Odkodowywanie mózgu - lekcja dla niezaawansowanych

Co dało nauce fMRI, czy może stać się narzędziem w rękach polityków i marketingowców, czy to wiarygodna metoda prowadzenia badań i co z tym wszystkim wspólnego ma martwy łosoś? Te i wiele innych kwestii porusza książka "Nauka czytania w myślach. Co neuroobrazowanie może powiedzieć o naszych umysłach".

Mózg stanowi zaledwie około 2 proc. masy ciała, ale zużywa 20 proc. energii konsumowanej przez cały organizm - stwierdza Russel A. Poldrack w książce "Nauka czytania w myślach. Co neuroobrazowanie może powiedzieć o naszych umysłach". Organ ten, mimo kluczowej roli dla funkcjonowania ludzkiego organizmu, w pewnym stopniu, wciąż stanowi zagadkę dla badaczy. Z pomocą przychodzą im jednak rozmaite techniki badawcze, a zwłaszcza metody neuroobrazowania, które umożliwiły dokładniejsze badanie tego, jak działa mózg człowieka.

Wśród technik tych jedno narzędzie ma szczególne znaczenie. Mowa o MRI, czyli obrazowaniu rezonansem magnetycznym, a zwłaszcza fMRI (funkcjonalnym MRI), dzięki któremu na podstawie przepływu krwi oraz jej utlenowania można śledzić aktywność poszczególnych regionów mózgu. Na tej właśnie metodzie badania mózgu skupia się w swojej książce Poldrack.

W skrócie i dla porządku: MRI - jak wyjaśnia autor - mierzy różne aspekty budowy tkanki nerwowej, takie jak ilość wody lub tłuszczu. Ponieważ różne części mózgu zawierają różne ilości tych substancji, w obrazie MRI będą one jaśniejsze lub ciemniejsze. Właściwości MRI są bardzo pomocne w wykrywaniu np. chorób mózgu, ale nie powiedzą nam "co robi" mózg. Do tego potrzebne jest właśnie fMRI. To właśnie ta technika dostarcza obrazów, w których poszczególne części mózgu zdają się rozświetlać podczas wykonywania jakiegoś zadania umysłowego.

Poldrack, profesor psychologii na Uniwersytecie Stanforda, dyrektor Stanfordzkiego Centrum na rzecz Powtarzalności Badań Naukowych, wreszcie jeden z wiodących neuronaukowców, rozdział po rozdziale opisuje, na czym polega ta metoda neuroobrazowania, co wniosła do świata nauki, jakie zagrożenia może przynieść. Autor zauważa przy okazji, że w nieco zuchwałym tytule publikacji, odnoszącym się do "czytania w myślach" (w kontekście fMRI to chwytliwe hasło często pojawia się w mediach) chodzi bardziej o "odkodowywanie myśli". "W niektórych przypadkach MRI umożliwia nam nawet odkodowywanie tego, czego ludzie doświadczają lub co myślą, na podstawie aktywności ich mózgów, gdy wykonują zadanie lub odpoczywają" - podkreśla.

Dalej tłumaczy, co neuroobrazowanie mówi o podejmowaniu decyzji, mózgach osób popełniających przestępstwa czy chorobach psychicznych, czy można wykorzystywać tę technikę w procesach sądowych. Prognozuje, jaka jest przyszłość tej technologii, czy specjaliści od marketingu będą wykorzystywać obrazy mózgu, aby efektywniej sprzedawać nam swoje towary, a może już to robią, i w jakim stopniu. Pisze też o ograniczeniach, z którymi wiąże się wykorzystanie tej metody. Zaznacza jednocześnie, że mimo wielu korzyści, które już przyniosła ona w nauce i medycynie wciąż jest na "wczesnym etapie niemowlęcym" rozwoju.

Przechodząc przez kolejne rozdziały przytacza sporo przypadków z historii nauki, medycyny, sądownictwa. Pisze klarownie, tłumaczy kluczowe kwestie i terminy.

Warto zaznaczyć, że autor nie ucieka też od kontrowersji związanych z wykorzystaniem fMRI. Problem wiarygodności wyników uzyskiwanych w badaniach fMRI powracał bowiem co kilka lat. Poldrack przywołuje m.in. historię słynnego badania z 2009 roku, którego autorzy przeprowadzili eksperyment z martwym łososiem atlantyckim, któremu zademonstrowano serię zdjęć. Jeśli wierzyć wynikom, dwa ośrodki w mózgu martwej ryby reagowały na te zdjęcia w sposób „statystycznie znaczący”. Upraszczając konkluzje przedstawione przez Poldracka dotyczące tego i innych badań fMRI, statystyczne korekty w pracach z wykorzystaniem fMRI są niezbędne. Jeśli zadaje się odpowiednio wiele pytań i nie koryguje wyników statystycznie, można w końcu wykryć nieistniejące związki pomiędzy zjawiskami. "Niestety tę część wniosków (z badania dot. łososia - PAP) często gubiono podczas omawiania wyników w mediach. Skutkowało to mylnym wrażeniem, że dane fMRI są niegodne uwagi" - pisze autor.

Tymczasem - jak zapewnia - o ile w początkach ery neuroobrazowania można było łatwo zobaczyć artykuły o fMRI opublikowane bez odpowiednich poprawek statystycznych, dziś niemal każdy tekst dotyczący badań fMRI wykorzystuje poprawki dla porównań wielokrotnych.

Książkę opublikowało Copernicus Center Press.

Ewelina Krajczyńska
 

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera