
<strong>O tym, dlaczego naukowcy czasem mijają się z prawdą mówi w rozmowie z PAP chemik prof. Mirosław Soroka, były dziekan <a href="http://www.wch.pwr.wroc.pl/index.dhtml">Wydziału Chemicznego Politechniki Wrocławskiej</a></strong>, który w marcu rozpoczyna na Uniwersytecie Wrocławskim otwarte wykłady o dobrych obyczajach w nauce.
Prof. Mirosław Soroka: To zależy przede wszystkim od wagi "odkrycia". Jeśli opublikuje się bardzo ważne wyniki, np. sprzeczne z dotychczasowymi prawami lub hipotezami, to natychmiast zostaje uruchomiony spontaniczny mechanizm weryfikacji. Wystarczy opisać coś, co jest "rewolucyjne", a nawet "niemożliwe" do zrobienia, a już kilka grup uczonych zacznie to sprawdzać. Tak było np. z tzw. poliwodą, tak było z zimną fuzją, tak było z syntezą asymetryczną.
Nauka jest jednak "samonaprawcza", co oznacza, że jeśli tylko ktoś opublikuje fałszywe, może raczej błędne wyniki, to zostaną one szybko zweryfikowane. Szybkość weryfikacji zależy oczywiście od złożoności problemu, ale również i od jego wagi. Jeśli tylko opublikuję coś, co jest naprawdę ważne, to natychmiast się na to "rzucą" inni i mnie, a raczej moje wyniki, zweryfikują! Natomiast mało istotnymi "publikacjami" nikt się nie będzie interesował, więc nawet jeśli będą tam błędy czy nawet oszustwa, to i tak ulegną one zapomnieniu. I słusznie.
Czasami pomyłka lub oszustwo wychodzi na jaw podczas prób (nieudanych) powtórzenia opisanych eksperymentów. W moich zbiorach jest takich przypadków najwięcej. Niemały udział mają tu doktoranci i studenci, którym eksperyment nie wychodzi, więc przychodzą skonsultować ze starszym studentem.
Rzadziej (bo uważne czytanie literatury naukowej staje się rzadkością), zauważa się błędy podczas czytania. Warto zauważyć, że plagiat może wykryć każdy, natomiast fałszywe wyniki tylko specjalista, znawca.
PAP: Czy zna pan przykłady, kiedy oszustwo czy pomyłka wychodziły na jaw, ale w świadomości ludzi przez długi czas pokutowała nieprawidłowa informacja?
MS: Najlepsze przykłady znajdzie się w historii nauki. Czy ja wiem? Teoria flogistonu (teraz byśmy powiedzieli - hipoteza), eteru powszechnego, nieważkości duszy, etc. Nie widzę nic złego w stawianiu "fałszywych" hipotez - fałszywa hipoteza jest lepsza niż żadna, wszakże pod jednym warunkiem - że będą poddane rygorystycznej weryfikacji! W końcu tym się właśnie różni nauka od religii. W nauce hipotezy muszą być weryfikowane.
PAP: Jakie są przykłady największych czy też najciekawszych, pana zdaniem, oszustw czy pomyłek naukowych?
MS: To jest zbyt obszerne zagadnienie. Najbardziej spektakularne przypadki są już bardzo dobrze opisane w książkach, a nawet w Wikipedii. Wspólnym mianownikiem większości tych wpadek jest "self delusion": myślimy, że jest tak, bo tak nam się wydaje.
Wspomnę może tylko o mało znanym fakcie historycznym. Jędrzej Śniadecki wysłał do Akademii Francuskiej doniesienie o wykryciu nowego pierwiastka, dla którego zaproponował nazwę Vestium. Akademia nie potwierdziła tego odkrycia, co nie przeszkodziło polskim historykom w rozczulaniu się nad niesprawiedliwością dziejową, która spotkała wybitnego polskiego uczonego z rąk zawistnych francuskich uczonych. Jakoś ci sami historycy przeszli do porządku nad sprawą kradzieży pomysłu badawczego dwóch innych, skądinąd bardzo sławnych polskich uczonych, właśnie uczonym francuskim, o co toczył się nawet spór na szczeblu dyplomatycznym.
