Psychiatra: depresja u mężczyzn może się objawiać agresją, np. w czasie epidemii

Fot. Fotolia
Fot. Fotolia

Depresja u mężczyzn może się objawiać inaczej, niż u kobiet, szczególnie w początkowym okresie. Stają się oni bardziej drażliwi i impulsywni, mogą też wykazywać agresję, wynikającą z niepewności powodowanej pandemią i nowymi wyzwaniami ekonomicznymi – twierdzi psychiatra dr Piotr Wierzbiński.

Depresja zwykle kojarzona jest z kobietami - dość powszechne jest przekonanie, że występuje u nich częściej niż u mężczyzn. „Ja bym z tym polemizował, bo gdy zastosujemy inną jej klasyfikację, to okazuje się, że u mężczyzn też jest częsta. Wynika to z tego, że mężczyźni inaczej chorują. Stają się bardziej drażliwi i impulsywni, mogą też wykazywać agresję, częściej podejmują ryzykowne zachowania i sięgają po używki, takie jak alkohol, papierosy oraz substancje psychoaktywne” – tłumaczy specjalista.

U kobiet depresja najczęściej objawia się apatią, zaburzeniami snu i apetytu oraz anhedonią (utratą odczuwania przyjemności i radości). Zarówno kobiety, jak i mężczyźni pod wpływem depresji mogą mieć myśli samobójcze, jednak mężczyźni na ogół się do tego nie przyznają. Inne objawy tej choroby to zaburzenia koncentracji uwagi i decyzyjności, a także bóle brzucha, biegunki, ścisk w klatce piersiowej, co świadczy o zaburzeniach somatycznych wynikających z lęku.

Zachowania agresywne u mężczyzn były sygnalizowane w czasie kwarantanny. Sprzyjała temu izolacja oraz stres związany z pandemia, który udzielał się wielu osobom w związku z zagrożeniem koronawirusem SARS-CoV-2 oraz niepewną sytuacją gospodarczą. „Stres wszystkim się udziela, nawet jak się do tego nie przyznajemy” – twierdzi dr Piotr Wierzbiński.

Zwraca uwagę, że powrót do aktywności społecznej i zawodowej po kwarantannie nie jest łatwy i wiąże się z nowymi wyzwaniami. Dla wielu osób może się okazać nawet trudniejszy, niż izolacja społeczna, gdyż nadal towarzyszy nam niepewność, bo dużo jest zmiennych i niewiadomych. Skutkiem tego jest obawa o zdrowie oraz przed przyszłością, np. przed utratą praca.

„Lęk jest czymś niesprecyzowanym, często wiąże się z jego antycypacją; boimy się - choć do końca nie wiemy, czego” – podkreśla specjalista. Bardziej boimy się tworów własnego umysłu, niż konkretnej rzeczywistości, z czego nie zdajemy sobie sprawy. Wyimaginowany lęk traktujemy jako realny lub bardzo prawdopodobny, tymczasem nasze obawy wcale nie muszą się spełnić i często tak nie jest.

„Szacuje się – wyjaśnia dr Wierzbiński - że tylko 8 proc. naszych obaw jest uzasadnionych. Pozostałe są wyimaginowane lub mało realne. 40 proc. lęków dotyczy wydarzeń, które z dużym prawdopodobieństwem nigdy nie nastąpią. 30 proc. dotyczy decyzji już podjętych, których nie możemy zmienić, a 12 proc. wynika z krytyki ze strony innych ludzi, którzy tak naprawdę nie mają na nas żadnego wpływu.

Lęk dopada nas nawet wtedy, gdy w pracy osiągamy sukcesy, bo obawiamy się porażki ze względu na wzrost oczekiwań i bycia na świeczniku. Niektórym osobom wydaje się nawet, że awans jest przypadkowy, bo nie zasłużyliśmy na niego, a za chwilę wszystko się wyda i go stracimy.

Trzeba opanować lęk - mówi psychiatra; to bardzo ważne, ponieważ zatruwa nam życia i zmniejsza nasze umiejętności oraz szanse na sukces lub poradzenie sobie z trudnościami. Lęk utrwala w pamięci emocjonalnej człowieka negatywne wydarzenia, które przenoszone są na obecną sytuację. "Małe sprawy dają wtedy krępujący nas, `duży cień`" - mówi.

Na skutek leku ludzie nieprawidłowo oceniają sytuację, co może rodzić błędne decyzje i niewłaściwe postępowanie. Zmniejsza się ich zdolność kreatywnego myślenia, a opanowanie nowego zadania jest trudniejsze. Popełnia się więcej błędów generujących nowy lęk i nasilających frustrację. Pojawia się skłonność do myślenia defensywnego, co skutkuje tym, że nie wykorzystujemy szans, jakie mamy w zasięgu ręki. Człowiek traci poczucie bezpieczeństwa i kontroli nad tym, co robi.

Pod wpływem dłużej utrzymującego się lęku podupada zdrowie. Pojawiają się zaburzenia neurohormonów i neuroprzekaźników, np. wzrasta poziom kortyzolu, tzw. hormonu stresu. Nasilają się czynniki prozapalne w organizmie, sprzyjające rozwoju schorzeń sercowo-naczyniowych, które mogą doprowadzić do zawału serca lub udaru mózgu.

Zdaniem dr Wierzbińskiego trzeba opanować zdrowe spojrzenie na siebie, czyli poznać i zaakceptować swoje wady, ale warto też zrozumieć i docenić swoje zalety. Trzeba być gdzieś pośrodku - między pesymistycznym przekazem „nic z ciebie nie będzie”, a nadmiernym optymizmem, jaki często wpajają instruktorzy od motywacji w rodzaju „możesz wszystko, jesteś najlepszy”.

„Pamiętajmy, że zdolności mentalne człowieka są jedyne w swoim rodzaju, a plastyczność mózgu jest niebywała, trwa całe życie, ogromne są też nasze zdolności adaptacyjne” – podkreśla dr Wierzbiński. (PAP)

Autor: Zbigniew Wojtasiński

zbw/ zan/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • Fot. Adobe Stock

    Prof. Szczeklik: terapia daremna jest czymś złym i nie powinnna mieć miejsca w żadnym polskim szpitalu

  • Źródło: Adobe Stock

    Ekspert: przyswajalność witamin i mikroelementów z suplementów jest słaba

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera