Nauka dla Społeczeństwa

30.04.2024
PL EN
14.11.2014 aktualizacja 14.11.2014

Eksperci: w staraniach o kontrakty z ESA potrzebna m.in. wytrwałość

Fot. Fotolia Fot. Fotolia

Na portalu EMITS, na którym Europejska Agencja Kosmiczna ogłasza swoje przetargi, zarejestrowano 190 podmiotów z Polski. W porównaniu z innymi krajami jest to liczba pokaźna. Aby skutecznie walczyć w przetargach rozpisanych przez ESA, rodzime instytucje muszą m.in. uzbroić się w wytrwałość i cierpliwość.

Wśród polskich podmiotów są 133 firmy i 57 instytutów badawczych. "Jest to dość pokaźna liczba, którą możemy spokojnie konkurować z największymi krajami ESA" - ocenił podczas zorganizowanej w Warszawie konferencji "Polska w kosmosie wczoraj, dziś, jutro" Paweł Wojtkiewicz ze Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego.

Anna Nałęcz-Kobierzycka z Ministerstwa Gospodarki podkreśliła, że bez dokonań polskich naukowców nie istniałby temat obecności Polski w ESA. "Wyzwaniem dla nas wszystkich jest teraz utrzymanie osiągnięć naukowych i przełożenie ich na aktywność komercyjną, rozwój firm, współpracę sektora naukowego z biznesem. Polska jako członek ESA ma prawo do odzyskania 80-90 proc. tej części składki, która jest przeznaczona na kontrakty przemysłowe. Aby móc uzyskać ten zwrot, to musi być odpowiednio rozwinięty krajowy sektor kosmiczny" - mówiła Nałęcz-Kobierzycka.

Tymczasem - jak zauważyła - nawet zarejestrowanie się na portalu EMITS, nie jest takie proste. "To wiąże się z odpowiedziami na 1500 różnych pytań, np. o strukturę zatrudniania kobiet i mężczyzn w firmie. Nie można tego wypełnić od ręki" - podkreśliła prelegentka.

Potem jest dokumentacja, procedury i formularze, które trzeba wypełnić, jeśli chce się startować w przetargu. "To może nie jest aż takie trudne, ale inne niż to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni w działalności krajowej, ale też w programach ramowych Unii Europejskiej" - przyznała.

Podkreśliła też, że procedura ewaluacji wniosków złożonych w konkursach ESA jest długotrwała. "Ten proces trwa 5 miesięcy, 7 miesięcy, 10 miesięcy. Trzeba się liczyć z tym, że od chwili, kiedy złożymy wniosek w przetargu minie kilka miesięcy zanim dostaniemy jakąś odpowiedź" - wyjaśniła Nałęcz-Kobierzycka.

W wyścigu o kontrakty z ESA ważne znaczenie ma też konkurencja doświadczonych krajów członkowskich. "My jesteśmy najmłodszym krajem ESA, ale są państwa, które były tam od samego początku i mają bogate doświadczenia. Francja, Niemcy, Włochy doskonale poruszają się w ESA, znają ludzi, formalności i procedury, więc jest im dużo łatwiej. W programach opcjonalnych (skierowanych do wszystkich członków ESA - PAP) konkurujemy z podmiotami z innych krajów na takich samych zasadach, musimy udowodnić, że jesteśmy tak samo dobrzy" - podkreśliła.

Jej zdaniem jednostki, które chcą startować w przetargach ESA przede wszystkim powinny korzystać z kursów i szkoleń organizowanych m.in. przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości. "Ważne jest też bycie widocznym. Trzeba bywać, pokazywać się. Jeśli ESA organizuje tematyczne Industry Days, związane z realizacją dużych misji, to trzeba na nie jeździć, zostawiać wizytówki. Jeśli nie jest się rozpoznawalnym, to się nie istnieje" - mówiła Nałęcz-Kobierzycka.

Ważna jest też wytrwałość. "To nie jest tak, że złoży się jeden wniosek w przetargu i się go wygra. Złoży się jeden, drugi, trzeci, a dostanie się piąty. Nie można się zniechęcać, trzeba próbować do skutku" - przestrzegła.

PAP - Nauka w Polsce

ekr/ agt/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024