Do boju! Mary Roach szuka nauki na polu bitwy

Jak cuchnie odstraszający przeciwnika, najgorszy zapach świata, czy larwy mogą być sprzymierzeńcem rannych, jak w wojskowym mundurze poradzić sobie w temperaturze sięgającej 40 st. C - na te i inne bojowe pytania odpowiada Mary Roach w najnowszej książce poświęconej badaniom naukowym prowadzonym na rzecz wojska.

Jak wiele badań naukowych, medycznych, eksperymentów trzeba było przeprowadzić, by zapewnić względne bezpieczeństwo i minimalny komfort tym, którzy na wojnę idą walczyć. Kto stoi za usprawnieniami zwykłego, codziennego żołnierskiego życia? Właśnie o osobach i pracy tych, którzy pomagają żołnierzom przetrwać trudne, wojenne warunki np. hałas, wysokie temperatury, brak odpowiednich warunków sanitarnych, skupia się autorka popularnonaukowych bestsellerów - Mary Roach w najnowszej książce: "Do boju! Jak w skrajnych sytuacjach pozostać w jednym kawałku, zachować zmysły i nie złapać infekcji".

"Rozmawiam tu z ludźmi od operacji specjalnych - z Navy Seal i Rangersów - ale nie o prowadzonych przez nich działaniach wojennych. W mojej książce opowiadają oni, w jaki sposób walczą ze skrajnym gorącem, olbrzymim hałasem czy problemami jelitowo-żołądkowymi, które nachodzą ich w najgorszym momencie. Na każdego generała i wojskowego odznaczonego najważniejszymi orderami przypadają setki wojskowych naukowców, o których nikt nigdy nie usłyszy" - pisze.

A jednak usłyszy, a raczej przeczyta. Roach odwiedza rozmaite laboratoria, placówki wojskowe, rozmawia z naukowcami, lekarzami, wreszcie samymi wojskowymi i w charakterystycznym dla niej lekkim, ale dociekliwym stylu opisuje swoje ustalenia. Każdy rozdział opowiada o innym zagadnieniu. Będzie więc i o odstraszających wroga substancjach zapachowych; o biegunce żołnierzy jako potencjalnym zagrożeniu dla bezpieczeństwa narodowego; o muchach, które mogą całkiem skutecznie oczyszczać rany; o radzeniu sobie z ekstremalnym gorącem.

I tak dowiemy się np., że na każdego Amerykanina, który zginął od ran w wojnie z Meksykiem w 1848 roku, przypada siedmiu innych, którzy zmarli na skutek chorób, głównie związanych z biegunką. "Podczas wojny secesyjnej biegunka i dezynteria doprowadziły do śmierci dziewięćdziesięciu pięciu tysięcy żołnierzy. Podczas wojny w Wietnamie liczba hospitalizacji z powodu chorób powiązanych z biegunką była czterokrotnie większa od liczby hospitalizacji pacjentów z malarią" - wylicza Roach.

Odwiedza więc amerykańską bazę Camp Lemonnier w Dżibuti, w której kapitan Mark Riddle prowadzi badania kliniczne nad biegunką. Rozmawia z naukowcami, ale też uczestnikami misji w Iraku czy Afganistanie, zastanawiając się np. nad nieco kłopotliwą kwestią: co, gdyby w czasie ważnej operacji wojskowej, któryś z komandosów Navy Seal doświadczy nagle bardzo pilnej potrzeby?

W Monell Chemical Senses Center udaje jej się powąchać kilka najwstrętniejszych zapachów świata. Najgorszym z nich jest - jak się uznaje - "Śmierdząca zupa", która powstała jako broń zapachowa w celu oczyszczania budynków z ludzi albo łagodnego rozpędzania agresywnego tłumu. Punktem wyjścia do tegoż zapachu stał się - jak opisuje Roach - zapach wojskowej latryny polowej.

Poddaje się też testowi w "piekarniku" czyli na specjalnej bieżni w amerykańskim Consortium for Health and Military Performance. Prowadzone są tam badania nad tolerancją na wysokie temperatury. Badani na tejże bieżni będą musieli iść w szybkim tempie pod górę w temperaturze czterdziestu st. C. Niektórzy są fizjologicznie bardziej podatni na udar cieplny i inne schorzenia związane z upałem, a wojsko chciałoby umieć wyłapywać takie osoby.

"Po czternastu minutach w piekarniku zaczynam się lekko pocić. Josh Purvis (jeden z uczestników badania - PAP), który znajduje się na bieżni za moimi plecami, zaczął się pocić znacznie wcześniej. Włosy na jego przedramionach kleją się już do skóry (...) Uznałam, że to wszystko świadczy o tym, iż nie najlepiej toleruje on wysokie temperatury, ale okazało się, że jest dokładnie na odwrót. Ludzie zaaklimatyzowani do wysokich temperatur pocą się szybko i obficie. Ich system termoregulacji prędko wkracza do akcji. Mój potrzebował dziesięciu minut, żeby w ogóle zorientować się, co się dzieje. Hej, czy tu nie jest przypadkiem gorąco? Czy nie powinienem czegoś zrobić?" - opisuje w swoim stylu.

Interesuje ją - jak sama przyznaje - wszystko to, o czym nie kręci się filmów - nie zabijanie, lecz utrzymywanie przy życiu. "Ta książka to hołd oddany naukowcom i lekarzom, którzy w powiewających białych fartuchach będą wszędzie tam, gdzie prowadzone są walki. Budują bezpieczniejsze czołgi, wypowiadają wojnę zwykłym muchom i badają zachowania sępników różowogłowych" - deklaruje autorka.

Ewelina Krajczyńska

 

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.
newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera