W lasach na półkuli północnej brakuje dużych drapieżników, głównie wilków - twierdzą badacze. Z tego powodu nadmiernie rozrosły się populacje łosi, jeleni i innych dużych roślinożerców, destabilizując ekosystemy.
Wraz ze współpracownikami analizował on wyniki ponad czterdziestu wcześniejszych badań, prowadzonych w ostatnim półwieczu. Naukowcy stwierdzili, że z naszych lasów systematycznie ubywa najważniejszych drapieżników, a jednocześnie ponad miarę rozrastają się populacje roślinożernych, dużych ssaków. Ich nadreprezentacja w lasach - plus ogromny apetyt - sprawiają, że młode drzewa mają coraz mniejsze szanse na przeżycie. To zaś znaczy, że trudniej jest zachować różnorodność i może się pojawić problem wylesiania. W swoim rozumowaniu naukowcy idą dalej i przypominają, że brak lasów ogranicza skalę sekwestracji węgla (czyli wiązania dwutlenku węgla z atmosfery w tkankach roślinnych), a przez to wpływa na zmiany klimatu.
Nowe analizy świadczą też wyraźnie, że potencjalny, korzystny wpływ dużych drapieżników na środowisko jest o wiele bardziej powszechny, niż sądzono, i że dotyczy większych obszarów.
"Mamy spójne dowody na to, że duże drapieżniki pomagają utrzymać w ryzach zdrowe populacje dużych roślinożerców, przez co dobrze wpływają na zdrowie ekosystemu" - piszą autorzy badania. Wyliczyli oni, że tam, gdzie nie ma wilków, liczba dużych roślinożerców przypadających na określoną powierzchnię ziemi jest sześć razy większa niż w okolicach, gdzie wilki żyją.
Zdaniem autorów baddania współwystępowanie różnych drapieżników, (np. wilków i rysi - w Europie albo niedźwiedzi - w Ameryce) zwiększa też efekt oddziaływania każdego z nich na ssaki. Decydują o tym różne zależności, jak na przykład w sytuacji, w której wilki polują, a niedźwiedzie znajdują i zjadają zostawione przez nie resztki. Wzmacnia to poszczególne osobniki, a więc i całą ich populację. Zdrowa populacja niedźwiedzi kontroluje populacje młodych łosi, jeleni albo spokrewnionych z nimi wapiti. W parku Yellowstone niedźwiedzie zabijają więcej młodych wapiti niż wilki, kojoty i kuguary razem wzięte - podkreśla współautor badania, Robert Beschta z OSU.
"W systemach, w których przetrwały duże drapieżniki, wydają się one grać główną rolę w utrzymaniu różnorodności i produktywności lokalnych skupisk roślinnych, co z kolei pozwala zachować zdrowie ekosystemów" - zauważa Beschta.
Z badania wynika też, że organizowane przez ludzi polowania nie zastąpią obecności drapieżników. Ludzie ze strzelbami nie są skutecznym środkiem kontroli dużych roślinożerców - przede wszystkim dlatego, że ich aktywność odbywa się sezonowo, do tego działają dość wybiórczo. Wnioski z badań opisano w "European Journal of Wildlife Research" oraz na stronie http://hdl.handle.net/1957/28411
PAP - Nauka w Polsce
zan/ tot/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.