Nauka dla Społeczeństwa

29.03.2024
PL EN
30.06.2022 aktualizacja 30.06.2022

Odkodowywanie mózgu - lekcja dla niezaawansowanych

Co dało nauce fMRI, czy może stać się narzędziem w rękach polityków i marketingowców, czy to wiarygodna metoda prowadzenia badań i co z tym wszystkim wspólnego ma martwy łosoś? Te i wiele innych kwestii porusza książka "Nauka czytania w myślach. Co neuroobrazowanie może powiedzieć o naszych umysłach".

Mózg stanowi zaledwie około 2 proc. masy ciała, ale zużywa 20 proc. energii konsumowanej przez cały organizm - stwierdza Russel A. Poldrack w książce "Nauka czytania w myślach. Co neuroobrazowanie może powiedzieć o naszych umysłach". Organ ten, mimo kluczowej roli dla funkcjonowania ludzkiego organizmu, w pewnym stopniu, wciąż stanowi zagadkę dla badaczy. Z pomocą przychodzą im jednak rozmaite techniki badawcze, a zwłaszcza metody neuroobrazowania, które umożliwiły dokładniejsze badanie tego, jak działa mózg człowieka.

Wśród technik tych jedno narzędzie ma szczególne znaczenie. Mowa o MRI, czyli obrazowaniu rezonansem magnetycznym, a zwłaszcza fMRI (funkcjonalnym MRI), dzięki któremu na podstawie przepływu krwi oraz jej utlenowania można śledzić aktywność poszczególnych regionów mózgu. Na tej właśnie metodzie badania mózgu skupia się w swojej książce Poldrack.

W skrócie i dla porządku: MRI - jak wyjaśnia autor - mierzy różne aspekty budowy tkanki nerwowej, takie jak ilość wody lub tłuszczu. Ponieważ różne części mózgu zawierają różne ilości tych substancji, w obrazie MRI będą one jaśniejsze lub ciemniejsze. Właściwości MRI są bardzo pomocne w wykrywaniu np. chorób mózgu, ale nie powiedzą nam "co robi" mózg. Do tego potrzebne jest właśnie fMRI. To właśnie ta technika dostarcza obrazów, w których poszczególne części mózgu zdają się rozświetlać podczas wykonywania jakiegoś zadania umysłowego.

Poldrack, profesor psychologii na Uniwersytecie Stanforda, dyrektor Stanfordzkiego Centrum na rzecz Powtarzalności Badań Naukowych, wreszcie jeden z wiodących neuronaukowców, rozdział po rozdziale opisuje, na czym polega ta metoda neuroobrazowania, co wniosła do świata nauki, jakie zagrożenia może przynieść. Autor zauważa przy okazji, że w nieco zuchwałym tytule publikacji, odnoszącym się do "czytania w myślach" (w kontekście fMRI to chwytliwe hasło często pojawia się w mediach) chodzi bardziej o "odkodowywanie myśli". "W niektórych przypadkach MRI umożliwia nam nawet odkodowywanie tego, czego ludzie doświadczają lub co myślą, na podstawie aktywności ich mózgów, gdy wykonują zadanie lub odpoczywają" - podkreśla.

Dalej tłumaczy, co neuroobrazowanie mówi o podejmowaniu decyzji, mózgach osób popełniających przestępstwa czy chorobach psychicznych, czy można wykorzystywać tę technikę w procesach sądowych. Prognozuje, jaka jest przyszłość tej technologii, czy specjaliści od marketingu będą wykorzystywać obrazy mózgu, aby efektywniej sprzedawać nam swoje towary, a może już to robią, i w jakim stopniu. Pisze też o ograniczeniach, z którymi wiąże się wykorzystanie tej metody. Zaznacza jednocześnie, że mimo wielu korzyści, które już przyniosła ona w nauce i medycynie wciąż jest na "wczesnym etapie niemowlęcym" rozwoju.

Przechodząc przez kolejne rozdziały przytacza sporo przypadków z historii nauki, medycyny, sądownictwa. Pisze klarownie, tłumaczy kluczowe kwestie i terminy.

Warto zaznaczyć, że autor nie ucieka też od kontrowersji związanych z wykorzystaniem fMRI. Problem wiarygodności wyników uzyskiwanych w badaniach fMRI powracał bowiem co kilka lat. Poldrack przywołuje m.in. historię słynnego badania z 2009 roku, którego autorzy przeprowadzili eksperyment z martwym łososiem atlantyckim, któremu zademonstrowano serię zdjęć. Jeśli wierzyć wynikom, dwa ośrodki w mózgu martwej ryby reagowały na te zdjęcia w sposób „statystycznie znaczący”. Upraszczając konkluzje przedstawione przez Poldracka dotyczące tego i innych badań fMRI, statystyczne korekty w pracach z wykorzystaniem fMRI są niezbędne. Jeśli zadaje się odpowiednio wiele pytań i nie koryguje wyników statystycznie, można w końcu wykryć nieistniejące związki pomiędzy zjawiskami. "Niestety tę część wniosków (z badania dot. łososia - PAP) często gubiono podczas omawiania wyników w mediach. Skutkowało to mylnym wrażeniem, że dane fMRI są niegodne uwagi" - pisze autor.

Tymczasem - jak zapewnia - o ile w początkach ery neuroobrazowania można było łatwo zobaczyć artykuły o fMRI opublikowane bez odpowiednich poprawek statystycznych, dziś niemal każdy tekst dotyczący badań fMRI wykorzystuje poprawki dla porównań wielokrotnych.

Książkę opublikowało Copernicus Center Press.

Ewelina Krajczyńska
 

Zapisz się na newsletter
Copyright © Fundacja PAP 2024