Zabawny jest też przypadek rozpowszechnionego poglądu o niesłychanej zawartości żelaza w szpinaku - przyczyną był błąd w maszynopisie publikacji, którego nie skorygowano.
PAP: Czy pojawiły się ostatnio jakieś nowe możliwości przeinaczania wyników badań?
MS: Komputery wspomagają wszystko! Również oszustwa. W tzw. "hard sciences" wszystko jest podbudowane prawami opisanymi matematycznie, a to umożliwia wyliczenie niemal każdej właściwości fizykochemicznej.
Przypuśćmy, że wpadłem na pomysł, że A reaguje z B i daje w rezultacie C. W "dawnych" czasach poszedłbym do laboratorium i zrobił eksperyment. Współcześnie nie muszę. Znając strukturę produktu C, mogę obliczyć niemal wszystkie jego właściwości! Komputer narysuje mi widma tego związku, policzy temperaturę wrzenia, temperaturę topnienia, etc. Jak to się mówi - "wysymuluje" te dane. Na końcu, stosując "generator publikacji" (nazwijmy go "ChemWord") napisze artykuł naukowy.
Współczesne komputery grają w szachy, tworzą muzykę, piszą teksty, etc., więc otwiera się pole do nadzwyczajnych "aktywności". Mamy więc publikacje czy komunikaty konferencyjne, których autorami są komputery. Jeśli porówna się rosnącą aktywność komputerów w tej materii z twórczością ludzi, to muszę przyznać, że powolutku się do nas zbliżają Będą też zapewne tworzyć nieprawdziwe publikacje...
PAP: Jakie są najważniejsze przyczyny tego, że naukowcy fałszują wyniki swoich badań?
MS: Uczeni oszukują zasadniczo z tych samych powodów co inni, a zatem np. dla kariery, zajęcia nieuprawnionego stanowiska czy dla zaszczytów (choćby przelotnych). Na pierwszym miejscu postawiłbym jednak brak możliwości intelektualnych... Z tego wynika prosta recepta na zwalczanie oszustw i oszustów - wystarczy pozbawić oszusta korzyści.
Najpoważniejszą jednak przyczyną oszustw uczonych jest... prawo! Do oceny naukowców stosuje się m.in. "impact factor" i tzw. listę filadelfijską, zapominając o tym, że nauka jest niemierzalna! Więc wszyscy nominalni uczeni rozpaczliwie zabiegają o to, żeby za wszelką cenę coś opublikować!
Skutki natychmiastowe takiego nacisku są dwa. Pierwszy to oczywista z konieczności miałkość "publikacji". A drugi? Oczywista presja na każdego z nas, żeby jednak "coś" opublikować.
Władze różnych szczebli próbują zrobić coś, co jest niewykonalne: próbują zmusić uczonych do pracy intelektualnej. Tego się nie da zrobić. Można ludzi zmusić do wybudowania kanału, kopalni, kamieniołomu, ale nigdy do pracy intelektualnej, do nauki. Nie da się też ich zachęcić. Wyników badań naukowych nie da się "zamówić"! Nawet za największe pieniądze. Historia nauki (i techniki) nie jest historią sukcesów! Na dziesiątki, o ile nie setki tysięcy uczonych (i inżynierów), tylko nielicznym udało się stworzyć coś wartościowego. Inni, pracując bardzo ciężko, nie osiągnęli w całym swoim życiu niczego.
Różnica między błędem, a oszustwem jest czasami trudna do zmierzenia. Błędy wynikają czasami z braku kompetencji, ale "wyglądają" jak zamierzone oszustwa. A przecież każdy też ma święte prawo do błędu, zwłaszcza uczony, który przecież porusza się po świecie nieznanym. Powiada się, że "Mistakes are the portals of Discovery" (w wolnym przekładzie: pomyłki są bramami, które prowadzą do odkrycia - przyp. PAP). To jest najprawdziwsza prawda.
PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala
agt/bsz
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.