu stała się światowym bestsellerem. Od tego czasu pojawiło się wiele publikacji na ten temat - zarówno tego autora, jak i wielu innych. Zwieńczeniem dociekań Raymonda Moody’ego, dr. medycyny, psychologii i filozofii, jest opublikowane niedawno w Polsce najnowsze wydanie „Dowód na życie po życiu”.

Twierdzi on, że przedstawia w nim „7 powodów, by wierzyć w życie po śmierci”. Żaden z nich nie jest jednak dowodem na to, bo takiego być nie może. Książka może jedynie jeszcze bardziej utwierdzić w przekonaniu już przekonanych.

Doświadczenia z pogranicza śmierci są przeżyciami subiektywnymi i jako takie nie mogą być żadnym dowodem na życie po życiu. Przyznaje to współautor książki „Dowód na życie po życiu”, dziennikarz amerykański Paul Perry. Pisze we wstępie: „NDE to subiektywne doświadczenie, będące udziałem tylko jednej osoby”. Na tym jednak nie poprzestaje.

Jego zdaniem dowodem na to, że „świadomość może trwać po śmierci fizycznego ciała” jest tzw. współdoświadczenie śmierci (shared death experience - SDE). Dochodzi do niego u niektórych osób, które były obecne przy śmierci drugiej osoby, choć doświadczenie to może być też udziałem osób, które w tym czasie były w zupełnie innym miejscu, nawet po drugiej stronie globu, bo odległość w tym przypadku nie ma żadnego znaczenia.

Niektórzy świadkowie współdoświadczenia śmierci opowiadali, że mieli wizje nieżyjących już członków rodziny, którzy pojawiali się przy umierającym, by pomóc mu przejść na drugą stronę. Takie przeżycia mogło mieć nawet kilka osób jednocześnie przebywających przy umierającym.

Ale czy to jest dowód na „życie po życiu”? Współdoświadczenie śmierci jest wciąż subiektywnym przeżyciem, podobnie jak przeżycia z pogranicza śmierci. Nie można tego traktować jako jakiegokolwiek dowodu. Nie powinno się nawet używać takiego określenia. Według nauki dowód mamy tylko wtedy, gdy jesteśmy w stanie coś zweryfikować obiektywnie i to wielokrotnie, spełniając określone warunki.

Doświadczenia z pogranicza śmierci są jednak nadzwyczaj ciekawym przeżyciem i powinno być ono badane naukowo, przez badaczy, na ile tylko jest to możliwe. I takie badania są prowadzone.

Naukowcy z Uniwersytetu Kopenhaskiego w 2019 r. opublikowali badania ankietowe przeprowadzone w 35 krajach, z których wynika, że co dziesiąta osoba doświadcza takich przeżyć jak poczucie wychodzenia z własnego ciała i przejścia przez tunel ze światłem na końcu, a także uczucie spokoju i szybko biegnących myśli. Jak się okazało przeżycia takie nie muszą być jedynie z „pogranicza śmierci”. U niektórych osób, jak się podejrzewa, występowały one w czasie zaburzeń snu w fazie REM (marzeń sennych). Jak tłumaczą specjaliści, polega to na tym, że w czasie snu dochodzi do czasowego paraliżu, czyli wyłączenie możliwości ruchu rąk i nóg, ale nadal włączona jest świadomość. I wtedy mogą się pojawić halucynacje.

Z innych badań wynika, że w przypadku niektórych osób - twierdzących, iż doświadczyły przeżyć z pogranicza śmierci - po bliższej analizie się okazywało, że nie były wcale bliskie śmierci. Subiektywne przeżycia, szczególnie tego rodzaju, są jednak tak silne, że traktowane są jako „dowód” na przeżycie z pogranicza śmierci lub współdoświadczenie śmierci.

Doświadczył tego dr Raymond A Moody, o czym pisze w książce „Dowód na życie po życiu”. „Dwukrotnie byłem bliski śmierci - stwierdza. - Moje dotychczasowe badania i doświadczenia sprawiły, że dziś już nie boję się umrzeć”.

Dr Moody wyznaje, że jego udziałem było też współdoświadczenie śmierci. „Otóż ja również doświadczyłem SDE. (…) Gwoli ścisłości dodam, że było to wspólne doświadczenie wszystkich dorosłych członków mojej rodziny” - pisze. Jak wyjaśnia zdarzyło się to podczas umierania jego 74-letniej matki, cierpiącej na chłoniaka nieziarniczego.

Przeżycia z pogranicza śmierci od dawna analizowali również filozofowie. Przykładem jest David Hume (1717-1776), angielski filozof, który twierdził, że udowodnienie życia po życiu wymagałoby użyciu narzędzi logicznych, którymi nie dysponujemy. Bo tradycyjna logika nie jest do tego właściwym narzędziem. Tą inną „logiką” jest tylko kwestia wiary.(PAP)

Zbigniew Wojtasiński
 

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera