
Nie ma wątpliwości, że zapoczątkowany w Disneylandzie w Kalifornii przed kilkoma miesiącami wybuch epidemii odry wywołany został przez spadek szczepień wśród amerykańskich dzieci – stwierdzają autorzy raportu opublikowanego przez „JAMA Pediatrics”.
Epidemia ta dotarła również do Polski.
Pierwsze zakażenia odrą, do jakich doszło w kalifornijskim Disneylandzie, miały miejsce w grudniu 2014 r. Od tego czasu szybko zaczęła się powiększać liczba zakażeń tą choroba. Od początku 2015 r. zarejestrowano 127 przypadków infekcji związanych wyłącznie z tym ogniskiem epidemii – wynika z danych Centrum Kontroli Chorób (CDC) w Atlancie.
Główna autorka badań dr Maimuna Majumder z Boston Children\'s Hospital wyliczyła wraz ze swym zespołem, że z grona dzieci przebywających w tym samym czasie w Disneylandzie od 50 do 86 proc. było niezaszczepionych przeciwko odrze. Uczona ustaliła to na podstawie zebranych danych o zakażeniach w Kalifornii oraz wykorzystując modele matematyczne dotyczące rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych.
Podejrzewa się, że jedno przebywające w tym parku rozrywki zakażone dziecko przeniosło tę chorobą na inne, które nie otrzymały trójskładnikowej szczepionki chroniącej przez odrą, różyczką oraz świnką. „Odra jest wyjątkowo zakaźną chorobą, żeby nie doszło do rozprzestrzenienia się infekcji, musi być zaszczepionych aż 96-99 proc. populacji” – zwraca uwagę amerykańska specjalistka.
W Stanach Zjednoczonych jest dość wysoki poziom wyszczepialności przeciwko odrze, sięga on 92 proc. To jednak wystarczyło, by dzięki zbiegowi okoliczności doszło do pojawienia się ogniska epidemii, która szybko się rozprzestrzeniła na inne kraje i kontynenty.
Według dr. Pawła Grzesiowskiego z warszawskiego z Centrum Medycyny Zapobiegawczej i Rehabilitacji, od jednego zakażenia w kalifornijskim Disneylandzie choroba ta została zawleczona do Kanady i Meksyku, a potem również do Europy. „Troje dzieci przywiozło chorobę do Berlina, skąd odra zastała przeniesiona również do naszego kraju, do Wrocławia” – podkreśla specjalista.
Dr Grzesiowski twierdzi, że w Berlinie w ciągu 3-4 tygodni doszło do 300 zakażeń odrą, z czego setka dzieci została zakażono przez te, które przyjechały ze Stanów Zjednoczonych. „Łatwo policzyć, że jedno dziecko zaraża bezpośrednio lub pośrednio nawet kilkadziesiąt innych dzieci. Tempo narastania epidemii zależy wyłącznie od odsetka niezaszczepionych dzieci w danej populacji” – dodaje ekspert.
Dr Majumder podkreśla, że wybuch epidemii w Disneylandzie jest pokłosiem działania tzw. ruchów antyszczepionkowych zniechęcających rodziców do poddawania dzieci szczepieniom. W USA nie ma obowiązku szczepienia dzieci. Szczepionki są refundowane, ale szczepienie się jest dobrowolne.
Według dr. Grzesiowskiego, w Polsce mamy podobną sytuację, która na Zachodzie miała miejsce w latach 90. XX w. Nadal możemy się pochwalić wysoką wyszczepialnością, przekraczająca 95 proc. populacji dzieci, ale w kolejnych latach może ona niepokojąco się zmniejszać.
„Co roku mamy już 7 tys. niezaszczepionych dzieci, ale obawiam się w ciągu 5 lat może być nawet 35 tys. dzieci, których rodzice będą się uchylać od poddania ich obowiązkowym u nas szczepieniom. Kwestią czasu jest zatem kiedy u niezaszczepionych dzieci dojdzie do zakażenia i rozwoju choroby” – podkreśla dr Grzesiowski. (PAP)
zbw/ agt/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.