Samice orek rezygnują z przyszłego potomstwa, aby pomagać dorosłym synom

Fot. Adobe Stock
Fot. Adobe Stock

W świecie zwierząt rodzice, zwłaszcza matki, poświęcają swój dobrobyt i szanse na przetrwanie dla dobra potomstwa. Najnowsze badanie naukowców z University of Exeter w W. Brytanii i Centrum Badań Wielorybów w USA pokazuje, że samice orek posunęły się w tym do zaskakującej skrajności - poświęcają własny, dalszy sukces reprodukcyjny, aby dbać o synów, nawet, gdy ci są już w pełni dorośli.

„Od ponad dekady wiemy, że dorosłe samce orek polegają na swoich matkach, i że matki te dosłownie utrzymują ich przy życiu. Jednak dotąd nie było jasne, jaką cenę płacą za to samice” - mówi dr Michael N. Weiss, główny autor publikacji, która ukazała się na łamach „Current Biology” (http://dx.doi.org/10.1016/j.cub.2022.12.057).

Wraz ze współpracownikami badał on grupę orek żyjących w wodach przybrzeżnych stanu Waszyngton i Kolumbii Brytyjskiej. Ich celem było ustalenie, czy opieka, jaką dorosłe zwierzęta, a zwłaszcza samce, otrzymują od swoich matek, ma wymierne koszty. Dostępność szczegółowych danych demograficznych pozwoliła im bezpośrednio przyjrzeć się temu, jak opieka nad potomstwem wpływa na szanse samic na dalszą reprodukcję.

„Badana przez nas populacja orek, będąca zresztą jedną z najlepiej przebadanych dzikich populacji ssaków na świecie, stanowiła niesamowitą okazję do zgłębienia tego tematu - zaznacza Weiss. - Zwierzęta te wykształciły bardzo dziwny system społeczny, w którym zarówno samce, jak i samice pozostają z matką przez całe dorosłe życie”. Jednak tylko synowie dostają od matki pomoc przez resztę jej życia.

Szczegółowa analiza wykazała silną korelację między tym, czy samica-matka będzie miała w przyszłości kolejne potomstwo, a tym, ilu już ma dorosłych synów. Co ciekawe, zależność ta nie zmniejszyła się wcale wraz ze starzeniem się synów.

Tak intensywna opieka nad dorosłymi potomkami, wiążąca się często z polowaniem dla nich, a nawet dokarmianiem ich, wiąże się z bardzo wysokim wydatkiem energetycznym. Dlatego dalsze rozmnażanie się matki staje się nieopłacalne.

„Ogrom kosztów, jakie samice ponoszą, aby opiekować się synami, którzy już dawno zostali odstawieni od piersi i mogliby radzić sobie sami, jest naprawdę zaskakujący - uważa dr Weiss. - Według naszych szacunków każdy żyjący syn zmniejsza szanse samicy-matki na urodzenie nowego cielęcia w danym roku o ponad 50 procent. To wielka cena”.

Naukowiec dodaje jednak, że jest ona warta poniesienia. Utrzymywanie dorosłych synów w dobrym zdrowiu przynosi bowiem znaczne korzyści także ich matkom.

„Samice odnoszą korzyści ewolucyjne, gdy ich synowie są w stanie skutecznie się rozmnażać. Korzyści te są na tyle duże, by przeważyć koszty” – mówi. Tłumaczy, że im dłużej żyje taki syn, tym więcej potomstwa może spłodzić, co zapewnia przetrwania jej rodowi. Dlatego taka z pozoru przesadna troska o dobro syna, jest w istocie inwestycją w skuteczne przekazanie swoich genów.(PAP)

Katarzyna Czechowicz

kap/ agt/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • Fot. Adobe Stock

    Rosja/ Naukowcy odkryli tygryska szablozębnego sprzed 32 tys. lat

  • Fot. Adobe Stock

    "Hormon miłości" jako doustny lek na ból brzucha

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera